cytaty z książki "The Elegance of the Hedgehog"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
I nagle pomyślałam: być może Théo później będzie miał ochotę palić samochody. Bo to jest manifestacja gniewu i frustracji, a może największy gniew i największa frustracja to wcale nie bezrobocie, nędza i brak przyszłości, ale poczucie, że nie ma się swojej kultury, ponieważ jest się rozdartym między różnymi kulturami i niekompatybilnymi symbolami. Jak istnieć, jeśli nie wiemy, gdzie jesteśmy? Jeśli trzeba przyjmować na siebie jednocześnie kulturę tajlandzkich emigrantów i członków starego konserwatywnego narodu? Wtedy pali się samochody, ponieważ nie ma się już kultury, nie jest się zwierzęciem cywilizowanym, ale dziką bestią. A dzika bestia pali, grabi i zabija (str 313).
(...) małolat odgrywający dorosłego pozostaje małolatem. Wyobrażenie sobie, że naćpanie się wieczorem i bzyknięcie przeobrazi całkowicie twoją osobowość, przypomina wiarę, że przebranie zrobi z ciebie Indianina. (...) to jednak śmieszny pogląd na życie, chcieć stać się dorosłym, naśladując najbardziej katastroficzne elementy dorosłości...
Kamelia na mchu, fiolet gór Kyoto, filiżanka z niebieskiej porcelany - rozkwit czystego piękna wśród ulotnych namiętności, czy nie do tego dążymy wszyscy? I czego my, cywilizacje Zachodu, nie potrafimy osiągnąć?
Kontemplacja wieczności w samym ruchu życia.
Ponieważ piękne jest to, co zauważamy w chwili, gdy mija. To efemeryczna konfiguracja rzeczy, kiedy dostrzegamy równocześnie ich piękno i śmierć.
Olejku, jejku, powiedziałam sama do siebie, czy to znaczy, że tak trzeba wieść swoje życie? Zawsze w równowadze między pięknem i śmiercią, ruchem i jego zanikiem?
A może to właśnie znaczy być żywym: tropić chwile, które umierają.
Po raz pierwszy spotkałam kogoś, kto się mną przejmuje, gdy do mnie mówi. Nie szuka aprobaty albo sprzeciwu, patrzy na mnie, jakby chciał powiedzieć: "Kim jesteś? Czy chcesz ze mną rozmawiać? Jakże mi miło w twoim towarzystwie!".
Od zawsze fascynuje mnie samozaparcie, z którym my, istoty ludzkie, potrafimy poświęcać ogromną energię na poszukiwanie byle czego oraz na analizę myśli zbędnych i absurdalnych.
Pytam więc: jak możecie być pewni, że to kot? Zdrowa odpowiedź sugerowałaby, że nasze postrzeganie, uzupełnione przez kilka mechanizmów koncepcyjnych i językowych, prowadzi do tej wiedzy. Ale idealista podkreśliłby niemożność stwierdzenia, czy to, co postrzegamy i uznajemy za kota, to, co jawi się naszej świadomości jako kot, jest zgodne z tym, czym kot jest w głębi swojego jestestwa. Być może mój mruczek, którego uważam za otyłe zwierzę czworonożne z drżącymi wąsami, a które wkładam w swoim umyśle do szufladki z etykietką "kot", jest w rzeczywistości i swojej istocie zielonym glutem, który nie miauczy.
(p. 108-110)
And he begin to explain the rules of go. He had it all wrong. To start with, it's the Chinese who invented go. I know because I read a cult manga on go. It's called /Hikaru No Go/. Secondly, it's not a Japanese equivalent to chess. Other than the fact that it's a board game and that two adversaries confront each other over black and white pieces, it's a different from chess as cats are from dogs. In chess, you have to kill to win. In go, you have to build to live. And thirdly, some of the rules that Mister I'm-the-father-of-an-idiot described were wrong. The aim of the game is not to eat your opponent but to build the biggest territory. (...)
One of the most extraordinary aspects of the game of go is that it has been proven that in order to win, you must live, but you must also allow the other player to live. Players who are too greedy will lose: it is a subtle game of equilibrium, where you have to get ahead without crushing the other player. In the end, life and death are only the consequences of how well or how poorly you have made your construction.
(...) Live, or die: mere consequences of what you have built. What matters is building well. So here we are, I've assigned myself a new obligation. I'm going to stop undoing, deconstructing, I'm going to start building.