cytaty z książki "Run Away"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
W życiu jest niewiele chwil prawdziwego szczęścia. Przeważnie nie zdajesz sobie sprawy, że je przeżywasz, dopóki nie przeminą. W tym momencie tak jednak nie było. Siedząc z ukochaną kobietą, Simon wiedział. I ona wiedziała. Że to jest szczęście. I że nie będzie trwać wiecznie.
Oboje pracujecie zawodowo, wychowujecie razem dzieci, zaliczacie zwycięstwa i porażki i tak upływa wam życie, długie dni, krótkie lata, aż tu raz na jakiś czas przypominasz sobie, żeby unieść głowę i spojrzeć na swojego partnera, naprawdę spojrzeć na tego, kto podąża przy twoim boku tą samotną drogą, i wtedy sobie uświadamiasz, że nie jesteś sam.
(...)Kiedy jesteś dzieckiem, wszystkie doświadczenia są nowe, a wspomnienia świeże i intensywne – więc znowu czas jakby zwalniał bieg. Gdy się starzejesz, zwłaszcza jeśli funkcjonujesz według rutyny, w pamięci zostaje bardzo niewiele przeżyć i stąd poczucie, że czas przyśpiesza. Dlatego właśnie kiedy dziecko wspomina lato, wydaje mu się ono niezwykle długie. Dla dorosłego to zaledwie mrugnięcie oka...".
Wszyscy wartościowi ludzie w jakimś okresie uważają, że są nieciekawi i do niczego się nie nadają, tak to już jest.
Nie było w tym nic napuszonego, ale jeśli przychodzili do niego ludzie, to znaczy, że chcieli pogadać o czymś, co było dla nich ważne. O swoich pieniądzach. Można się z tego śmiać. Pieniądze nie dają szczęścia, ale… To bzdura. Pieniądze, znacznie bardziej niż wszystko inne, czym dysponujesz, mogą przybliżyć i uwznioślić ten ideał, który nazywamy szczęściem. Łagodzą stres. Umożliwiają lepsze wykształcenie, lepsze jedzenie, lepsze leczenie – oferują pewien spokój ducha. Przynoszą komfort i swobodę. Pozwalają zdobywać doświadczenie i ułatwiają życie, a przede wszystkim kupują ci czas, który (…) ma duże znaczenie dla rodziny i zdrowia.
Analizowała to tysiące razy i doszła do wniosku, że dobry seks polega na zaufaniu i otwarciu się. A Elena miała do Joela całkowite zaufanie. Mogła się przed nim odsłonić. Nigdy nie było między nimi żadnego oceniania, niepewności, zwątpienia. Ona chciała sprawić przyjemność jemu, a on jej, a oboje kierowali się w tym względzie egoizmem. Nigdy żadnemu z nich nie chodziło o nic innego. Nieczęsto tak się w życiu zdarza. Może raz albo dwa. A bywa, że nigdy. (…) Po prostu czuła, że wraz ze śmiercią Joela umarła też jakaś jej część. I miała świadomość, że nie znajdzie nigdzie nikogo, komu mogłaby tak zaufać, żeby się przed nim otworzyć. To był fakt, może i smutny, ale jak wciąż słyszała w tej żałosnej rzeczywistości, fakty nie liczą się z niczyimi uczuciami. Było cudownie, ale się skończyło - i już.
Jemu wystarczyły dwa piwa, aby próbować pocałować z języczkiem gniazdko elektryczne.
Poza tym nie mógł się skupić, czekał na przyjście lekarza ... właściwie boga, który by mu powiedział, czy jego świat jeszcze istnieje, czy już legł w gruzach.
Lekarze, którzy tego nie rozumieją, którzy traktują cię jak strukturę anatomiczną wymagają naprawy, jak MacBooka w Genius Barze, nie tylko utrudniają ci odnalezienie się w całej sytuacji, ale też nie postawią właściwej diagnozy.
Czasami, jak Simon w tamtej chwili, jesteś przerażony i zbolały, zdenerwowany i zdezorientowany, gdy siadasz naprzeciwko lekarza, który zaraz powie coś, co zmieni twoje życie. Może to być coś najgorszego na świecie, najlepszego albo pośredniego.
- Większość osób religijnych nie wierzy w dogmat, Ash. Bierzemy z niego, co chcemy, a odrzucamy to, co nam nie odpowiada. Tworzymy własną jego wersję, dobrego albo mściwego Boga, aktywnego albo wycofanego, wszystko jedno. Po prostu staramy się wziąć z tego coś dla siebie. Może wiarę, że my będziemy żyć wiecznie, podczas gdy ci, których nie lubimy, będą się smażyć w ogniu piekielnym. Może coś bardziej konkretnego: pieniądze, pracę, znajomych. Wystarczy tylko zmienić wersję.
- Większość osób religijnych nie wierzy w dogmat, Ash. Bierzemy z niego, co chcemy, a odrzucamy to, co nam nie odpowiada. Tworzymy własną jego wersję, dobrego albo mściwego Boga, aktywnego albo wycofanego, wszystko jedno. Po prostu staramy się wziąć z tego coś dla siebie. Może wiarę, że my będziemy żyć wiecznie, podczas gdy ci, których nie lubimy, będą się smażyć w ogniu piekielnym. Może coś bardziej konkretnego: pieniądze, pracę, znajomych. Wystarczy tylko zmienić wersję.
