cytaty z książki "Góra świątecznych cudów"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
– Nie uczcie się na pamięć tego, czego nie rozumiecie. Jak jakiegoś słowa nie znacie, to zapytajcie, co ono oznacza.
– Czyli jak zmienię pieluchę Zio, to zrobiłam dobrego
uczynka? – odezwała się Emiśka.
– Uczynek – mama odruchowo ją poprawiła. – Tak.
– Jeśli pozwolisz komuś zapalić świecę, chociaż jest
twoja kolejka, to też jest dobry uczynek – powiedział tatuś
niewinnym głosem.
– To ja już wolę zmienić tę pieluchę – odparłem
stanowczo, a rodzice, nie wiedzieć czemu, wybuchnęli
śmiechem.
– No dobrze… Ale po co my w ogóle robimy te dobre
rzeczy dla innych? – dopytywała mama. – Jak myślicie?
– Bo to taki urodzinowy prezent dla Jezuska, chociaż
On ma urodziny dopiero za miesiąc. I tak te uczynki
zbieramy, żeby potem dać caaaałą masę do żłóbka i Go
nimi ogrzać! – wypaliła nagle Emilka, a rodzice popatrzyli
na nią z zaskoczeniem.
– To mama i tata bałwan! – oznajmiła Emiśka, gdy
zauważyła, że przyglądamy się ich dziełu. – A teraz będziemy robić dzidziusie!
– Coś duży ten dzidziuś… – Zdziwiłem się, bo tata
znów utoczył gigantyczną kulę.
– Tak, bo to już dorosłe dziecko – wyjaśniła z godnością Łucja, wtykając każdemu bałwanowi do ręki miotłę
z uschniętych nawłoci.
– A ja ulepiłam niemowlaczka, patrzcie! – Emilka
pokazała nam niewielką kulkę trzymaną w dłoniach. –
Tylko muszę zrobić mu jeszcze oczy!
– Ja to zrobię! Daj! – odparła władczo Łucja i wetknęła
małemu bałwankowi dwa kamyki jako oczy oraz kawa-
łek gałązki tam, gdzie powinny być usta. – Chyba jakiś
zezowaty mi wyszedł… – skomentowała.
Gdy podszedłem bliżej, zobaczyłem bałwanka z ocza-
mi rozstawionymi szeroko po bokach głowy.
– Jeśli to zez, to mocno rozbieżny – stwierdziłem z po-
litowaniem, a Emiśka się oburzyła:
– Nie znacie się! Bałwankowe dzieci takie się rodzą
i potem im się oczka zjeżdżają do środka!