cytaty z książki "Cylinder van Troffa"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Tworzenie jest formą obrony własnego istnienia przed całkowitym kresem bytu jednostki.
Dla przeciętnego człowieka jednakże nie jest ważny bezwzględny standard życia, lecz porównanie swoich warunków z warunkami życia innych ludzi.
Oglądamy więc programy telewizji. Przeważa w nich, nadawana do znudzenia, prymitywna rozrywka - płaskie żarty, hałaśliwa muzyka...
Jakże obłędnie konsekwentni byliśmy zawsze w realizacji naszych planów - my, ludzie związani z techniką, nauką, postępem... A wszystko zaczynało się od humanistycznych, głębokich uzasadnień: wszystko dla człowieka, w imię ludzkości... A potem w ferworze realizacji szczytnych celów, ucieleśniając swe zbawienne pomysły, czyniliśmy zadość swym ambicjom, nie umiejąc położyć w odpowiedniej chwili rozsądnej granicy naszym poczynaniom... Wtedy okazało się, że wiemy, czego potrzebuje ludzkość, lepiej niż ona sama... Lekceważyliśmy interesy i pragnienia pojedynczych ludzi, podporządkowując je rzekomym interesom całej społeczności. A równocześnie - kształtowaliśmy nieomal siłą owe "interesy całości" - naginając je do potrzeby samorealizacji wybitnych jednostek...
Miasto stało się dla mnie obce, jak obce były wszystkie poznane przeze mnie planety - bo
człowiek jak roślina nie może istnieć po odcięciu od korzeni łączących go z glebą, na której
wyrósł...
Mało kto potrafi zrezygnować z wprowadzenia w życie własnego i we własnym mniemaniu doskonałego pomysłu, tając sam przed sobą lub po prostu pomijając w rozważaniach perspektywiczne skutki swej działalności".
Kolejna wersja była prawie idealna, lecz... nie dawała się zrealizować, co jest zresztą immanentną cechą idealnych rozwiązań.
Pamiętaj, że czasu oszukać się nie da. Każdy z nas ma swój własny, sobie przypisany czas życia i nie może go przekroczyć. Można co najwyżej odroczyć ostateczny termin, ale to nie oznacza przedłużenia życia. Hibernacja, loty podświetlne... Cóż to innego, jeśli nie odroczenie terminu?
Podróżować w czasie można - jak dotychczas - tylko naprzód i to w ramach biologicznych możliwości organizmu.
To była Sandra. Moja Sandra...
Odnalazła mnie w mojej ostatniej kryjówce. Widocznie zapamiętała drogę tutaj. Wyrwała
mnie ze studni czasu, w której chciałem się pogrążyć, zostawiając wszystko za sobą,
opuszczając tę teraźniejszość. Zatrzymała mnie w ucieczce. Cóż z tego, że jedna z wielu
identycznych, ale przecież w jakiś sposób niepowtarzalna, jak niepowtarzalne są ulotne słowa i gesty, migawkowo utrwalone w pamięci na tle rozmytej smugi pędzących zdarzeń.
Śmierć nie jest karą, nie może nią być. Śmierć jest zaszczytnym obowiązkiem każdego członka naszej społeczności i każdy ma do niej prawo we właściwym czasie... chyba, że na własne życzenie wcześniej, Deportacja - to coś o wiele gorszego niż śmierć. Tam nie umiera się tak po prostu. Do umierania po prostu wszyscy są tutaj przyzwyczajeni od wczesnego dzieciństwa. Każdy wie, ile lat może przeżyć. To jedno z podstawowych założeń umożliwiających przetrwanie społeczeństwa zamkniętego: planowy wzrost i planowy ubytek, stała struktura wiekowa ludności... Nasze społeczeństwo nie może się nadmiernie starzeć, liczba etatów jest ograniczona. Przyrost i ubytek muszą się bilansować na zero.
Stanęliśmy przed betonowym blokiem, zamykającym tunel, którym tu przyszliśmy. Mój
przewodnik dotknął ręką ściany. Gdzieś nad nami zaskrzeczał głośnik.
- Ile jest siedem razy osiem? - zabrzmiał tubalny głos z wysoka. "Docent" spojrzał na mnie z
uśmiechem.
- Aby dostać się do Hadesu, trzeba mieć obola. Pięćdziesiąt sześć! - odburknął w górę i ściana
rozstąpiła się przed nami, ukazując oświetlone wnętrze. - Uważaj, nie potknij się!
Na środku leżał biały ludzki szkielet. Pod ścianami zauważyłem jeszcze kilka. Ściana zawarła
się za nami.
- To są ci, którym udało się z tabliczką mnożenia. Dotarli aż tutaj, ale ich radość była krótka.
Umarli z głodu. Zostawiliśmy ich tu, dla przykładu... - Dotknął następnej ściany.
- Całka nieoznaczona z iks do minus trzeciej potęgi po de iks? - rozległo się z góry.
- Przez całki elementarne żaden dotąd nie przebrnął! Minus jedna druga iks do minus drugiej
potęgi.
Następna ściana rozwarła się, przepuszczając nas do pomieszczenia pełnego światła i zieleni
bujnej roślinności".
Mój czas był tu obcy, choć przecież stąd wywieziony.