Cytaty z tagiem "rose" [76]
[ + Dodaj cytat]Cholera, towarzyszu, trzeba było zobaczyć, jaką imprezę wyprawili, gdy mieli cię za zmarłego. Wyobraź sobie, co zrobią, gdy ujrzą cię żywego.

- Nie do wiary. – jęknęłam po raz kolejny i oparłam się o niego.
- Nie wierzysz w przeznaczenie, Roza? – Dymitr uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.
- Pewnie. – powiedziałam. – Ale nie w szalone, niejasne przepowiednie twojej babki.
- Mi nie wydają się takie znowu szalone. – droczył się ze mną.
- Jesteś równie szalony, jak ona.
Pocałował mnie w czubek głowy.
- Czułem, że tak powiesz.

- Jak się ma Jill? (...)
- Tak samo. Niewiele z paskudnych efektów ubocznych przenika do niej, ale na razie nie nauczyliśmy się stawiać barier między nami. W tym układzie wciąż doświadcza wspaniałej przygody życia Adriana Iwaszkowa.
- Trochę się boję, jak „wspaniała” jest ta przygoda. – Jej powątpiewanie przerodziło się w zgrozę. – O, Boże, Adrian… Ty chyba nie zaliczasz wszystkich morojek w południowej Kalifornii, prawda?
- Oczywiście, że nie – oburzyłem się. – Jestem na to zbyt wybredny.

- Pomyślałam też, że może masz ochotę na fajkę. Musiało ci być ciężko wytrzymać… ile, trzy godziny? – drażniła się ze mną.
- Trzy godziny? Cholera, Rose. Wytrzymałem już jakieś sześć tygodni.

- Pierścionek zaręczynowy!
- Poczekaj – powiedziałem. – Pokaż tę błyskotkę.
Dymitr szeroko się uśmiechał, a Rose zaczęła narzekać, wyciągając swoją lewą dłoń w kierunku reszty z nas, żebyśmy mogli zobaczyć. To było niezwykłe dzieło sztuki. (...) Wspaniały pierścionek, który stanowił całkowicie niespodziewany wybór.
- Ty go wybierałeś? – spytałem Dymitra.
Szczerze mówiąc, spodziewałem się po nim, że wygnie kawał metalu gołymi rękami i z nim się jej oświadczy.

Nigdy tak naprawdę nie zdajesz sobie sprawy z tego jak wielu ludzi troszczy się o ciebie, dopóki wszyscy nie pojawią się żeby cię wspierać.

Nic nie jest zbyt dobre dla tych, których kochamy, a dawanie to najlepsze, co możemy zrobić.
- Rose.

There is magic in roses in winter.

- Ugryzłaś mnie kiedyś - wypalił nagle Henry. - I to mocno.
(...)
- Byłam dzieckiem. A poza tym szarpałeś mnie za włosy.
- Szarpałem, bo złamałaś mi rękę.
(...)
- Sam ją sobie złamałeś, Henry Hemlocku, wspinając się za mną na ogrodzenie. Gdy następnym razem zostaniesz pokonany, po prostu przyjmij to do wiadomości.
- Cóż przynajmniej ustaliliśmy tamtego pięknego dnia, że tylko jedno z nas jest wiewiórką.

ROSE
- Mamo! Tata znowu robi tę beznadziejną sztuczkę.
HERMIONA:
- Twoim zdaniem beznadziejną, jego genialną,
moim - przeciętną.
