cytaty z książek autora "Izabela Czartoryska"
Doświadczyłam nieraz, że ludzie są najbardziej uparci wtedy, gdy nie mają racji...
...Jego żona przyjeła nas z naturalną swobodą i uprzejmością. Gdy prowadziła nas do salonu, słowo "superbe" nie schodziło z ust jej męża. Dom, pokój, mieszkanie, obiad, owoce, żonę, syna, krowy, masło - słowem wszystko określał mianem "superbe". Deszcz tylko przeszkodził nam obejrzeć sto innych wspaniałych rzeczy, jak oznajmił Korn, lecz powetowaliśmy to sobie obecnością pani domu, osoby bardzo miłej, rozsądnej, zrównoważonej i interesującej. Korn jest zadowolony z siebie, z tego co posiada i nie troszczy się o resztę. Stwierdziłam, że byli to najszczęśliwsi ludzie na świecie...
Wszystko przemija szybko, najszybciej zaś szczęście...
...Najwyższe szczyty, pokryte śniegiem, stanowią tło obrazu; mniej wyniosłe zaś porośnięte cisami, świerkami i innymi drzewami, bardziej złożone, przedstawiają wspaniały widok; wśród tego stare, w większości gotyckie zamki skłaniają do marzenia i zadumy. W jednej chwili wyobraźnia kojarzy obrazy i wspomnienia, oczy zaś, zatrzymując się na pomnikach przeszłości, szukają osób i zdarzeń, które kiedyś tam miały miejsce. Książ przedstawia jeden z najpiękniejszych widoków. Zamek, chociaż bardzo stary, jest zamieszkały przez właściciela; do zainteresowania więc, jakie wzbudza jego starożytność, dołącza się przyjemność oglądania wnętrza zajmowanego przez nadzwyczaj gościnną rodzinę...
...Po przybyciu prawie w nocy do Cieplic nie byliśmy zbyt zadowoleni z naszego locum - znajdowało się na uboczu, pokoje były małe i nadzwyczaj niskie, bez łóżek i mebli też niewiele. Poszliśmy spać w złych humorach.(...) Nazajutrz nadal czyniliśmy smutne uwagi nad nieszczęśliwym położeniem naszej siedziby, powoli jednak urządziliśmy się i humory się poprawiły. Zrezygnowałam u siebie z jednego okna, położyłam jeden na drugim dwa sienniki, nakryłam je piękną narzutą i - miałam zadowalające łoże. Vis a vis - kanapka i trzy krzesła, bliżej okna moje biurko, na którym leżały pióra, nożyki, pieczątki, papiery i wszystkie przybory. Przy drugim oknie, ozdobionym przeze mnie doniczką z kwiatami - krzesło i stoliczek tworzyły cabinet de lecture. Za krzesłem stała ciężka komoda z trzema szufladami, gdzie złożyłam parę sukien, dwa okropne robdeszany (podomki), trzy czy cztery czepki i dwa kapelusze. Na komodzie klatka z papugą i miniaturka zwierciadła między oknami. Pokój, w którym mieściło się to wszystko, miał siedem kroków długości, a mniej niż pięć był szeroki. Co do wysokości - Khittel (lekarz) głową sięgał prawie sufitu.(...) Zgodziliśmy się, że to okropnie smutny dom i niezbyt fortunnie wybrany na mieszkanie - chcieliśmy się wyprowadzić. (...) Po kilku dniach przywykliśmy do tego wszystkiego. Sypialiśmy doskonale, jadaliśmy dobrze, spacery były urocze, a ludzie tacy dobrzy...
...Aby się tam dostać, należy dojechać powozem do oberży we wsi u podnóża góry, gdzie czekają tragarze z lektykami. Byłyśmy cztery kobiety, wzięłyśmy więc tragarzy, mężczyźni zaś poszli z przewodnikiem pieszo. Olbrzymie skały, porośnięte drzewami, których korzenie czepiają się niepożytych masywów lub wiją się wśród szczelin i mchu pokrywającego głazy, sprawiały wrażenie dziwaczne i zdumiewające zarazem. Na każdym zakręcie otwierały się wspaniałe widoki i pejzaże z całym przepychem Natury.(...) Najbardziej działają na wyobraźnię stare mury z XIII wieku otaczające zamek, przez ten mur podobno kazała księżniczka Kunegunda skakać konno rycerzom, ubiegającym się o jej rękę.(...) Mimo że zupełnie nie wierzyłam w prawdziwość tej historii, oczy utkwiłam w murze, usiłując znaleźć jakiś ślad okrucieństwa dziewicy lub szaleństwa rycerzy, powolnych niedorzecznemu kaprysowi. Po obejrzeniu ruin podziwialiśmy rozległe, zachwycające widoki: miasta, wioski, lasy, łąki i góry urozmaicały bogactwo krajobrazu. Potem zeszliśmy do stóp zamku, aby się napić herbaty, mleka i chłodników.(...) Przyniesiono księgę, gdzie każdy umieszcza swe nazwisko.(...) Zosia (...) znalazła na jednej ze stron u góry nazwisko mojej córki i syna. Odczytałam chciwie ich podpisy i umieściłam poniżej słowa, jakimi mnie natchnęły: "Cóż za szczęście oglądać ich pismo. Boże, zachowaj ich w swojej opiece". Gdy kończyłam, jedna łza spadła na imię Marysi. Zamknęłam księgę (...) Miałam głowę, serce i duszę przepełnione wspomnieniem dzieci i wydało mi się, że słyszę ich głosy. Przed chwilą widziałam imiona wypisane ich ręką i wrażenie trwało dalej...
