cytaty z książki "Idealne morderstwo"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Dlaczego sławni i bogaci mężczyźni są tacy głupi, kiedy chodzi o kobiety?
- Jak się z tobą obchodzą twoje nowe buty? - zapytała.
- Jak moja była żona.
Uniosła brew i popatrzyła na niego kątem oka.
- okropnie i bezlitośnie - wyjaśnił.
Jeśli piszesz książkę, ale nikt jej nie przeczyta, to czy naprawdę jesteś pisarzem?
To wszystko miało się potoczyć inaczej. Jeszcze kilka miesięcy temu byli z Cameronem szczęśliwi. Planowali wspólną przyszłość. Ale potem wszystko się zmieniło. Ciąża, aborcja i to, co nastąpiło później. Zazdrość i nienawiść.
Pisarzem jest każdy, kto pisze, nie tylko ten, co sprzedaje swoje wydane dzieła.
Śmierć wisiała w powietrzu.
Wyczuł ją w chwili, gdy przeszedł pod taśmą zabezpieczająca miejsce zbrodni i stanął przed piękną posiadłością.
Pamiętam też, że spojrzałem w dół i zobaczyłem ludzi i samochody, ale było w tym wszystkim coś dziwnego. Dopiero po czasie zrozumiałem, co to takiego. Ludzie i samochody, autobusy oraz taksówki w ogóle się nie ruszały. Wszystko się zatrzymało, jakby Bóg wcisnął na pilocie pauzę.
Istniała szansa, że mógł się od tego wszystkiego uwolnić. Miał szansę być wolny na tyle, na ile mógł być wolny uciekający człowiek.
Walt ruszył przez tłum. Chyba wyczuła jego obecność, bo odwróciła się do niego. Na jego ustach pojawił się uśmiech. Przez chwilę wpatrywali się w siebie, a wszyscy dookoła zniknęli. Powiedzieli sobie tak wiele, nie wypowiadając ani słowa.
W tym miejscu popełnił wiele błędów, i to tu umiejscowione było źródło jego bólu. Tak jak większość ludzi wierzył, że żeby zdobyć przewagę i sprawić, że cierpienie się zmniejszy, trzeba uciec. Ale to nieprawda. Żeby wszystko naprawić, musiał stawić temu czoła.
Walt chciał jej tyle powiedzieć. Myślał o tym wszystkim codziennie od ich ostatniego spotkania. Chciał wyznać, że kocha ją tak samo jak trzy lata temu. Że tęskni za nią tak, jak nigdy za nikim nie tęsknił. Że gdyby świat nie byłby tak okrutny, spotkaliby się w innych okolicznościach i innym czasie. Że nie odszedł, bo przestał ją kochać, lecz dlatego, że łatwiej było cierpieć na wyspie na Karaibach niż w mieście, w którym mieszkała kobieta, którą kochał, lecz nie mógł z nią być. Nie powiedział żadnej z tych rzeczy. Zamknął oczy i mocno ją trzymał. Czuł, jak silnie uderza jej serce.
Patrzyła na swoją przeszłość we wstecznym lusterku tak często, że obawiała się, czy nie wywoła przez to kolizji w teraźniejszości.
Jeśli istniało coś, co interesowało ludzi bardziej niż narodziny młodej gwiazdy, to obserwowanie, jak ta spada z piedestału. Czerpanie radości z czyjegoś nieszczęścia było nową amerykańską rozrywką.
Żal mijał. Zawsze tak było. Potem zostawała już tylko jedna emocja. Na dnie każdej szklanki rumu znajdował poczucie winy. To była bardzo niebezpieczna droga, ale Walt Jenkins nie miał pojęcia, jak z niej zejść.
Kiedy ktoś, kogo kochasz, umiera młodo, twoje wyobrażenie o tej osobie nie zmienia się, jakby umieszczono je w kapsule czasowej. Gdy o tym kimś myślisz, wyobrażasz sobie osobę z wtedy, a nie taką, jaką byłaby teraz.
Jego jamajscy przyjaciele lubili mawiać, że w życiu mężczyzny istnieją tylko dwa problemy: miłość i konflikty z prawem.
Jeśli wrota do jej przeszłości stanęłyby otworem i wszystkie szczegóły ujrzałyby światło dzienne, przynajmniej miałaby świadomość, że zrobiła, co w jej mocy, by chronić tych, których kochała.
W dzieciństwie wszystko było łatwiejsze. Wtedy obchodziły ją tylko woda i ujarzmianie wiatru. Wszystko było o wiele prostsze do momentu, gdy dowiedziała się, że jej życie było jednym wielkim kłamstwem.
To nie powinno się dalej ciągnąć, a jednak tkwił w samym środku tego bałaganu i nie potrafił się z niego wydostać. Wiedział, że coś musiało się zmienić, w przeciwnym razie przeszłość wyssie z niego całe życie.
Nie szukał jej, a jednak jego wzrok sam powędrował w jej stronę. Rozmawiała z kimś, śmiejąc się w sposób, który rozgrzewał jego serce. Serce, które czasami go bolało - głównie ze względu na bliznę, choć nie wątpił, że czasami bolało, bo tak bardzo za nią tęsknił.