cytaty z książki "Sekretne życie wampira"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Patrzył na nią wymownie, jakby mógł jej dotykać samym spojrzeniem.
Miłość jest ulotna. Co nie czyni jej bezwartościową. Po prostu jest przez to jeszcze cenniejsza.
Bogu niech będą dzięki. Zdycham tutaj z nudów. Wczoraj wieczorem córka Jeana-Luca poprosiła mnie, żebym się z nią pobawił lalkami i o mało się nie zgodziłem, taki jestem zdesperowany.
Sprawy wymknęły się spod kontroli, kiedy zjawił się Dougal z dudami, Ian uparł się, że nauczy wszystkich tańczyć szkocką gigę. Podskoki tuzina podchmielonych wampirów ze szklankami pełnymi blissky siłą rzeczy doprowadziły do licznych kolizji, a więc pojawiły się plamy na dywanie i meblach.
I wtedy zadzwonił telefon. Panie bawiły się na wieczorze panieńskim w Romatechu Industries, chociaż Jack słyszał, że Vanda miała ściągnąć striptizera ze swojego nocnego klubu dla wampirów. Impreza dziewczyn została nagle przerwana, kiedy Shanna Draganesti zaczęła rodzić.
Roman Draganesti, zanim teleportował się do Romatechu, zaczął lamentować, że jest zbyt pijany, by pomóc żonie w trudnych chwilach. Na co reszta chłopaków, miotając się po apartamencie, zadeklarowała swoje dozgonne wsparcie, śpiewając hałaśliwą pieśń bitewną. Po chwili tuzin urżniętych wampirów teleportował się do Romatechu, by zagrzewać Shannę do zwycięstwa.
- Nie zamierzam z tobą rozmawiać o mojej bieliźnie. Oczy mu zabłysły. - Obawiam się, że będę musiał cię obszukać.
Ilu śmiertelników kochaliśmy tylko po to, by patrzeć, jak zabiera ich śmierć? Cała miłość tego świata nie może pokonać śmierci.
Słyszałem, że gdzie jest miłość, tam zawsze jest nadzieja.
- Na kolana, kobieto! - huknął Jack. - Złóż mi pokłon. - Tak, Hadesie, mój Panie! - zawołała, padając na kolana i pochylając się twarzą do ziemi. Jack skrzywił się i szepnął: - Nie musisz tego robić naprawdę. Wyprostowała się, błyskając zębami w uśmiechu. - Och, Hadesie, mój Panie! Proszę, nie rób mi krzywdy. Zrobię wszystko, żeby cię zadowolić. Wszystko! Posłał jej zirytowane spojrzenie. - Rety, Hadesie, mój Panie! Nie do wiary! Jesteś tak hojnie obdarzony. Ostrożnie z tym. Wyklujesz komuś oko. Och, zaraz się udławię! - Wydała głośny dźwięk, jakby się dławiła. i Jack obserwował ją szeroko otwartymi oczami. - Och, tak, tak! Bierz mnie, Hadesie! - Wydała z siebie przeciągły pisk i uniosła ręce, jakby jechała na kolejce górskiej. - Och, to było niezłe. Teraz się zdrzemnijmy. Kroki oddaliły się od drzwi. Jack uniósł brew. - Skończyłaś już? - Tak, ale czuję się jakaś... niezaspokojona. Roześmiał się. - Ja też. Z twojego przedstawienia wynikło, że wy- W trzymałem jakieś dwie sekundy. - No cóż. - Spojrzała na łóżko. - Jestem pewna, że stać cię na więcej.
- Proszę pana, dostaliśmy zgłoszenie od hotelowej ochrony. Pan i pańscy znajomi zachowywaliście się zdecydowanie zbyt głośno.
- Mieliśmy tu przyjęcie. - wyjaśnił Jack - Wieczór kawalerski.
- Skarżyli się goście z trzech pięter. - ciągnął policjant.
- To było bardzo udane przyjęcie.
- Ehm, pewnie masz jakiś włoski samochód? - spytała go Lara. - Nie. Nie tu, w Ameryce. Pożyczyłem samochód od przyjaciela. - Roman zawsze trzymał zapasowe auto w miejskim domu. - A jaki? - Dlaczego pytasz? - Och, bez powodu. Ale jeśli jest duży, możesz mieć problem z zaparkowaniem. Nie mógł się oprzeć. - Bellissima, jest duży, ale nigdy nie miałem problemu z zaparkowaniem go. - Uśmiechnął się, kiedy w słuchawce zapadła długa cisza.
- Jeśli powiesz o tym choć słowo reszcie chłopaków, przedziurawię cię kołkiem we śnie.
- Nie martw się, skarbie. Jeśli się o tym dowiedzą, sam się dźgnę kołkiem.
- Santo cielo. - Westchnął. - Co to znaczy? Święte... cielę?
- Jesteś pewna? Zniszczę ci bieliznę.
Zmrużyła oczy, posyłając mu uwodzicielskie
spojrzenie.
- Drzyj.
- W porządku. - Szarpnął rękę, ale majtki podążyły za nią. Zaczął się szamotać na wszystkie strony, ale koronkowy, lateksowy materiał po prostu rozciągał się, zamiast drzeć. - Santo cielo, są niezniszczalne.
Lara wybuchnęła śmiechem. Walczył dalej, ale na próżno.
- Mogliby z tego materiału robić statki kosmiczne.