cytaty z książek autora "C.C. Hunter"
- Groziłaś, że sprzedaż jej krew na eBayu - zauważyła Kylie. - Tam, skąd pochodzę, to podpada pod kłótnię.
- Tak, ale nie jesteś już w swoim świecie.
To niesamowite, jak zmienia się spojrzenie na wiele spraw, gdy się dowiadujesz, że może nie jesteś człowiekiem.
Czasem nie możemy zmienić tego, co się dzieje, ale możemy zmienić to, jak te sprawy na nas wpływają.
Kto to powiedział, że jeśli drzwi są zamknięte, to spróbuj oknem. Jeśli okno jest zamknięte, to cóż – wybij je. A jak nie będzie się dało go wybić, to poszukaj cholernego młota i zrób nowe.
I wtedy zrozumiała, że miłości nic nie ogranicza, nawet śmierć. Miłość nie ma temperatury. Może bycie zimnym nie jest wcale takie złe.
To jest problem z miłością. Nawet jeśli coś wygląda jak kaczka, kwacze jak kaczka i pachnie kaczka, to jeśli się z tym prześpisz przez miesiąc albo zostaniesz porzucona przed ołtarzem, zaczyna śmierdzieć jak skunks.
Czy zapomnieć o kimś boli bardziej niż pogodzić się z jego błędami?
Gdy jest się żywym, większość czasu spędza się na wybaczaniu innym, natomiast w obliczu śmierci należy wybaczyć sobie.
Mężczyźni. Nie można z nimi wytrzymać. Ale bez nich jest nudno.
Zadrżała i chyba to wyczuł, bo ją objął. Z jego ciała buchało ciepło. Wtuliła się w niego.
- Jesteś taki gorący - powiedziała.
- Wreszcie zauważyłaś - zaśmiał się.
- Co godzinę będę siusiać na test narkotykowy - jęknęła Della.
Miranda westchnęła.
- Spieprzę wszystko na tym konkursie i mama odda mnie do adopcji.
- Jadę polować na duchy - dodała Kylie. Obie dziewczyny spojrzały na nią. - Nawet nie pytajcie.
To dziwne, ale zwykle, gdy jesteśmy czemuś winni, zwalamy tę winę na innych, natomiast gdy nie jesteśmy, oskarżamy siebie samych.
Czy na tym polega dorosłość? Budzisz się każdego dnia i wiesz, że przyniesie on zarówno dobre, jak i złe rzeczy? Robisz to, co musisz, nawet jeśli nie masz na to ochoty?
Nigdy się nie zakochuj, skarbie, to za bardzo boli.
- Wiesz, co jest obrzydliwe? - zapytała Della. - Właśnie nasiusiałam sobie na rękę, bo próbowałam trafić w ten cholerny test, rozmawiając z tobą przez telefon.
Kylie się roześmiała.
- Stęskniłam się za wami.
Rozległ się szum spuszczanej wody.
- Och, podwójna obrzydliwość - warknęła Miranda. - Mówiłam, żebyś nie spuszczała, jak ze mną rozmawiasz.
- Weź kilka głębokich oddechów - powiedziała Miranda. - Zrelaksuj się. Skup. Wyobraź sobie oszroniony sześciopak i pomachaj małym palcem.
"Oszroniony sześciopak". Kylie odetchnęła. Wyprostowała mały palec, a w tym momencie odezwała się Della.
- Mówimy o sześciopaku napoju, a nie o zmarzniętym chłopaku z niezłą rzeźbą, prawda?
W powietrzu coś dziwnie zaskwierczało i nagle obok lodówki pojawił się drżący chłopak bez koszuli, z pięknie wyrzeźbionymi mięśniami brzucha. Ciemne włosy spadały mu na czoło, a niebieskie oczy wpatrywały się w nie w kompletnym zaskoczeniu.
- Co u...! - szepnął.
Kylie jęknęła.
Miranda zachichotała.
Della prychnęła śmiechem.
- Znikaj! - krzyknęła Kylie, rumieniąc się po czubek głowy i machając małym palcem w stronę przystojniaka. Zniknął równie szybko, jak się pojawił. Kylie spojrzała na przyjaciółki, które skręcały się ze śmiechu.
- Drugie miejsce oznacza, że jesteś po prostu pierwszą przegraną.
- Naprawdę powiedziałam to przy tych wszystkich rodzicach?
