-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj „Chłopaka, który okradał domy. I dziewczynę, która skradła jego serce“LubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "owad" [13]
[ + Dodaj cytat]
Prąd elektryczny, zjawisko zgrozę budzące, na całe życie pozostał dla mnie gatunkiem owada. Kiedy miałam dwa lata, wetknęłam palce w gniazdko na ścianie i prąd mnie złapał, oczywiście nie śmiertelnie. Oderwałam palce, przestraszona, i powiedziałam:
— Mama, mucha bzzz…
— To nie mucha, to prąd — skorygowała moja matka. No dobrze, nie mucha, prąd, inny owad znaczy. Coś jakby szerszeń, komar, szarańcza...
Słyszałam nieraz o muchach, które w nocy wydają światło i blask taki jak najpiękniejsze diamenty; wiedziałam, że kobiety hawańskie wsadzają je na szpilki, dbając o to, by nie tak prędko pozbawiać je życia, bo z nim i iskra błyszcząca gaśnie; wpinają potem owe muchy we włosy, a czasem w fałdy tiulowych sukien; na balu zdaje się, jakoby te panie potarte były fosforem. Nie widziałam dotąd nigdy takich owadów i nie myślałam, że ich blask w ciemności może być tak znaczny.
My existence was just fun and games to these people. I wasn’t a human being to them. I wasn’t a fourteen-year-old boy hanging on by his fingernails. I was a cartoon character, a glove puppet to be manipulated and mocked for fun. So what if their fun made my already difficult days more difficult, made me a laughingstock before my schoolmates, not to mention the wider world? So what if they were torturing a child? All was justified because I was royal, and in their minds royal was synonymous with non-person. Centuries ago royal men and women were considered divine; now they were insects. What fun, to pluck their wings.
Ostro jak krawędź
ostrygi tęsknota za białym wielorybem wżera mu się
w wosk mózgu. I w kość i w skórę. Powtórzy starą
opowieść. W jego drżących mięśniach zbiera się
rozżarzony płyn, w głowie krzyczą mu szalone ptaki
i owady. W wiecznie zranionych oczach odblask oceanu.
Pan Bóg stworzył muchę.
Nieb milczenie głuche
Kwituje kwestię, nad którą teologowie się pocą:
Po co?
[„Mucha”, przeł. Stanisław Barańczak, s. 4].
Nikt nie może przywrócić do życia owada zamkniętego w bursztynie.
Pies słusznie jest symbolem wierności; wśród roślin jednak powinien nim być świerk. Albowiem tylko on trwa w dobrych i złych czasach i nie opuszcza nas razem z łaskawością słońca, jak wszystkie inne drzewa, rośliny, owady i ptaki, aby powrócić, gdy niebo znów będzie nam sprzyjać.
Jak on się nazywa? Jakiś robak, to wiem, ale nie wiem jaki.
– Coś gryzącego – przypomniała niepewnie ciocia Jadzia. – Pluskwa…?
– Czy nie komar…? – powiedziała równie niepewnie Teresa.
– Wiem, że nie karaluch, ale coś podobnego – stwierdziła Lucyna. – Może prusak?
– No nie zamelduję się tam przecież, wymieniając jak leci rozmaite robactwo! (…) Gdyby w grę wchodziły na przykład kwiatki, to jeszcze, ale insekty?
– To było jakoś pieszczotliwie – zauważyła Teresa (…).
– Weszka – zaproponowała słabo moja mamusia.(…)
– No nie, jeśli on się nazywa Komarek, a ja wejdę i powiem Weszka, to koniec. Chałę dostaniemy, a nie klucz, i jeszcze nas do sądu zaskarży! (…)
Żadna nie chciała zaryzykować konwersacji z facetem o niepokojącym nazwisku. Czas płynął, minęła siódma, Lucyna upierała się, że to było jakieś słowo na S, próbowałyśmy zdrabniać stonkę i szarańczę. Sytuacja stawała się rozpaczliwa.
Z drzwi portierni wyszedł jakiś facet, przyjrzał się nam, po czym podszedł do samochodu.
– Przepraszam, czy to może panie są te panie, na które ja tu czekam? – spytał grzecznie. – (…) Panie pozwolą, moje nazwisko Pchełka, bardzo mi miło.
Przed insektami nie trzeba chować butelki z płynem owadobójczym.