...Olbrzymie skały najrozmaitszych kształtów, porośnięte drzewami, krzewami i mchem, stawiają przed oczyma wyobraźni okazałe zamki, wieże czy mury gładkie, pochyłe i groźne. Wśród tych skalnych masywów leci z hukiem potok na tkwiące głęboko w przepaści szczątki opoki wśród tego wąska ścieżka, którą przechodzimy, biegnie czasem przez skały, czasem przez wodę czy też po chwiejnych, lecz niezawodnych mostkach: dodaje to romantyczności temu imponującemu obrazowi. Tak dotarliśmy do Szklarki, która spada z wysokości 30 stóp na żywą skałę. (...) Nie umiem powiedzieć, co się działo ze mną u stóp wodospadu wśród olbrzymich skał. Widok pięknej przyrody zwraca zawsze myśli moje ku Bogu; zapominam przez chwilę, gdzie jestem, wydaje mi się, że przebywam w jakimś świecie idealnym i jestem przekonana, że gdybym nie wylała z emocji kilku łez - udusiłabym się...
Śnieżne Kotły, czyli Śnieżne Doły (...) to głębokie na 200 stóp przepaście o ścianach stromo spadających w głąb, wypełnione niemal zawsze śniegiem. (...) W pobliżu odwiecznych śniegów, przez całe wieki gromadzących się w przepaściach, można dostrzec najpiękniejszą zieleń i wspaniałe kwiaty, których nigdzie indziej nie widziałam. Świeża zieleń z jednej strony i widok ciemnej przepaści z drugiej - oto obraz życia i przeznaczenia człowieka. Często po dniach pogodnych, radosnych, pełnych zadowolenia, przyjemności i uśmiechów przychodzi wielki smutek; często kwiaty błyszczą na skraju przepaści w którą nas strąca dotkliwy ból i strata. Oszołomieni wspaniałym widokiem ruszyliśmy dalej, aby obejrzeć źródła i wodospady Łaby już po stronie czeskiej.(...) Wodospad Łaby spada z dość wysoka, nie wzbudza jednak takiego podziwu jak Kamieńczyk czy Szklarka, gdyż położony blisko źródeł ma za mało wody...
Ból nogi jest dla mnie nieszczęściem, ponieważ pędząc z upodobania życie na wsi namiętnie lubię dalekie spacery. Oto powód, dla którego postanowiłam udać się do wód w Cieplicach na Śląsku. wybrałam tę miejscowość również ze względu na bliskie sąsiedztwo, dzięki czemu będę mogła wrócić prędzej do domu...
Byliśmy w Marciszowie, zaproszeni gorąco przez wieśniaczkę Mahlerową [...] Przyjęła nas radośnie i serdecznie. Jej mąż jest tkaczem, wyrabiając piękne płótna zarabia na życie swoje i rodziny. Chata czysta, w izbie cztery krosna w ruchu. [...] Na nasze przyjęcie stół nakryty piękną serwetą ustawiony był w sadzie. Pyszne mleko, doskonałe masło, świeży chleb, a przede wszystkim widok poczciwej Mahlerowej - uszczęśliwionej naszą wizytą, cztery hoże i zwinne dziewczyny skore do usług, nawet powolna dobroduszność ojca.[...] Jestem już niemłoda i przyzwyczajona do zimnej grzeczności ludzi zajętych naprawdę wyłącznie sobą, z powodzeniem udających zainteresowanie bliźnimi ... lecz nigdy nie będzie mi obojętna serdeczność, przyjazny ukłon poczciwych Ślązaczek i dobre ludzkie chęci...
