-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant59
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
-
ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński28
-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Cytaty z tagiem "belgia" [15]
[ + Dodaj cytat]Niemiec żyje dzisiaj po to, aby budować jutro, Belg nie psuje sobie nastroju pytaniami o coś, czego nie ma, czego nie widzi, czego nie czuje. Jego psychika nie wyprzedza zdarzeń, po co? Nie zamartwia się powodzią, która może nadejść, ale której jeszcze nie ma. Zajmuje się problemem dopiero wówczas, gdy ten się naprawdę pojawi. (...) To jest bardzo ludzki pragmatyzm. O kłopotach i problemach mówi on [Belg] tylko w takim kontekście, w jakim one rzeczywiście występują. Nie dopisuje do nich filozofii, którą zadręczają się inni. Skoro wylała rzeka, trzeba poradzić sobie z wodą - dyskusja o tym, że powódź w Ardenach to skutek jakichś niezidentyfikowanych zaniedbań lub dalekich od Belgii zmian klimatycznych, będzie po prostu nie na miejscu.
Już wówczas [w latach 30-tych XIX w.] w Belgii i w całej Europie panowało przekonanie, że oczekiwana (...) interwencja prusko-rosyjska [przeciw dążeniom niepodległościowym Belgów] nie doszła do skutku, ponieważ w Warszawie w tym samym czasie wybuchło powstanie listopadowe. Także i dziś, przy okazji spotkań czy konferencji organizowanych w związku z rocznicami powstania państwa belgijskiego, wspomina się o wydarzeniach w Polsce, które tak zajęły cara Mikołaja I, że nie mógł spełnić prośby dalekiego holenderskiego kuzyna.
Powód, dla którego rzadko który [belgijski] lekarz może sobie pozwolić na zatrudnienie asystentki, jest prosty: w Belgii nie ma na uniwersytetach numerus clausus, więc lekarzy nie brakuje. Jeden przypada na 220 pacjentów, i jest to najwyższy wskaźnik w Europie.
Jeszcze w latach siedemdziesiątych w katolickich szkołach stosowano karę chłosty. Na lekcjach religii katechizmu uczono na pamięć, na jego temat nie prowadzono żadnych dyskusji. Uczniowie zaczynali dzień udziałem w porannej mszy. Najbardziej rygorystycznie było na belgijskiej prowincji. Jeżeli wiejski sklepikarz nie pojawił się rano w kościele, nie mógł liczyć na codzienny utarg. Panna z dzieckiem łamała życie całej rodzinie, która przez lata nie mogła podnieść się z upadku.
Belgia nie jest państwem od morza do gór, to nie jest przeorana dramatem losów wspólnota między rzekami, to nie jest ojczyzna pól bitewnych, to jest przede wszystkim stan ducha.
Bruksela to miasto z gruntu masońskie, miasto, w którym od zawsze "wolna myśl" znajdowała życzliwą przestrzeń dla swojej ekspansji. Działalność lóż masońskich jest w mieście mocno odczuwalna.
Gdy dziś ubolewamy nad barbarzyństwem, którego dopuszczali się czarni podczas wojen w Liberii czy Sierra Leone, Sudanie czy Somalii, warto przyjrzeć się metodom stosowanym przez Belgów w Kongu. (...) Jak pisze Adam Hochschild w książce "King Leopold's Ghost" ("Duch króla Leopolda"), po przeprowadzeniu dochodzenia w Belgii, już po przejęciu przez to państwo kolonii od Leopolda, okazało się, że w latach 1880-1920 populacja Konga zmniejszyła się o połowę.
Pobyt Conrada w Wolnym Państwie Kongu Leopolda II był największą traumą w życiu pisarza, doświadczeniem, które fizycznie o mało go nie zabiło i na wiele lat pogrążyło w głębokiej depresji. Wizja ludzkości Conrada została skażona na zawsze tym, co tam zobaczył. (...) To nie "dzicy" budzili tak ponure uczucia w duszy pisarza. Conrad nie mógł znieść widoku stworzonego w imię postępu i ideałów humanizmu systemu, w którym okrucieństwo i pogarda dla czarnego zostały podniesione przez białych do rangi wartości naczelnej.
Kościół nie żyje w próżni i powinien wiedzieć, co w trawie piszczy. Dla belgijskiego Kościoła problem polegał na tym, że przez wieki o tym, co w tej trawie piszczy, to on decydował. I nagle znalazł się w sytuacji, gdy jego głos nie był już jedyny.
Przede wszystkim nie ma takiego języka jak flamandzki i żaden Walończyk nie mówi po walońsku. Jest niderlandzki i jest francuski.