-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński36
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant977
Cytaty z tagiem "bruce wayne" [9]
[ + Dodaj cytat]Na oczach Batmana maska Stracha na Wróble przeistoczyła się w podarty worek pełen wijącego się robactwa. Jego ciało było stertą zbielałych kości. Potem jego rojąca się od larw maska przerodziła się w czaszkę pełną robaków wypełzających przez puste oczodoły. Batman zamknął na chwilę oczy i zacisnął szczęki, starając się siłą woli usunąć koszmarny obraz ze swojej świadomości.
Gdyby stał się kimś innym, w zasadzie można by przyjąć, że nic mu nie zagrozi. Nie zastanawiając się wiele, włożył rękę do kieszeni płaszcza i wyjął z niej to, czego szukał. Maskę stracha na wróble, z której korzystał przy okazji psychologicznych doświadczeń. Naciągnął ją sobie na głowę i...
Poczuł, jak coś się w nim zmienia. Poczuł, jak Jonathan Crane kurczy się, maleje i prawie zupełnie znika. Poczuł, jak rośnie w nim inne ja, wypełnia go, przejmuje nad nim władzę.
- Cóż, mam tylko nadzieję, że nie śledzi mnie pan, kiedy mam wolne. - Alfred sięgnął po niewyraźne zdjęcia, które leżały na stoliku. Można było na nich zobaczyć Rachel Dawes i Harveya Denta. Fotografie najwyraźniej powstały w ciągu kilku ostatnich tygodni. - Wolałbym, żeby tak było.
- Jeśli kiedyś weźmiesz dzień wolny, Alfredzie, to kto wie - odpowiedział Wayne.
Jim Gordon tolerował Batmana, bo ten dobrze wykonywał swoją robotę. Do pewnego stopnia nawet go lubił i ufał mu, ale nie zwykł dzielić się z nim wszystkim, co wiedział. Przynajmniej do póki nie musiał.
Według Bruce'a było to fair. Batman też nie mówił wszystkiego szefowi Jednostki Specjalnej. Może któregoś dnia...
Twarz Batmana spoważniała. Odciśnięte w kurzu ślady prowadziły do trzeciego pomieszczenia. Tutaj podłogi także wyłożono płytkami. Na środku pokoju stało wielkie, przypominające tron krzesło z przypiętymi do poręczy, przednich nóg i oparcia skórzanymi pasami. Pod ścianą leżało ciemne pudło. Przymocowany do niego zacisk pokrywała skorupa kurzu. Podczas zabiegu zacisk umieszczało się na głowie pacjenta, by potem przepuszczać przez jego ciało prąd elektryczny. Kolejna forma leczenia z połowy dwudziestego wieku. Lekarze uważali wtedy, że elektrowstrząsy mogły wyleczyć osobę z depresji. Jednak pacjenci , którzy przeszli terapię, niemal histerycznie bali się tej metody.
Chciałem, by wiedziała, że nie przeszkadzają mi jej blizny. Więc włożyłem brzytwę do ust i zrobiłem to sobie...I nie zgadniesz! Nie mogła znieść mojego widoku i odeszła. Widzisz, teraz dostrzegam zabawną stronę sytuacji. Teraz cały czas się uśmiecham.
Z jego gardła dobiegały stłumione dźwięki. Wykrzywił twarz, ale z powodu blizn nie wiadomo było, czy się śmieje, czy płacze.
Joker wyjął z tylnej kieszeni spodni świeżo naostrzony ołówek i postawił go na stoliku gumką w dół.
- Co powiecie na magiczną sztuczkę? - zapytał wesoło. - Sprawię, że ten ołówek zniknie.
Bandzior Maroniego rzucił się do przodu. Joker zrobił unik, chwycił go za tył głowy i cisnął na ołówek. Ciało zbira zwiotczało i osunęło się na podłogę.
Ołówek zniknął.
- Magia - oświadczył Joker. A przy okazji, garnitur nie był tani. Powinieneś o tym wiedzieć, bo to ty go kupiłeś.
- Pamiętasz, jak na mnie mówiliście, kiedy byłem w wydziale wewnętrznym? - spytał Dent. - Pamiętasz
- Harvey, nie chcę...
- Mów!
- Dwie Twarze - wyszeptał Gordon. - Harvey Dwie Twarze.
Dent zwrócił się w stronę Gordona i pokazał mu , co z nim zrobiły płomienie. Lewa strona twarzy była przerażająca - skóra pomarszczyła się i sczerniała, przez rozcięcie w policzku widać było zęby trzonowe, a gałki ocznej nie kryła powieka.
Odwrócili głowy. Eddie wydał z siebie zduszony, chrapliwy krzyk. Coś ciemniejszego od nocy stało na skraju dachu. Ruszyło w ich stronę. Może był to człowiek. Powoli, majestatycznie rozłożył ramiona. Pod tymi ramionami coś się poruszyło, jakby cień czegoś, czego nie było, jakby obciągnięte skórą skrzydła. Na klatce piersiowej widać było owalny kształt, który zdawał płonąć własnym światłem. Pośrodku owalu znajdował się rysunek nietoperza.