cytaty z książki "Czy pani mieszka sama?.. Powieść satyryczna o Warszawie"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Maj - myślała Xenia inteligentnie - trwa tak krótko jak osiemnastoletnia dziewczyna. Najkrótszy chyba ze wszystkich miesięcy w roku. Przebiega szybko jak film. Maj - miłosna przygoda przyrody... Miłosna przygoda z bukietami bzów, fiołkami i słowikami. A potem radosna ciąża... Ale to już nie ma w sobie takiego wdzięku i uroku. Wszystko owocuje, rodzi. Ziemia zapłodniona podczas miłosnej przygody pęcznieje, wyskakują z niej jarzynki, kwiaty... Mnóstwo radosnej czerwieni: rzodkiewka, marchewka, maki, piwonie. Lato nie ma w sobie słodkiej melancholii wiosny czy jesieni; z trwalszego materiału jest zrobione. Ale może przez to mniej porywające... Wiosna i jesień są nieśmiałe. Wiosna nieśmiała jak pensjonarka... Jesień niepewna swoich gasnących uroków jak przejrzała kobieta... Nie mają w sobie pychy lata, pychy bujnej rozkwitłej piękności. Dumy pięknej młodej matki...
Każdy ma w życiu swoje zadania i swój przydział. Ja otrzymałam od losu przydział na dobry humor i żadne ludzkie siły nie będą w stanie mi go zepsuć...
Szczęście - to pozyskanie obiektu swoich marzeń w chwili, kiedy się tego najbardziej pragnie, a nie w długi czas później, gdy siła pragnienia osłabnie.
O wiele trudniej przeżyć dobrze dzień niż całą noc przetańczyć (...).
Człowiek bardzo często bywa wysłańcem losu dla innych ludzi, sam o tym nie wiedząc.
- A jaką należy być, aby się chłopakom podobać? - zapytała Edyta kokieteryjnie.
- Żywą, wesołą, wysportowaną. Najpierw zapisze się pani na gimnastykę rytmiczną.
- Dobrze. Ale gdzie?
- Są takie półprywatne kursy.
- Ale z samymi kobietami...
- Oczywiście. Ale kobiety nie takie straszne jak je malują... surrealiści (...).
Na starość trzeba być tak miłym i dobrym dla bliźnich, by nie stać się tym gościem, który za długo u kogoś siedzi i którego wszyscy mają dosyć.
Ja jestem piłką nożną, którą los kopie... Wpadnę znów do jakiejś bramki, z której mnie wykopie, gdzie będzie chciał, gdzie popadnie...
Taniec dwojga ludzi, którzy się sobie podobają, można by było nazwać przymiarkami erotycznymi. Poznaje się wówczas najlepiej zapach danej osoby, temperaturę rąk, rodzaj oddechu i sprężystość mięśni.
Złośliwość losu nie na tym polega, że nie spełnia on naszych marzeń, lecz że spełnia je z wielkim opóźnieniem, gdy już człowiek nie liczy na ich realizację.
- Humor to mój wierny pies - roześmiała się. - Nie opuszcza on mnie nawet w najbardziej krytycznych momentach życia.
- Zazdroszczę pani tego psa.
- A poza tym - humor to gest, to postawa wobec życia! Nie każdy jednak posiada te zdolności. Gdy się humoru nie ma, to się mówi na przykład osobie, która powiedziała, że uważa się za ładną: "To rzecz gustu".
Nigdy kobiety nie bywają takie kobiece, jak wtedy, kiedy są same - zupełnie jak dzieci, gdy się znajdą ze swymi rówieśnikami. Nie obawiając się, że je mężczyźni będą wyśmiewali, rozprawiają poważnie o fatałaszkach. Jak murzyńskie kobiety wieszają na szyi paciorki z pestek, kukurydzy lub żołędzi, wyrywają sobie nawzajem błyszczące klipsy... Są bardzo śmieszne i śliczne w krótkich różowych figach, biustonoszach i halkach, rozczesując energicznie gęste loki lub śliniąc tusz w pudełku, by małą szczoteczką podczesywać rzęsy.
Życie nie jest piękne - roześmiała się młoda dziewczyna - ale ma w sobie coś takiego, że da się lubić.
