cytaty z książki "Zemsta. Meghan, Harry i wojna Windsorów"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
W mroźny poranek 1 grudnia 2017 roku Meghan, gwiazda telewizji, rozbłysła. Zgodnie z obietnicą narzeczonego odziedziczyła rolę symbolicznej postaci – jego matki, księżnej Diany. Pięć po jedenastej trzydziestosześcioletnia amerykańska aktorka wysiadła z błyszczącego czarnego range rovera. Odtąd Brytyjczycy okazywali jej uwielbienie.
Czekający w pobliżu Harry nie mógł powstrzymać uśmiechu. Meghan co rusz głaskała go po plecach i ściskała za łokieć. Jej nieodłączny uśmiech i ożywiony sposób pozdrawiania tłumów znakomicie oddawały ducha Hollywood. Obserwatorzy byli zgodni: para dobrała się jak w korcu maku.
Przed hałaśliwą publicznością, w rytm głośnej muzyki, uwodzicielskie hostessy stawały w pobliżu uczestników, trzymając walizki z wypisaną sumą od jednego centa do miliona dolarów. Po wybraniu walizki uczestnik słyszał ofertę: sprzedaj walizkę za ustaloną kwotę lub graj dalej, licząc, że w środku będzie milion. W studio panowało sztucznie podkręcane napięcie, od uczestników oczekiwano, że
zaryzykują.
Homilie wygłaszane za pośrednictwem The Tig nie zawsze odzwierciedlały to, co działo się w jej życiu osobistym, czy nawet wartości, w które wierzyła. Było to czysto komercyjne przedsięwzięcie, a Meghan rozumiała rynek i potrafiła oddzielić swoje prawdziwe życie od wymyślonego, jakie pokazywała coraz większej obserwujących ją osób (teraz było ich już niemal sto tysięcy). To właśnie snucie fantazji podnosiło atrakcyjność tego, co miała do zaoferowania. Na stworzonej przez Meghan liście Poradnik dobrego życia najbardziej godny uwagi był wpis zatytułowany "nie podlega negocjacji: życzliwość".
Harry promieniał, a fotoreporterzy mieli wystarczająco dużo czasu, by zrobić jak najlepsze zdjęcia. Zauważyli, że Meghan nie mogła oderwać wzroku od narzeczonego i że głaskała go po szyi, kiedy szli w stronę pałacu. Nieskrywane gesty, którymi dodawała mu otuchy, były odtąd stałym elementem wystąpień publicznych pary. Niektórzy uważali je za matczyne, inni twierdzili, że Meghan zawłaszcza Harry'ego.
>> Nie chodzi tylko o to, że zdradzili rodzinę. Groteskowo nadużyli hojności i dobrej woli podatników. Chcieli mieć ciasto i zjeść ciastko. Łaknęli pieniędzy i przywilejów, ale nie zamierzali wypełniać obowiązków i pracować równie ciężko jak królowa, a ostatnio także William i Kate. Nie tak funkcjonuje monarchia <<.
Meghan szczegółowo przestudiowała życiorys Harry'ego, stąd wiedziała, jak sprawić, by książę poczuł się kochany i doceniony.
[Tony Parsons] Chcieli mieć ciastko i zjeść ciastko. Łaknęli pieniędzy i przywilejów, ale nie zamierzali wypełniać obowiązków i pracować równie ciężko jak królowa, a ostatnio także William i Kate. Nie tak funkcjonuje monarchia.
Przedstawienie Meghan jako influencerki stało się łatwiejsze, kiedy wyszła za księcia Harry'ego. Wcześniej była społeczną aktywistką, teraz doskonale się sprzedawała jako księżna z misją, mimo niezbyt demokratycznego wydźwięku tego zwrotu. Aby zbudować spójny wizerunek złożonej, wyjątkowej kobiety, zespół do spraw komunikacji medialnej musiał poskładać różne kawałki układanki: współczucie, pozycję ofiary, fałszywe informacje, rasizm, feminizm i macierzyństwo. Każdy z nich miał ilustrować cierpienie Meghan.
Aby publika o nich nie zapomniała, Sussexowie założyli córce stronę internetową, jeszcze zanim Lilibet przyszła na świat. (...) Córka Harry'ego urodziła się 4 czerwca. Świat powiadomiono o tym wydarzeniu dwa dni później, ale jeszcze tego samego dnia prawnicy Meghan zarejestrowali domenę lilibetdiana.com. Harry zadzwonił do królowej przed wydaniem oficjalnego oświadczenia. Powiedział jej o prawnuczce i o tym, że dadzą jej na imię Lilibet.
W ciągu czterech lat, jakie minęły od ich ślubu, zdołali zmienić rodzinę królewską, dawniej postrzeganą jako raczej zgodna grupa ludzi otwierająca się na różne kultury w ramach służby Wspólnocie i Wielkiej Brytanii, w nękaną kłopotami instytucję, której przyszłość jest niepewna. Samodzielnie, dla zysku, zszargali nieskalaną reputację królowej.
Podczas przemowy do rodziców ciężko chorych dzieci z biednej dzielnicy, które korzystały z pomocy organizacji Well Child Awards, przełykał łzy, opowiadając o tym, co czuje jako ojciec: "Targają mną uczucia, których nie rozumiałem, dopóki sam nie zostałem tatą" - mówił. Ubodzy rodzice zmagający się z każdego dnia z koszmarnymi trudnościami pocieszali na scenie płaczącego księcia, ojca zdrowego dziecka. W przeciwieństwie do nich Harry nie potrafił sobie radzić z codziennością i stresem. Cieszył się tyloma przywilejami, ale czuł się jak ofiara.
