forum Oficjalne Aktualności
„Kod Dedala” w kinach od 20 grudnia [KONKURS]
„Kod Dedala” to trzymające w napięciu kino z zaskakującym finałem. Film inspirowany jest kulisami wydania „Inferna” Dana Browna. Tłumacze zostali zamknięci w odosobnionym miejscu, dzięki czemu udało się uniknąć piractwa, a książka zarobiła 250 milionów dolarów. Jeśli fabuła choć trochę was zainteresowała, to do 21 grudnia macie szansę na zdobycie podwójnych wejściówek do wybranych kin sieci Cinema City. Mamy do rozdania aż 30 biletów.
Zobacz pełną treśćodpowiedzi [22]
Zazwyczaj sięgam po polskich autorów, natomiast odnośnie zagranicznych to z początku nie zwracałam na to uwagi. Pewnego razu w książce którą czytałam, było również kilka slow od tłumacza. Wówczas zdałam sobie sprawę z tego, jak ważną rolę pełni dobre tłumaczenie książki. Było wspomniane dlaczego użył takich a nie innych odpowiedników lub dlaczego całkowicie zrezygnował z...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejBiorąc książkę do ręki, przyglądam się jej, dotykam, poznaje jej zapach, grubość kartek, trzcionkę. Oczywiście, nie umyka mej uwadze, nazwisko tłumacza lecz jest ono dla mnie w dużej mierze ulotne. Dzieje się tak, ponieważ zatracam się w fabule książki. Niestety, nie doceniałam faktu, iż to dzięki tłumaczowi mogę zrozumieć treść dzieła trzymanego w ręce. Obiecuję poprawę!
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postTylko i wyłączenie przy klasyce np. Hobbit tu sięgam po konkretne tłumaczenie .A tak nigdy nie zwracam uwagi na nazwisko tłumacza gdyż przy wyborze lit. pięknej nie miałabym wyboru co do tłumaczenia a interesuje mnie przeczytanie konkretnych pozycji a niestety nie posługuję się żadnym językiem obcym na tyle by czytać oryginał dlatego doceniam prace tłumaczy.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postDo tej pory nie zwracałam na to uwagi ale chyba pora to zmienić 😁
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Zwykle nie zwracam uwagi na nazwisko tłumacza. Niestety.
Ale są dwa wyjątki. Gdy wyjątkowo źle czyta się książkę, zdania brzmią dziwnie i topornie. Wtedy nachodzi mnie myśl- może to wina tłumaczenia? Sprawdzam, żeby zapamiętać i unikać.
Lub w przeciwnym przypadku. Pamiętam lekturę książki "Całe życie" Roberta Seethalera. Tak dobrze płynęło się przez ten tekst,że aż...
Muszę się przyznać, ale nie zwracam uwagi na nazwisko tłumacza. Zazwyczaj mam to szczęście, że książki pisarzy anglojęzycznych są przetłumaczone w sposób fantastyczny. Powodem może być też to, że nie czytam książek seriami (głownie recenzuję pozycje na zlecenie - więc czasami zdarza się, że czytam miesiącami to co otrzymam w paczkach).Zdarzyło mi się tylko raz sprawdzić...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejBył taki czas, że w ogóle nie zwracałam uwagi na osobę tłumacza, aż wpadłam po uszy w twórczość Terryego Pratchetta. I dotarło do mnie jak wiele zależy od przekładu. Ile trzeba mieć nie tylko wiedzy i umiejętności ale też kreatywności żeby oddać humor i charakter powieści, przekazać czytelnikom żarty językowe, czasami zupełnie niezrozumiałe dla zjadaczy innej niż anglosaska...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejZazwyczaj nie sprawdzam, jednak ostatnio po przeczytaniu pierwszej części Sagi Rodu Forsyte'ów zależało mi na tym by kolejne części na pewno mieć w tym samym tłumaczeniu pani Róży Centnerszwerowej, które przypadło mi do gustu. Również czytając w młodości Władcę Pierścieni zależał mi na tłumaczeniach z Obieżyświatem a nie Łazikiem ;)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJestem filologiem, więc zwracam uwagę na tłumaczenie i nazwiska tłumaczy, zwłaszcza książek angielskich i amerykańskich pisarzy. Od tłumacza bardzo wiele zależy, nieudolne tłumaczenie może zrujnować odbior i wymowę dzieła. Moim ukochanym tłumaczem jest Stanisław Barańczak,autor kongenialnych przekladów poezji :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post