cytaty z książki "Deniwelacja"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Po prostu nigdy nie wyszedłem dobrze na ufności.Buduje się ją latami ,niszczy w ułamek sekundy,a potem resztę życia spędza się na próbie zrozumienia,dlaczego tak się stało.
Sytuacje nie mają znaczenia [...] Ludzie zawsze słyszą tylko to, co chcą. W dodatku niektórzy za punkt honoru stawiają sobie, by się to nigdy nie zmieniło.
Człowiek trudzi się, żeby dobrze przeżyć cały czas, jaki dostaje na tym świecie, po czym jeden lekki ruch palca sprawia, ze to wszystko traci sens.
Tyle że statystyka to matematyczny odpowiednik ignorancji. Mogła być wykorzystywana by udowodnić właściwie wszystko. Czasem nawet prawdę.
Rzekomo nie ma zbrodni doskonałej. Bzdura. Wszak gdyby do niej doszło, nikt nigdy by się o niej nie dowiedział.
To jak z najlepszym kłamcą, prawda? Jest nim ten, kogo wszyscy uważają za prawdomównego.
Edmund zakaszlał nerwowo.
- Matko Bosko… - wyjęczał – Co ty tu robisz?
- Już mówiłem że…
- Co robisz u mnie, do cholery!
- Potrzebuję pomocy.
-Od psychiatry, nie od oficera policji!
- Nie masz zamiaru się wytłumaczyć?
- Nie.
- Bo tylko winny to robi?
- Nie. Bo w ogóle nie zwykłem tego robić.
- Czasem warto.
- Nie wydaje mi się - odparł niewyraźnie Forst. - Przychylni ci ludzie tego nie potrzebują, a wrogowie i tak ci nie uwierzą.
- Mimo wszystko są sytuacje, w których...
- Sytuacje nie mają znaczenia - uciął Wiktor. - Ludzie zawsze słyszą tylko to, co chcą. W dodatku niektórzy za punkt honoru stawiają sobie, by się to nigdy nie zmieniło. (...) - Tak jest w twoim przypadku - dodał Forst. - Założyłeś, że w jakiś sposób zawiodłem twoje zaufanie, i cokolwiek powiem, nie będzie miało znaczenia. Nie zmienisz zdania.
- Więc rozumie pan, że to podejrzane.
- Równie podejrzane jak to, że Księżyc kręci się wokół Ziemi. Bo przecież ktoś może nim sterować, prawda? - odpowiedział Osica. - To zbliżony rodzaj absurdu.
- Suka skupi się teraz na tobie.
Wiktor zmarszczył czoło i zerknął z ukosa na komendanta.
- No co? - burknął Edmund. - Nie pasuje ci określenie? A na faceta, który zabija Bogu ducha winne ofiary, można mówić, że skurwysyn? Można. To i nic nie wadzi temu, żeby słownie przysrać kobiecie. Jest równouprawnienie.
-Zaufaj mi-powiedziała dziewczyna.
-Nie mam najmniejszego zamiaru tego robić.
-Ale...
-Nie traktuj tego jako przytyku-zauważył i westchnął.-
Po prostu nigdy nie wyszedłem dobrze na ufności. Buduje się ją latami, niszczy w ułamek sekundy, a potem resztę życia spędza się na próbie zrozumienia, dlaczego tak się stało.
- Nie potrzebuję argumentów - Forst zrobił pauzę, by nabrać tchu. - Są potrzebne jako oręż tylko tym, którzy nie są gotowi stoczyć walki na prawdę.
Statystyki miały to do siebie, że gdyby zsumować globalnie liczbę ludzi i jąder na świecie, wyszłoby, że każda osoba ma przynajmniej jedno.
Gerc prychnął, a potem zamknął teczkę.
- Co to ma być ? - zapytał - Wygląda, jakby ktoś splunął nam prosto między oczy.
- Ten jeden raz się z panem zgodzę - odparł Osica.
- I to nie żadną zwyczajną plwociną - ciągnął prokurator. - Ale odcharkniętą z samego dna płuc.
Twierdził, że bez wspomagania wszystko jest tylko chwilową przyjemnością i nieuchronnie prowadzi do bólu. Być może w pewnym sensie miał rację. W przypadku Forsta jednak nie było takiego zagrożenia, nic bowiem nie sprawiało mu przyjemności. Nawet chwilowej.
Mijały się z prawdą, ale Forst nie miał zamiaru ich uświadamiać. Zresztą zapewne by mu się nie udało - pozbawione podstaw tezy zazwyczaj są tymi, które zdobywają najszersze grono zwolenników.
- Ma pan klucze? - odezwał się Aleksander.
- Do szczęścia? Nie. Ale podobno Duńczycy je mają. Nazywają je hygge.
Rzekomo nie ma zbrodni doskonałej. Bzdura. Wszak gdyby do niej doszło, nikt nigdy by się o niej nie dowiedział. To tak jak z najlepszy kłamcą, prawda? Jest nim ten, kogo wszyscy uważają za prawdomównego.
- Zastanawiam się... - mruknął - Ile razy celnicy kostuchy zatrzymywali cię tuż na granicy śmierci?
Forst popatrzył na niego z niedowierzaniem.
- Odpowiadaj.
- Zbyt wiele - odparł Wiktor. - Ale ani razu nie miałem niczego do oclenia.
- Niespecjalnie, panie inspektorze. Jedyne, na czym latamy, to symulatory. I to wyłącznie po to, by ustalić, jak zachowuje się brzoza w zderzeniu ze skrzydłem.
Wbił w nią wzrok i czekał. Życie nauczyło go, że najgłośniejszy sprzeciw wyraża się, milcząc.
- Tak? Skąd ta pewność?
- Z oparów śmierci, które unoszą się nad tym pieprzonym miastem gęściej niż smog.
-Mam przed sobą komputer, Forst. Żyję w dwudziestym pierwszym wieku.
– Ale Portishead nadal słuchasz z płyt CD, a nie USB, choć twój samochód ma wejście w podłokietniku.
Uniosła nieznacznie kąciki ust, ciesząc się, że tego nie widzi.
– Jeśli chcesz zaimponować jakiejkolwiek prokurator, musisz wykazać się czymś więcej niż tylko znajomością jej upodobań muzycznych.
– W porządku. Co powiesz na rozwiązanie sprawy głośnych zabójstw?
– Hmm…
– To mogłoby zaimponować takiej hipotetycznej prokurator?
Nostalgią i wieczną tęsknotą za życiem, które nie tylko dawno odeszło w zapomnienie, ale było tak odległe, że zdawało się nigdy nie istnieć.
-Widzę, że się co do ciebie pomyliłem – odezwał się. – Z policjantami jednak jest jak z dziwkami. Jak się skurwisz, kurwą pozostajesz.
Pozbawione podstaw tezy są zazwyczaj tymi, które zdobywają najszersze grono zwolenników.