cytaty z książki "Dzień, w którym umilkły głosy. Moja walka ze schizofrenią"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Być chorym umysłowo, to nie to samo, co być umysłowo niekompetentnym - oznajmiłem. - Dlaczego w takim razie my - umysłowo chorzy, pozostajemy na marginesie, kiedy w grę wchodzi tak wiele spraw, które mogłyby wpłynąć na jakość naszego życia?
Z rąk wypadały mi filiżanki i zbierając ich skorupy, czułem się tak, jakbym trzymał w rękach moje rozbite życie.
nie mówiłem o nieobecności głosów, po części dlatego, że myślałem, iż ich zniknięcie może być chwilowe. Ale zachowywałem to również dlatego, że chciałem nadal mieć wybór: wrócić do świata, który znałem, tego w którym się mną opiekowano, czy pozostać wolnym od głosów i zmierzyć się z wyzwaniami nowego życia. Wolność, która przyszła wraz z byciem "normalnym", była groźna. Podobnie jak wielu innych uzależniłem się od systemu i wiedziałem tylko jak korzystać z jego opieki.
Czytanie i pisanie wciąż było jedyną czynnością w moim życiu, która pozwalała mi odpocząć od głosów. Kiedy skupiałem się na czytanych opowieściach lub na zapiskach w moim dzienniku, głosy oddalały się ode mnie, a nawet, z rzadka, uciszały się.
Nie wyzdrowiałbym, gdyby ludzie nie dali mi szansy, gdyby nie wierzyli, że może mi się poprawić. Byłem jednym z tych przypadków "bez szansy na wyzdrowienie"...
Każde publiczne wystąpienie umożliwiało mi rozpowszechnienie przekazu, ze wyzdrowienie z choroby umysłowej jest możliwe i że ludzi cierpiących na taką chorobę trzeba rozumieć i wspomagać, a nie bać się ich i unikać.
... doktor Sullivan spytał moich rodziców, czy mógłby pomówić ze mną w cztery oczy. Nie pamiętam, co doktor powiedział, czy zrobił, ale wyraźnie przypominam sobie zmartwienie i zmieszanie na twarzach moich rodziców, kiedy zaprosił ich z powrotem i rozmawiał z nimi. Pamiętam wyraz twarzy mego silnego ojca. Był to wyraz totalnej klęski.
Dzisiaj inaczej zdefiniowałbym schizofrenię - jako biologiczne zaburzenie mózgu, z którym można sobie poradzić przy właściwym leczeniu farmakologicznym i psychoterapii, z jednoczesnym wsparciem ze strony rodziny i osób w podobnej sytuacji. Położyłbym znacznie mniejszy nacisk na przemoc wobec innych. Mniej niż jeden procent schizofreników dopuszcza się przemocy, w rzeczywistości bardziej prawdopodobne jest, że zrobię krzywdę sobie.
W wielkim mieście możesz skakać z budynków tak wysokich, że dotykają nieba. Wyobraź sobie, jaka breja powstanie, gdy uderzysz o ulicę. Wdrap się na wysoki budynek.
Stopniowo zacząłem wierzyć głosom: że w s z y s c y chcą, abym odszedł - wszyscy oprócz mojej babci. Głosy zaliczały ją do moich wrogów, ale ja wiedziałem lepiej.
Słońce już zachodziło, kiedy ojciec i ja opuszczaliśmy szpital. W drodze do domu nie zamieniliśmy ani słowa. Rozpoznałem tę ciszę: była taka sama jak wtedy, gdy wracaliśmy z wizyty u umierającego członka rodziny i to potwierdziło moje najgorsze obawy: że moja choroba jest terminalna.