cytaty z książki "Oddaj to nocy"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Oddaj to nocy.
Ukryj przed dniem.
Co gorszy oczy,
zakop na dnie.
Oddaj to nocy.
Ciemności też.
Nikt się nie dowie,
nie znajdą cię.
Chciałam tam pojechać sama, żeby... nie wiem, poczuć atmosferę tego miejsca, tak jak drogi, na której doszło do wypadku. Musiałam nasiąknąć miejscem. Tak to nazywałam, bo wierzyłam, że jeśli w danej lokalizacji doszło do czegoś tragicznego, echo tych wydarzeń wciąż w tym miejscu rezonowało. Drobne cząstki strachu osiadały na rzeczach i wisiały w powietrzu.
Nie da się wymazać wrażeń z przeszłości, nawet jeśli nie jest się w stanie zapamiętać szczegółów i konkretnych sytuacji.
Miasteczko, niewiele większe od wsi, miało taki sam zestaw najważniejszych punktów orientacyjnych jak wszystkie inne mniejsze miejscowości w tym kraju. Kościół, markety spożywcze - dwa większe, kilka mniejszych, mały park, poczta, kilka lokali gastronomicznych i jeden wielobranżowy. Miasteczko, jakich tysiące w Polsce.
Marzyłam o ciepłej kąpieli i miękkiej poduszce i o laptopie na kolanach. Do pełni szczęścia brakowało mi tylko mojego kota Astona, którego nie mogłam ze sobą zabrać.
Mimo wszystko tęskniłam za Astonem, a on na pewno tęsknił za mną, wbrew temu, co mówi się o kotach.
Byłam zmarzluchem, a wybrałam na miejsce zamieszkania jeden z najwilgotniejszych krajów na świecie. Dobrze, że chociaż widoki i architektura rekompensowały te ciągłe przeciągi i deszcze.
Jest pijany kierowca, to jest i główny sprawca. Krótka piłka. Sprawa rozwiązana. Dziękujemy, do widzenia. Tak właśnie działał wymiar sprawiedliwości.
Ludzie, jeśli muszą, potrafią przyzwyczaić się do wszystkiego.
To oczywiste, że zakochujemy się w kimś, kto ma dla nas to nieuchwytne coś. Trudne do zdefiniowania, niezależne od wyglądu, pochodzenia czy rasy. Po prostu to ma i nic nie można poradzić.
Jedni mają talent do gotowania, inni do pielęgnacji roślin. Każdy musi coś dostać.
Zamilkłam, bo zrozumiałam, że ta kobieta w ogóle nie miała wyrzutów sumienia ani empatii. I te jej argumenty o rodzinie... Jej chodziło o siebie. Chroniła siebie i za nic nie chciała się przyznać do pokrewieństwa z tak porypanym człowiekiem, jakim był jej własny syn.
Zawsze to, co mogło się wydarzyć, wydaje nam się najsłodsze. Rzeczywistość zazwyczaj weryfikuje te wszystkie wyobrażenia".
Po prostu potrzebował jakiegoś zadośćuczynienia, a ja słałam się dla niego kołem ratunkowym. Chciał mi pomagać, bo to była też jego sprawa i jego poczucie winy, które musiał chociaż częściowo złagodzić.
Nie on jeden.
Mimo, że dzieciństwo i wczesną młodość spędziłam w tych stronach, nie czułam się tu u siebie. Wszystko wydawało się jakieś obce.
Ludzie jesli muszą, potrafią się przyzwyczaić do wszystkiego".