- Tak. Mam wrażenie, że mój ojciec dostał zawału - odezwała się Della, uśmiechając się od ucha do ucha. - I w samą porę. Znów mnie męczył o narkotyki.
- Moja mama zemdlała - zażartował Derek.
Chciałem zabić tych chłopaków, którzy rzucali w Ciebie kamieniami. Chciałem dotknąć Twoich włosów i zobaczyć, czy są tak miękkie, na jakie wyglądają. Podczas pełni obserwowałem Cię, licząc, że też się przemienisz. Że jesteś wilkołakiem. Chyba już wiem, czemu muszę napisać ten list. Po to, by powiedzieć Ci, jak wiele dla mnie znaczysz, na wypadek, gdybym nie mógł Ci tego nigdy powiedzieć osobiście.
- Może powinniśmy wprowadzić tutaj zasadę: mężczyzna, który zapłodni dziewczynę, powinien być wysterylizowany.
- Starczy tego! - prychnęła Holiday.
- Właściwie to nie jest taki głupi pomysł! - warknął wampir.
(...) Kiedy wampir spojrzał na Holiday, dodała: - Kylie nie kupiła ich dla Mirandy, tylko dla mnie.
Kylie znów oparła się o siedzenie, z przyjemnością obserwując zszokowane spojrzenie wampira.
- Umówić cię do jakiegoś dobrego lekarza na operację obcięcia tego i owego? - wycedziła.
(...) Trudno to nazwać czarami. Przerabiałam obiad na kanapki z masłem orzechowym i dżemem od kiedy skończyłam dwa lata. Mama próbowała mnie karmić wątróbką. Kto w ogóle jada takie rzeczy?
Jesteś dla mnie najważniejsza, Kylie. Wszystko mnie w tobie fascynuje. To, jak błyszczą ci oczy, gdy się uśmiechasz. Dźwięk twojego śmiechu. (...) Kształt twoich ust. Ich dotyk na moich. (...) Twój nos. To jak zadziera się na końcu. (...) I kocham to, jak kichasz.
Odetchnęła głęboko i pociągnęła duży łyk mleka, w potem spojrzała na obserwującego ją Lucasa.
- Jesteś taka piękna - powiedział.
Przewróciła oczami i odstawiła mleko.
- Przyjaciele - zaznaczyła.
- Dobra, ale i tak jesteś piękna. - Uśmiechnął się szeroko. - Nawet z wąsami od mleka.
- Widzisz - odezwał się wesoło i uniósł brew. - Przyznaj.
Przysunął się. Jego usta były tak blisko jej, że wręcz czuła, jak się ruszają, gdy mówił.
- Co mam przyznać? - Wciąż się droczyła, licząc że to doprowadzi go do takiego szaleństwa, jak on doprowadzał ją.
- Przyznaj, że lubisz moje pocałunki. A potem zgódź się ze mną chodzić.
Spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się szeroko.
- Przyznam, że lubię twoje pocałunki, ale czy ty lubisz moje?
- Ponad wszystko. - Zbliżył się jeszcze bardziej. - Zacznij ze mną chodzić.
Znów ją pocałował. Najpierw delikatnie, a potem mocniej.
Klepnęła go w ramię.
- Myślisz, że jesteś aż tak uroczy?
Uśmiechnął się szerzej.
- Myślę, że lubisz, jak całuję. - Spojrzał na jej usta, na których wciąż czuła ich pocałunek.
- Naprawdę? - Zaczęła się droczyć. - Jesteś taki pewny siebie?
- Jestem pewny, że już nie jesteś zdenerwowana. A to najważniejsze, prawda? - Przesunął palcem po jej ustach. - Bo naprawdę nie cierpię, kiedy jesteś zdenerwowana.
Potrząsnął głową.
- Nie rób tego. Cholera! - Zamachnął się, zamknął oczy, a gdy je otworzył, spojrzał na nią. Prosto na nią. - Kocham cię.
"I teraz jej to mówi! Teraz!".
- Chcecie się na coś pogapić? - wrzasnął. - No to macie!
Odwrócił się, zgiął się wpół i ściągnął spodnie, pokazując pięćdziesięciu parom oczu swój zadek.
- Perry! - pisnęła Holiday, ale w jej głosie słychać było rozbawienie.
Jak on to robił, że sprawiał, iż zwykły dotyk był niczym słodki grzech?