cytaty z książki "A Ruin of Roses"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Życie jest bitwą, której nie możemy wygrać. Pozostaje pytanie, czy chcemy umrzeć spokojnie i w ciszy, czy walczyć do ostatniego tchu. Ja wybieram walkę.
Jestem kimś więcej niż tylko ładnym ciałem. To odnosi się do nas wszystkich.
Inni, patrząc na ciebie, dostrzegają tę powierzchowną warstwę piękna. A chciałem, żebyś wiedziała, że kiedy ja na ciebie patrzę, widzę piękno twojej duszy. Ujmujesz mnie. Dostrzegam to, jaka jesteś, Finley. To właśnie chciałem powiedzieć.
Widzę cię całą i dostrzegam całe twoje piękno.
A jeśli nie jesteś pięknością albo jeśli nie kokietujesz wyglądem, podsuwa ci się sposoby, żebyś mogła wyglądać lepiej. Uczesz się inaczej, popraw makijaż, ubierz się ładnie, no zrób cokolwiek. Jakbyśmy potrzebowały naprawiać się pod cudze dyktando, bo w przeciwnym razie ktoś nie polubi nas takimi, jakimi jesteśmy.
- Wiem, że wybierając taki strój, staję się trochę towarzyskim pariasem - przyznałam, podczas gdy służka składała ubrania i wkładała je do szuflad.
- Oznacza to tylko tyle, że nie dostosowujesz się do tego, jak kazano ci żyć. A to wymaga odwagi, moja pani. W dzisiejszych czasach potrzebujemy takich ludzi jak ty. Nie ma ich zbyt wielu.
- Bo ja się nie dzielę, Finley. Jeśli już uznam czyjąś obecność przy moim boku, to nie będzie miejsca dla nikogo innego. Żadnego odstępstwa. Ani dla mnie, ani dla mojej wybranki. Nawet gdybym chciał się wyłamać od tej zasady, moje zwierzę na to nie pozwoli. Chcą doprowadzić do twojej zguby, żeby się do mnie dobrać. Ale nie pozwolę im cię skrzywdzić, rozumiesz? Nie pozwolę im cię tknąć. Jesteś pod moją opieką i zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby zapewnić ci bezpieczeństwo. Wszystko. Bez względu na koszt.
- Skoro i tak nie jesteś rozproszony, równie dobrze mogę skorzystać i zapytać... jak bardzo to boli?
- Jak skurwysyn. Ale nie aż tak bardzo, jakby bolało, gdybyś to była ty.
- Bardzo irytuje mnie sam koncept „ładności”. Jedyne komplementy, jakie dostawałam, zawsze koncentrowały się na wyglądzie. Jakby na tym kończyło się to, kim byłam.
- Co masz na myśli?
- Jestem kimś więcej niż tylko ładnym ciałem.
- Myślę, że jesteś niesamowicie piękna. I nie mówię tego tylko o twoim wyglądzie... o twoim ciele. Twoja dusza jest piękna. Jesteś niespotykanie szczera w tym, kim jesteś. Tak wolna w myślach i emocjach. Gdy dorastałem, wszyscy, którzy mnie otaczali, zawsze trzymali emocje na wodzy. Byli niedostępni. Istniał pewnego rodzaju kult kontroli. Ale ty... ty masz w sobie boskie światło. Czystą szczerość i dobroć.
Inni, patrząc na ciebie, dostrzegają tę powierzchowną warstwę piękna. A chciałem, żebyś wiedziała, że kiedy ja na ciebie patrzę, widzę piękno twojej duszy. Ujmujesz mnie. Dostrzegam to, jaka jesteś, Finley. To właśnie chciałem powiedzieć. Widzę cię całą i dostrzegam całe twoje piękno.
Życie jest bitwą, której nie możemy wygrać. Pozostaje pytanie, czy chcemy umrzeć spokojnie i w ciszy, czy walczyć do ostatniego tchu. Ja wybieram walkę.
-Podejmujesz bitwę, której nie możesz wygrać.
-Życie jest bitwą, której nie możemy wygrać. Pozostaje pytanie czy chcemy umrzeć spokojnie i w ciszy, czy walczyć do ostatniego tchu. Ja wybieram walkę.
- Myślę, że spotkanie tego jedynego partnera to niezwykle rzadka rzecz - mruknął Hannon.
- Cóż, na pewno. Skoro w całym magicznym świecie jest tylko jedna osoba, która ma być nam przeznaczona? I która jest w dodatku tym samym zmiennokształtnym typem i ma ten sam poziom mocy, i mniej więcej ten sam wiek... Jest mnóstwo „i”. Wciąż jest to jednak wykonalne, w przeciwnym razie nie mielibyśmy na to nazwy.
Natychmiast rozpoznałam to uczucie. To magiczne pożądanie, które czułam tamtej nocy, to, które było czymś innym niż moc inkuba. Inkuby roztaczały gładką, śliską aurę. Wręcz oleistą.
A ta była... surowa i intensywna, i potężna. Niebezpieczna. Przepyszna.
Spoliczkowałam go zupełnie bez zastanowienia. I zaraz po chwili pomyślałam, o cholera, co ja właśnie zrobiłam? Zanim zdążyłam się wycofać, odbiec albo wybuchnąć maniakalnym śmiechem, on chwycił mój nadgarstek.
– Zasłużyłem na to – zauważył głosem z koszmarów.
– Jestem po części odpowiedzialny za ten stan.
Nie kontrolowałem swojej bestii tak, jak powinienem. Ale przyznam ci rację tylko ten jeden raz. Spróbuj zrobić to znowu, a cię ukarzę.
- Za dużo czytasz.
- To jest możliwe?
- W takim razie
za dużo marzysz.
- I tu prawdopodobnie
masz rację.