Poza tym nie mógł się skupić, czekał na przyjście lekarza ... właściwie boga, który by mu powiedział, czy jego świat jeszcze istnieje, czy już legł w gruzach.
... pieniądze nie dają szczęścia ale.... to bzdura.Pieniądze, znacznie bardziej niż wszystko inne, czym dysponujesz, mogą przybliżyć i uwznioślić ten ideał, który nazywamy szczęściem. Łagodzą stres, umożliwiają lepsze wykształcenie, lepsze jedzenie, lepsze leczenie- oferują pewien spokój ducha. Przynoszą komfort i swobodę. Pozwalają zdobywać doświadczenie i ułatwiają życie.
Ponownie uniósł powieki, po czym zignorował kardynalną zasadę dotyczącą wszystkich artykułów i wideo w sieci: "Nigdy nie czytaj komentarzy".
Ash jej nakazał: zawsze chodź z opuszczoną głową. Kamery przemysłowe filmują z góry. Zawsze. Noś czapkę z daszkiem i patrz w ziemię. Czasami, zależnie od miejsca i pory roku, dobrze jest włożyć okulary przeciwsłoneczne. Jednak jeśli nie ma słońca, niepotrzebnie przyciągają uwagę.
Widzimy płoty ze sztachet, ładne fasady domów, dwoje uśmiechniętych rodziców, zdrowe rodzeństwo, ale nie wiemy, co się za tym kryje, nie mamy pojęcia o rozgrywających się za zamkniętymi drzwiami dramatach, gniewie i przemocy,zniweczonych marzeniach i wygórowanych oczekiwaniach ".
Ile lat miał Noe, gdy zbudował arkę? (...) Jeżeli dobrze pamiętam, z pięćset. Naprawdę sądzisz, że wziął na nią po parze wszystkich stworzeń? Samych owadów są miliony gatunków. Myślisz, że zdołał je wcisnąć na arkę? (...) Jeśli pamięć mnie nie myli (...) zamężnej dziewicy urodził się zesłany z nieba chłopczyk, który był własnym ojcem. Potem zginął w męczarniach, do których doprowadził jego tata ... czyli on sam. Och, ale później, po śmierci, wrócił na ziemię jak zombie i jeśli teraz zjesz jego ciało w postaci opłatka, napijesz się jego krwi w postaci wina i obiecasz, że będziesz całował go po tyłku, on wyciągnie z ciebie całe zło ... (...) A skąd się wzięło na świecie to całe zło? (...) bo laska o kurzym móżdżku, która wzięła się z męskiego żebra, dała się namówić mówiącemu gadowi do zjedzenia trującego owocu.
Widzimy płoty ze sztachet, ładne fasady domów, dwoje uśmiechniętych rodziców, zdrowe rodzeństwo, ale nie wiemy, co się za tym kryje, nie mamy pojęcia o rozgrywających się za zamkniętymi drzwiami dramatach, gniewie i przemocy, zniweczonych marzeniach i wygórowanych oczekiwaniach.
Ingrid mogła pić przez wiele godzin i nie było tego po niej widać. A jemu wystarczyły dwa piwa, żeby próbować pocałować z języczkiem gniazdko elektryczne.
Poza tym nie mógł się skupić, czekał na przyjście lekarza...właściwie boga, który by mu powiedział, czy jego świat jeszcze istnieje, czy już legł w gruzach.
Jeśli człowiek pozwoli sobie na jedno kłamstwo, choćby z najszlachetniejszych pobudek, potem utonie w kolejnych. Te kłamstwa przesłonią prawdę''.
Większość osób religijnych nie wierzy w dogmat, Ash. Bierzemy z niego, co chcemy, a odrzucamy to, co nam nie odpowiada. Tworzymy własną jego wersję, dobrego albo mściwego Boga, aktywnego albo wycofanego, wszystko jedo. Po prostu staramy się wziąć z tego coś dla siebie. Może wiarę, że my będziemy żyć wiecznie, podczas gdy ci, których nie lubimy, będą się smażyć w ogniu piekielnym. Może coś bardziej konkretnego: pieniądze, pracę, znajomych. Wystarczy tylko zmienić wersję.
To był czyściec, nie piekło, ani tym bardziej niebo. Niektórzy twierdzili, że właśnie tam jest najgorzej – to zawieszenie, niepewność, niekończące się mordercze czekanie.
Lekarze, którzy tego nie rozumieją, którzy traktują cię jak strukturę anatomiczną wymagają naprawy, jak MacBooka w Genius Barze, nie tylko utrudnią ci odnalezienie się w całej sytuacji, ale taż nie postawią właściwej diagnozy. Czasami, jak Simon w tamtej chwili, jesteś przerażony i zbolały, zdenerwowany i zdezorientowany, gdy siadasz naprzeciwko lekarza, który zaraz powie coś, co zmieni twoje życie. Może to być coś najgorszego na świeicie, najlepszego albo pośredniego.