-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant1
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński27
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać406
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Cytaty z tagiem "mord" [50]
[ + Dodaj cytat]Wojna daje ludziom wymówkę, by mogli bezkarnie mordować. Wojny były i będą, a pomiędzy nimi ludzie i tak będą ze sobą walczyć, ranić się, okaleczać i zdradzać, bo robili tak od zawsze.
Z drugiej strony wielu mniej praworządnych mieszkańców było całkiem przytomnych i - na przykład - przechodzili przez cudze okna, podrzynali gardła, toczyli ze sobą bójki i w ogóle znacznie lepiej się bawili.
Nie ma sensu zadręczać się rzeczami, na które nie ma się wpływu.
Każdy umysł ma granicę, po której przekroczeniu pozostaje tylko obłęd.
Noc zawsze była jego sprzymierzeńcem. Noc pełna cieni i tajemniczych szeptów, pod której płaszczem można zarówno zniknąć, jak i pojawić się niepostrzeżenie. Czuł się jej dzieckiem. Wabiła go, chroniła, ułatwiała każde zadanie. Mrok budził u ludzi lęki, mroził serca, czynił z nich bojaźliwych ślepców, sprawiał, że stawali się łatwymi celami. Blask dnia spędzał te duchy. Byle parobek stawał się zawadiaką. Noc to zupełnie co innego.
Wiele bajęd wymyślono o mnie. Przypisywano mi każdą katastrofę i niewyjaśnione wypadki. Za jedne jestem odpowiedzialny, za inne nie. Ale czcigodnego biskupa spaliłem. Tak jak on nauczył mnie i przykazał tego dnia, gdy zapłonęły stosy w Albaresch, a on sam przechadzał się między nimi nieczuły na wrzaski mężczyzn, kobiet i dzieci. Tak, jestem zbrodniarzem i mordercą, lecz to wy mnie stworzyliście, te same uczynki nazywając raz zbrodnią, raz zbawieniem.
Przez niego obiecujący artysta stał się paranoicznym, popędliwym, okrutnym tyranem bez skrupułów. Nieświadomie zrobił coś gorszego niż mord na niewinnym - zamordował niewinność. Jego ofiara stała się katem.
Nie miał czasu do stracenia. Wprawdzie nie wierzył w ocalenie, lecz nie zamierzał czekać biernie na koniec. Musiał spróbować, mimo wszystko i pomimo wszystko.
Kim był? Czym był? Sam był. To wiedział. I był już praktycznie trupem - tyle potrafił wywnioskować.
Ciągiem soczystych przekleństw powitał nowy dzień. Każde słowo sprawiało ból, lecz musiał zamanifestować opatrzności wdzięczność za ocalenie. Oczywiście nie umarł! W jego życiu nic nie mogło być proste.