cytaty z książki "Mistrzowie opowieści. Skandynawska zima"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
To tylko normalne odchylenie od przeciętnych temperatur, mówili meteorolodzy. Ale chodząc po lesie, Väinö widział, jak w objęciach mrozu łamią się drzewa. Ich kora darła się i nieosłonione białe łyko lśniło jak jelita w rozerwanym brzuchu. Kamienie pękały, całowane po gładkiej powierzchni przez zimno; zwierzęta umierały, kiedy mróz głaskał ich futro.
Zimowe słońce płonęło klarownym, dojrzałym płomieniem między sosnami, które wykręcone bielą powoli spalały się w jego zimnym żarze. Śnieg na stoku był jasnokrwisty. Czyżby wielka sikorka niebios wykrwawiła się nad światem? Czerwony blask niczym z ogniska wpadał przez okno. On siedział w środku tego ognia i czuł jakby poza sobą, że coś w nim powoli się żarzy, że z sekundy na sekundę ukrop się wzmaga. Jak długo jeszcze mógł nosić w sobie ogień, nie płonąc, nie burzac mielerza?
- Choroba ciała to nic - mówiła do mnie z kuchni - o ile dusza jest zdrowa.
Słów nie było, skończyły się w momencie, gdy Birger zapomniał nazw drzew. Ale był głos, więc krzyczała tak, że mróz wrzynał jej się w gardło.
Chłodnawe tchnienie nadlatuhe od strony haju i ogarnia mnie. O poranku, widzisz, wilgotna wa mgła jeszcze spowija zimowo białą ziemię, przyćmiewa najjaśniejszy nawet blask i przyodziewa nieboskłon w delikatniutką zimnoszarą woalkę. Na wschodzie z wolna wstaje dzień, surowy, lodowaty i beznamiętny; ot, zimowe słońce, tylko promienie bawią się z poranną mgłą, nie mając odwagi brać się do doniosłych spraw.