Tak - rzekła Xenia - piekło wybrukowane jest sublokatorskimi pokojami.
Nikomu nie można wierzyć, wszyscy się zawsze trochę cieszą z cudzego nieszczęścia.
- (...) A ten przy pani stoliku to może... pani mąż?
- Ach, skądże znowu! - zaprzeczyła gwałtownie. - To kolega. Mój mąż będzie zupełnie inaczej wyglądał.
- "Będzie", to znaczy, że na szczęście jeszcze go nie ma?...
- Może pan być pewien, że już się urodził, tylko nie wiadomo, gdzie.
Przyszło jej na myśl, że przyjaźń kończy się wówczas, gdy się zaczyna miłość... do kogoś innego!
- (...) Czy ona, proszę pana, nie jest z lekka kopnięta?
- Jak najbardziej - odparł Józek, po czym szybko dodał - przez los.
Szkoda maja... szkoda wiosny i żal, że właśnie dziś, w taki dzień, nie jest się zakochaną...
- (...) Czy pani wie, że mnie na przykład nigdy nie podobały się kobiety ładne, ale miłe i inteligentne...
- No, to w takim razie ja nie mogę się panu podobać.
- Dlaczego? Właśnie pani.
- Kiedy ja siebie uważam za ładną.
- To jest oczywiście rzecz gustu.
Taka sama baba jak wszystkie, tylko tyle, że masz na nogach portki, a w głowie fiołki.
Dzięki Ci, Panie Boże! - westchnęła, gdy już była na ulicy - dzięki Ci, Boże, że jestem taką urodzoną komediantką, że mnie stworzyłeś na obraz i podobieństwo chłopca i że kobiety są tak bezgranicznie głupie!!!
Jak to z mężczyzną w domu zaraz jest inaczej: żarty, wesołe powiedzonka, pogodny nastrój, nie tak jak z babami!
- A więc, panno Edyto, co pani robi i jaki cel wytknęła sobie pani w życiu?
- Matuchna mówi, że jestem "panną na wydaniu".
- "Na wydaniu"(...) tak jak książka, ale o wydawcę teraz nie łatwo...
- Pan... pan... mówi mi same nieprzyjemne rzeczy... - wyjąkała ze łzami w głosie Edyta - a przecież ja na to nie zasługuję. Myślałam, że jak będzie w domu lokator, to mi będzie mówił komplementy... a pan?
- Proszę się nie gniewać (...). Gorzkie prawdy z trudnością się połyka, ale za to potem korzystnie się odbijają.
- (...) A matuchna zawsze twierdzi, że mężczyzna musi odczuwać tę różnicę że niby on to silne drzewo, a kobieta bluszcz, który się wokoło niego oplata.
- Drzewo - owszem (...) ale ja osobiście wolę, żeby kobiety były jak te wiewiórki, które po owym drzewie biegają. Zręczne, żywe, zapobiegliwe, wygimnastykowane.
Mężczyźni pasjami lubią widzieć kobiety przy dodatkowej pracy, przy haftowaniu serwetek, robieniu swetrów na drutach, przy uprawianiu własnego ogródka... Myślą sobie wtedy tak: jest do tego stopnia pracowita i wynajduje sobie tyle dodatkowych zajęć, że gdzieżby jeszcze miała czas na zdradzanie męża...
Siedzisz tu, bo tak samo jak my wszyscy kochasz Warszawę. Pamiętasz taką głupią piosenkę pod tytułem "Dla pani wszystko!"? To właśnie ona jest tą panią. Warszawa! Dla niej sypiałam niemal przez pół roku to w wannie, to w kajutce, to, przedtem jeszcze, u mojej przyjaciółki, w koszu od bielizny. Nie mówiąc o fortepianie. Dla pani wszystko!...
A kłamstwa jak króliki... rodzą wciąż młode - młode kłamstewka - i nie da się tego zatrzymać.
- Widzę, że ciocia wcale się nie ucieszyła moim widokiem.
- Nie lubię, moje dziecko, ludzi anormalnych. Sama byłam zawsze normalna, wyszłam uczciwie za mąż, dzieci wychowałam na ludzi...