Zaskoczony twardym stanowiskiem rodziny, poczuł, że ich warunki stanowiły rodzaj kary. Próbując wynegocjować coś korzystniejszego, wiedział, że społeczeństwo brytyjskie jest podzielone. Choć część obywateli popierała decyzję Sussexów o wyprowadzce. większość uważała, że nie powinni zachować tytułów i wsparcia finansowego.
Przez lata wiele osób sądziło, że przemawiała do audytorium na Zgromadzeniu Ogólnym Organizacji Narodów Zjednoczonych obok Emmy Watson. Mało kto zdawał sobie sprawę z tego, że Watson nie występowała wówczas w ONZ, Meghan zaś przemawiała do publiczności podczas imprezy towarzyszącej.
Książę i księżna Sussexu woleli wykorzystać afrykańskie tło do zaprezentowania własnego bólu. Harry'emu bardzo zależało na pokazaniu, jaki jest bezbronny, opowiedział więc reżyserowi o śmierci Diany i o tym, jak wiele razy był bliski załamania. Trauma związana z wystawieniem na widok publiczny, gdy szedł za trumną matki, przypomniała mu o złych rzeczach i jątrzącej się ranie. "Myślę, że jako członek tej rodziny, w tej roli i na tym stanowisku, zawsze, kiedy widzę kamerę, słyszę pstryknięcie migawki albo widzę błysk flesza, wracam do tamtej chwili. Można więc powiedzieć, że w najlepszych momentach życia przypominam sobie najgorsze", wyjaśniał.
Jednak i ona zostawiła Harry'ego - mężczyznę, który zawsze obawiał się fotografów i żądał ochrony. Obie kobiety, podobnie zresztą jak inne, z którymi się spotykał, stwierdziły, że brakuje mu klasy, jest mało romantyczny i niepoważny, a przy tym wybuchowy i władczy. Kiedy byli razem, nie zachowywał się szczodrze.
Niewiele osób poza pałacem rozumiało zamiary Harry'ego. Przez ostatnie pół roku, odkąd ich związek wyszedł na światło dzienne, Harry i Meghan uniemożliwiali opinii publicznej zrozumienie tego, co ich łączy. Artykułom pojawiającym się od pół roku w gazetach lub wpisom w mediach społecznościowych nigdy nie towarzyszyły znaczące zdjęcia, na których pokazywaliby się jako para.
Tworząc wizerunek pewnej siebie, kochającej życie gwiazdy, Meghan posłużyła się wypróbowaną formułą. Zawsze miała w zanadrzu jakieś intymne, osobiste "sensacje", zaprawione fantazjami i niekoniecznie całkiem zgodne z prawdą. Przedstawiała się jako barwna postać, hollywoodzka bogini, miłośniczka dobrego jedzenia, ogromnych ilości różowego wina, pikantnych koktajli z tequilą i czystej szkockiej. W jednym z postów napisała, że jest szlachetną hipiską, która ma w nosie wyszukane restauracje, a przy tym stanowi dobrą towarzyszkę i umie cieszyć się chwilą.
Strona internetowa Meghan ukazywała kobietę o silnych poglądach, wrażliwą na potrzeby rynku, przebiegłą, ale raczej nieobdarzoną dużym poczuciem humoru.
Niektórzy twierdzili, że księżna staje się oskarżycielką rodziny królewskiej. Społeczeństwo brytyjskie było coraz bardziej podzielone w kwestii Meghan i Harry'ego. Kibicowano im lub ich potępiano, w zależności od wieku, rasy i poglądów politycznych. Zwolennicy Meghan sceptycznie podchodzili do obowiązujących w rodzinie królewskiej zasad służby, obowiązku i bezstronności. Patrzyli na złe prowadzenie się takich osób jak książę Karol i książę Andrzej, widzieli, jakimi przywilejami się cieszą, i woleli Meghan z jej feminizmem, działalnością na rzecz ochrony przyrody i zamiłowaniem do dbania o siebie. Podzielali jej nadzieje, obawy i poczucie zagubienia. Próby umniejszenia wartości księżnej traktowali jako wynik uprzedzeń rasowych.
Meghan robiła wrażenie, że gdy mówi o polityce, filozofii czy ideologii, płomienna z pozoru pasja, z jaką dąży do poprawy pozycji kobiet, tak naprawdę służy autoreklamie i poprawie pozycji Meghan Markle - to nie pomagało jej sprawie.
Harrym i jego nieskrywaną niedolą nikt jednak nie chciał się zająć. Wiecznie sfrustrowany, wydawał się na zmianę uroczy, rozpieszczony, niewykształcony, prostoduszny i wymagający. Zamknięty w pałacu Kensington, nie mógł uciec przed królewskim gorsetem - oficjalnym zachowaniem podwładnych i sztywnymi wymaganiami. Nawet przyjaciele nie za bardzo wiedzieli, czym się interesuje.
W swojej pogoni za rozgłosem Sussexowie coraz częściej sami się upokarzali. Nawet w swoim pierwszym podkaście na Spotify próbowali nakłonić dziewiętnastomiesięcznego Archiego do wystąpienia.
- Możesz coś powiedzieć do tego - namawiał Harry, pokazując mikrofon.
- Archie, fajne, nie? - pytała Meghan z nutą desperacji w głosie.
- Fajne - potwierdził chłopiec.
- Powtarzaj za mną, dobrze? - polecił Harry. - Powiedz: szczęśliwego nowego roku.
Oboje rodzice zaśmiali się nerwowo.