Najlepsza rekomendacja na świecie?


Nie należę do osób, które lubią rzucać się w oczy w przestrzeni publicznej. Staram się raczej wtapiać w tłum i nie akcentować swojej obecności nazbyt żywiołowo. Zazwyczaj mi się to udaje. Piszę „zazwyczaj”, bo gdy czytam książkę w miejscu publicznym, to (niestety) nie panuję nad emocjami.
Zobacz pełną treśćLista wypowiedzi [24]


Przy okazji wyjazdu do Poznania kupiłem sobie tam "Smokobójcę" Tomasza Pacyńskiego.
Smokobójca
Czytałem go w przedziale pełnym ludzi i chyba dziwnie się na mnie patrzyli gdy starałem się nie śmiać zbyt głośno.
Nie dorównam jednak koleżance, która postanowiła umilić sobie podróż w autobusie...


Fenomenalny artykuł, uśmiechałam się od początku do końca mimo niedawno wylanych łez przy <3 :)
Jak dla mnie wypuszczenie około. piętnastu wrażliwców z dobrymi książkami jest CUDOWNYM POMYSŁEM! Jeśli takie osoby poszłyby np. na Kraków i jedna jeździłaby tramwajem z , drugi siedziałby na...

„Pewnego dnia do księgarni przyszła pani z kartką w ręce – normalne zjawisko w czasach, w których każda szkoła, a nawet każdy nauczyciel mogli wymyślić dla swoich uczniów właściwie dowolny zestaw podręczników – podała mi ją i zapytała, czy dostanie tę książkę. Na kartce drukowanymi literami było napisane: ADAM MICKIEWICZ, PAN TADEUSZ. Bez zbędnych komentarzy przyniosłem z...
więcejHistoria z "Małym Księciem" zwaliła mnie z nóg (a raczej z fotela, na którym siedzę:)).
I to też jest niezła rekomendacja książki, już lecę przyjrzeć się jej bliżej, a niewykluczone, że dodam do zbyt długiej listy...
Ale myślę, że zadziałałoby lepiej, jakbyś wstawił link. Kto chce, znajdzie, ale jakby było łatwiej i szybciej, to i chętnych mogłoby być więcej.
Edit: Znalazłam, przyjrzałam się i rekomendacja okazuje się autopromocją. Nic nie mam do tej formy...


Dlatego ,,Świat Dysku" czytałam zawsze w domu :D Ba, znałam go zanim zaczęłam czytać, bo moja mama czytywała go kiedy byłam małym dzieckiem i wykrzykiwała do taty najlepsze fragmenty. Chleb krasnoludów stał się przysłowiowy w moim domu zanim nauczyłam się czytać.
Jak dla mnie osoby pracujące w księgarniach, a nawet reklamujące księgarnie powinny obowiązkowo czytać w...

U mnie swego czasu szukali "anatologii" wierszy. Do dziś nie przestaję się śmiać przy tych regałach.

Kiedyś po wyjściu z księgarni zdarzyło mi się tak zapatrzeć w dopiero co kupioną książkę ("Wisławy Szymborskiej pamiątkowe rupiecie, przyjaciele i sny"), że wylądowałam na latarni. Zderzenie było bardzo bolesne i zaskakujące, a z pomocą pospieszył mi jakiś starszy pan, który doprowadził mnie do pobliskiej ławki i tak się mną przejął, że chciał wezwać karetkę. Udało mi się...
więcej
Zdarzyło się mi to tylko,raz.Raz jedyny,gdy ktoś zaciekawił się.Co czytam,w miejscu publicznym.Była to dziewczyna,która czekała ze mną do okulisty.Czytałem wtedy Dom Na Wyrębach.Dardy.
Oprócz niej,nikt nawet nie podszedł i nie zapytał.Co czytam.

Ja nie mam aż tak gwałtownych zdarzeń z książką związanych.
Natomiast pamiętam jak wiele lat temu czekałam w kolejce przed rodzimą księgarnią po książkę Andrzeja Szczypiorskiego " Początek":-)
Za każdym razem, kiedy wypożyczę lub kupię książkę, po przyjściu do domu, najpierw biorę ją do reki i przeglądam od początku do końca, zwracając uwagę na każdy szczegół, potem...

Nie raz ktoś zaglądał mi przez ramię, pochylał się, by zajrzeć od spodu i zobaczyć okładkę albo po prostu pytał o tytuł. W pierwszym przypadku ignoruję, w dwóch pozostałych nie przerywając czytania podnoszę książkę i ułatwiam obejrzenie okładki. Niekiedy, ale to na szczęście wyjątkowe przypadki, zainteresowany jest na tyle namolny, że prosi o jakąś opinię i przerywa mi...
więcej
Przytaczacie historie o dziwnych przypadkach w księgarniach, ja mam natomiast jakby odwrotną historię - sprzedając pamiątki na promenadzie w Międzyzdrojach kilkukrotnie zostałam zapytana: "Czy dostanę ferdydurkę?". Niezmiennie mocno zmieszana odpowiadałam, że nie sprzedajemy książek, co z resztą widać gołym okiem. Wtedy to na mnie klienci patrzyli, jakby mi druga głowa...
więcej
:D
W życiu bym nie zgadła, chociaż ferdydurka to nazwa nie gorsza od durnostojki, więc trochę jakby pasuje. Ja bym chyba spróbowała dopytać potencjalnego klienta o co mu chodzi, może wyjaśniłoby się już za pierwszym razem, a tak to sporo ludzi odeszło bez książki :)
Swoją drogą nie miałam pojęcia, że statek w butelce to coś innego niż tylko statek w butelce, jakby mnie...
szczerze mówiąc początkowo podejrzewałam, że ludzie chcą kupić "Ferdydurke" dla swoich dzieci, z którymi przyjechali na wakacje, jako że rok szkolny się zbliżał, a "Ferdydurke" (przynajmniej wtedy) było lekturą. naprawdę, byłam taka naiwna, że myślałam, że dzieciaki na plaży będą Gombrowicza czytać :D
cieszę się, że wzbogaciłam Twój słownik- możesz teraz szpanować na...

Macie podobne historie? Podzielcie się nimi w komentarzu.
Użytkownicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post