Cytaty z tagiem "spacer" [42]
[ + Dodaj cytat]Nienawidzę niedzieli. Ten poświęcony rosołkiem zaduch. Ludzie wyłażący na spacery ze swoją bezmyślnością. Usprawiedliwieni infantylnością bełkotu, podgrzanego rodzinnym ciepełkiem.
Miałem taki okres w życiu, kiedy często bywałem smutny, tak smutny, że wieczorami, gdy robiło się ciemno, wędrowałem samotnie przez miasto, radując się, gdy padał deszcz. Wszystko na ulicach było ponure i mokre, a mój smutek odzwierciedlał się w kałużach, i ów odbity w nich obraz dawał mi pocieszenie. Nie czułem się wówczas taki samotny.
Szliśmy do kina czy gdziekolwiek i zaraz braliśmy się za ręce, a potem trzymaliśmy się tak aż do zakończenia seansu, nie zmieniając pozycji i nie robiąc z tego wielkich historii. Kiedy byłem z nią nie przejmowałem się nawet tym, czy mi dłoń spotniała czy nie. Czułem tylko, że jest mi dobrze. I było naprawdę dobrze
Trzeba spacerować, trzeba zatrudniać ducha, podobnie jak ciało. Duch potrzebuje aktywności. Gdy duch jest bezczynny, zaczyna kwaśnieć, rozkładać się. Jak ciało.
Jesteśmy, kim nie jesteśmy, a życie jest krótkie i smutne. Dźwięk fal pośród nocy to dźwięk nocy; a ilu go słyszało we własnej duszy niczym nieustającą nadzieję, która rozbija się w mroku z głuchym grzmotem nieprzebranej piany! Ile łez wypłakali ci, którzy dostali, co chcieli, ile łez stracili ci, którym się powiodło! I wszystko to podczas mojej przechadzki nad morze było dla mnie sekretem nocy i poufnością otchłani. llu nas jest! Ilu z nas się oszukuje! Jakie morza w nas szumią podczas nocy naszego bycia, rozbijając się o brzegi, które czujemy, zalewani przez emocje! To, co się zagubiło, to, czego należało pragnąć, to, co się dostało i spełniło przez pomyłkę, co kochaliśmy i straciliśmy, a potem, pokochawszy to jako utracone, pojęliśmy, żeśmy tego nie kochali; wszystko, co wydawało nam się naszymi myślami, a było naszym uczuciem; wszystko, co było wspomnieniem, a co braliśmy za emocję; i całe morze, grzmiące i zimne, nacierające z wielkiej otchłani nocy, aby z sykiem omiatać plażę podczas mojej nocnej przechadzki na plażę...
Czy ktoś w ogóle wie, co myśli lub czego pragnie? Kto wie, kim jest dla samego siebie? Ile rzeczy sugeruje nam muzyka, sprawiając tym przyjemność, bo są to rzeczy niemożliwe? Ile rzeczy przypomina nam noc, każąc nam je opłakiwać, choć nigdy ich nie było? Jak oswobodzony głos spokoju, ciągnący się w nieskończoną dal, skłębione fale eksplodują, zamierają, i na całej niewidzialnej plaży daje się słyszeć syk toczonej śliny.
Czasem, gdy wychodzę na spacer, przypinam do boku szpadę. Ale gdy napada na mnie bandyta, chowam broń i wyciągam laskę. Laska wzbudza litość.
Chciałbym, żebyś tu była, [...] żebyśmy poszli przed siebie, między wschodzące trawy i tysiącletnie kamienie. Mało co mówiąc, chyba o nieważnych drobiazgach, najwyżej.
Człowiek nie lubi wolności, wszystko inne to kłamstwo, nie wie co począć z wolnością, ledwie ją uzyskuje, już zajmuje się otwieraniem komód z ubraniami i bielizną, porządkowaniem starych papierów, dokumentów, listów, idzie do ogrodu, okopuje go albo biegnie całkiem bez sensu i celu w byle jakim kierunku, bez względu na pogodę, i nazywa to spacerem. A tam, gdzie są dzieci, wychowuje się je dla osławionego zabicia czasu, drażniąc je, łając i policzkując, żeby powodowały chaos, który w istocie rzeczy jest ocaleniem. A cóż z drugiej strony może być straszniejsze niż spacer w sobotnie popołudnie, niż wizyty u krewnych lub znajomych, kiedy to zaspokaja się własną ciekawość i psuje stosunki z tymiż krewnymi i znajomymi. Jeśli zaś ludzie czytają, to w rzeczywistości się zadręczają nałożoną sobie samym karą, i nie ma nic śmieszniejszego niż sport, to najulubieńsze alibi dla absolutnej bezmyślności poszczególnych ludzi. Weekend jest zabójstwem dla jednostki i śmiercią dla każdej rodziny. W sobotę, po zakończeniu pracy, poszczególny człowiek, a więc każdy, zostaje zupełnie sam, ponieważ ludzie tak naprawdę i rzeczywiście żyją przez całe życie jedynie pracą, tak naprawdę mają tylko swoje zajęcie, nic więcej. Żaden człowiek nie może drugiemu zastąpić zajęcia, nie ginie on nawet wtedy, gdy straci najistotniejszego, najważniejszego, najukochańszego człowieka, ale kiedy odebrać mu pracę czy zajęcie, usycha i niebawem umiera.
(...) na mojej twarzy automatycznie pojawił się roztargniony uśmiech, z jakim witamy ludzi podczas spaceru. Ach, cieszę się, że pana widzę! Piękny wieczór na ćwiartowanie, prawda?
... Długi spacer, żeby to wszystko jeszcze raz przemyśleć. Przy okazji zobaczyłam zupełnie inne oblicze zimy - błyszczący, pachnący świeżością świat. Słońce wyparło tę męczącą, wszechobecną dotąd wilgoć. Biel również była dziś inna, jakby odbita alabastrem i złotem.