Dzisiaj po raz pierwszy udałam się do wielkiego kąpieliska. Trzeba naprawdę wierzyć w skuteczność tych wód, żeby z nich korzystać w tych warunkach. Jest to okrągła sala zbudowana nad źródłem wody, która wprawdzie ciągle się zmienia i płynie nieustannie, lecz zanurza się w niej po szyję czterdzieści naraz kobiet mniej lub bardziej chorych, znęconych nadzieją wyleczenia. Są między nimi młode i stare, ładne i bardzo brzydkie,[...] Drzwi otwierają się ciągle i coraz to ukazuje się postać w długiej, białej koszuli, zanurza się w wodę jak widmo, gubiąc się za chwilę w tłumie...
Kąpielisko traktuję jako spektakl. Niezmiernie różnorodne są przybrania głów kobiecych, jestem niemal pewna, że te stroiki są pracowicie wystudiowane w przeddzień, toteż taka dama wchodząc na salę obrzuca ukradkowym spojrzeniem całe towarzystwo, które się kąpie, chcąc stwierdzić, jakie wrażenie wywiera jej pojawienie się. Zauważyłam, że dopóki otyłe matrony przebywają w wodzie, są tak pewne siebie, że napawa to poczuciem bezpieczeństwa pozostałe. Natomiast wyjście starszej damy z kąpieli jest dość ryzykowne. Drzwi wąskie, koszule mokre, można się domyślić, jakie to daje efekty...
Przedstawiono mi wielu panów, lecz wolę o nich nie mówić...
Na widok skały wszyscy wykrzyknęli z zachwytem: jakie piękne miejsce, cóż za widok, ileż ogromnych głazów, z jakim gustem wszystko urządzone! - "Jaki piękny grzyb! - zawołał mój kucharczyk i rzucił się nań łapczywie, mając na uwadze kolację. Oto nauczka dla ciceronów (przewodników) w ogólności: trzeba zwracać uwagę na przedmioty zależnie od rozumu, gustu, nawet usposobienia amatorów, których oprowadzają...
Dzięki boskiej dobroci czas, który płynie nieprzerwanie, zaciera najczarniejsze myśli i łagodzi najboleśniejsze wspomnienia...
Lud tutaj dobry, a uprzejmość zdaje się być jego cechą wrodzoną.[...] Pewnego razu udałam się z rana do kąpieli, przechodząc korytarzem na dole ujrzałam w kącie niewidomego. Zapytałam, kto zacz? Odpowiedział, że jest biedakiem [...] Dałam mu talara i obiecałam tak czynić każdej niedzieli aż do wyjazdu z Cieplic.[...] Był katolikiem, widziałam w godzinę później, jak modlił się żarliwie w kościele.[...] Wracając około południa do siebie zastałam pod drzwiami staruszkę z naręczem goździków, maków, róż i jaskrów.[...] Jestem żoną ślepca - dorzuciła i wszystkie kwiaty złożyła na stole w moim pokoju...
...okolica tu uprawna, zaś miasteczko Radom to jednocześnie obraz naszych nieszczęść i wysiłków zmierzających do wydobycia się z nich. Ruiny są liczne, lecz widać postęp w naprawie i odbudowie; działa tutaj Instytut Dobroczynności, jest też dobra oberża. Katedra pochodząca z początku XIV wieku została silnie uszkodzona przez Austriaków...
6 lipca wyjechaliśmy po śniadaniu. Na drugiej stacji pocztowej w uroczej okolicy ujrzeliśmy na świeżo skoszonej łące tłum wieśniaków i wieśniaczek porządnie i czysto ubranych, stojących w grupkach. Raczyli się chłodnikami i bawili się przy muzyce. Nasi pocztowi zatrzymali się i dowiedzieliśmy się, że dzień ten każdego roku był dniem zabawy i odpoczynku. Nazywano go świętem kura; w ogólnej zabawie brały udział sąsiadujące ze sobą wsie. Osią zainteresowania był kur umieszczony na szczycie słupa - trzeba go było dosięgnąć kijem, mając zawiązane oczy. Każde potknięcie zdwajało radość i śmiechy. Podczas zabawy spożywano posiłki, pito i tańczono przy skocznej muzyce.(...)Wszystko to odbyło się w bardzo pięknej i roześmianej okolicy, a wyjątkowa szczerość, radość i wesele było świadectwem oczywistego dobrobytu i dobrego samopoczucia. Całe to otoczenie napełniło mnie rodzajem wewnętrznego uszczęśliwienia, którego doznaję, ilekroć widzę ludzi szczęśliwych i zadowolonych...