-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Cytaty z tagiem "rose" [76]
[ + Dodaj cytat]
- Nie przypuszczam – zaczęłam miękko. – żebyśmy mieli porozmawiać o dzisiejszym poranku?
Oczy Dymitra były tak nieruchomo utkwione w CR-V, że mógł być w trakcie próby zmaterializowania Jill i braci wewnątrz niego. Nie dałam się oszukać. Po prostu unikał mojego spojrzenia.
- Tu nie ma o czym rozmawiać.
- Wiedziałam, że to powiesz. Właściwie to było jak rzut monetą między tym a: „Nie wiem, o czym ty mówisz".
- Ach, Belikow. – powiedział Abe, potrząsając dłonią Dymitra. – Miałem nadzieję, że wpadniemy na siebie. Naprawdę chciałbym cię lepiej poznać. Może moglibyśmy znaleźć trochę czasu na rozmowę, pogadanie o takich sprawach, jak życie, miłość i tym podobne. Lubisz polować? Wyglądasz mi na typ łowcy. To właśnie powinniśmy kiedyś zrobić. Znam świetne miejsce w lasach. Bardzo, bardzo odległe. (...)
Rzuciłam mojej matce spanikowane spojrzenie, niemo błagając ją żeby to powstrzymała. Abe spędził dużo czasu rozmawiając z Adrianem, gdy z nim randkowałam, wyjaśniając barwnie i makabrycznie detale tego, jak oczekuje żeby była traktowana jego córka. Nie chciałam żeby Abe zabierał Dymitra samotnie gdzieś w dzicz, szczególnie jeśli miała być z tym związana broń palna.
- Właściwie – powiedziała mimochodem moja mama. – Chciałabym się przyłączyć. Ja też mam sporo pytań… zwłaszcza o czas, gdy oboje byliście w Świętym Władimirze.
- Ludzie, nie powinniście gdzieś teraz być? – spytałam szybko. – Zaraz się zacznie. (...)
- Oczywiście. – powiedział Abe. Ku mojemu zaskoczeniu złożył pocałunek na moim czole, zanim się cofnął. – Cieszę się, że wróciłaś. – Wtedy, mrugając okiem, zwrócił się do Dymitra: - Nie mogę się doczekać naszej pogawędki.
- Uciekaj. – powiedziałam, gdy zniknęli. – Jeśli wymkniesz się teraz, może nie zauważą. Wracaj na Syberię.
Cholera, towarzyszu, trzeba było zobaczyć, jaką imprezę wyprawili, gdy mieli cię za zmarłego. Wyobraź sobie, co zrobią, gdy ujrzą cię żywego.
- Nie do wiary. – jęknęłam po raz kolejny i oparłam się o niego.
- Nie wierzysz w przeznaczenie, Roza? – Dymitr uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.
- Pewnie. – powiedziałam. – Ale nie w szalone, niejasne przepowiednie twojej babki.
- Mi nie wydają się takie znowu szalone. – droczył się ze mną.
- Jesteś równie szalony, jak ona.
Pocałował mnie w czubek głowy.
- Czułem, że tak powiesz.
- Jak się ma Jill? (...)
- Tak samo. Niewiele z paskudnych efektów ubocznych przenika do niej, ale na razie nie nauczyliśmy się stawiać barier między nami. W tym układzie wciąż doświadcza wspaniałej przygody życia Adriana Iwaszkowa.
- Trochę się boję, jak „wspaniała” jest ta przygoda. – Jej powątpiewanie przerodziło się w zgrozę. – O, Boże, Adrian… Ty chyba nie zaliczasz wszystkich morojek w południowej Kalifornii, prawda?
- Oczywiście, że nie – oburzyłem się. – Jestem na to zbyt wybredny.
- Pomyślałam też, że może masz ochotę na fajkę. Musiało ci być ciężko wytrzymać… ile, trzy godziny? – drażniła się ze mną.
- Trzy godziny? Cholera, Rose. Wytrzymałem już jakieś sześć tygodni.
- Pierścionek zaręczynowy!
- Poczekaj – powiedziałem. – Pokaż tę błyskotkę.
Dymitr szeroko się uśmiechał, a Rose zaczęła narzekać, wyciągając swoją lewą dłoń w kierunku reszty z nas, żebyśmy mogli zobaczyć. To było niezwykłe dzieło sztuki. (...) Wspaniały pierścionek, który stanowił całkowicie niespodziewany wybór.
- Ty go wybierałeś? – spytałem Dymitra.
Szczerze mówiąc, spodziewałem się po nim, że wygnie kawał metalu gołymi rękami i z nim się jej oświadczy.
ROSE
- Mamo! Tata znowu robi tę beznadziejną sztuczkę.
HERMIONA:
- Twoim zdaniem beznadziejną, jego genialną,
moim - przeciętną.
SCORPIUS
- Rose Granger - Weasley. Zaprosiłem na bal Rose Granger - Weasley.
ALBUS
- A ona odmówiła.
SCORPIUS
- Ale ją zaprosiłem. Zasiałem ziarno, z którego wyrośnie nasze przyszłe małżeństwo.
- Ugryzłaś mnie kiedyś - wypalił nagle Henry. - I to mocno.
(...)
- Byłam dzieckiem. A poza tym szarpałeś mnie za włosy.
- Szarpałem, bo złamałaś mi rękę.
(...)
- Sam ją sobie złamałeś, Henry Hemlocku, wspinając się za mną na ogrodzenie. Gdy następnym razem zostaniesz pokonany, po prostu przyjmij to do wiadomości.
- Cóż przynajmniej ustaliliśmy tamtego pięknego dnia, że tylko jedno z nas jest wiewiórką.