cytaty z książki "Bieguni"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Myślała, że nikt nie nauczył nas się starzeć, nie wiemy, jak to jest. Gdy jesteśmy młodzi, wydaje nam się, że ta choroba dotyka zawsze innych. My zaś, z jakich nie do końca jasnych względów, pozostaniemy młodzi. Starych traktujemy, jakby sami sobie byli winni, jakby się przysłużyli swojej dolegliwości, podobnie jak cukrzycy czy miażdżycy. A przecież na tę chorobę, na starzenie, zapadają najwięksi niewinni.
Wygląda na człowieka, który niedawno uświadomił sobie, że nie różni się zbytnio od innych, czyli można powiedzieć: osiągnął swego rodzaju oświecenie.
Nie byli prawdziwymi podróżnikami, bo wyjeżdżali po to, by wrócić. A wracali z ulgą, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.
Często się zastanawiała nad tym, jak ułożyło się jej życie, i dochodziła do wniosku, że prawda jest prosta: mężczyźni potrzebują kobiet bardziej niż kobiety mężczyzn.
Kiedy wyruszam w podróż, znikam z map. Nikt nie wie, gdzie jestem. W punkcie, z którego wyszłam, czy w punkcie, do którego dążę? Czy istnieje jakieś "pomiędzy"? Czy jestem jak ten zagubiony dzień, gdy leci się na wschód, i odnaleziona noc, gdy na zachód? Czy obowiązuje mnie to samo prawo, z którego dumna jest fizyka kwantowa - że cząstka może istnieć równocześnie w dwóch miejscach? Czy inne, o którym jeszcze nie wiemy i którego nie udowodniono - że można podwójnie nie istnieć w jednym i tym samym miejscu?
Mapy przyjmują to ze zrozumieniem: tęsknią do białych plam, to ich szczęśliwe dzieciństwo.
Ale dziecko nie jest człowiekiem. Staje się człowiekiem, gdy wyrywa się z ramion i mówi „nie”.
Jak wygląda świat, kiedy życie staje się tęsknotą? Wygląda papierowo, kruszy się w palcach, rozpada. Każdy ruch przygląda się sobie, każda myśl przygląda się sobie, każde uczucie zaczyna się i nie kończy, i w końcu sam przedmiot tęsknoty robi się papierowy i nierzeczywisty. Tylko tęsknienie jest prawdziwe, uzależnia. Być tam, gdzie się nie jest, mieć to, czego się nie posiada, dotykać kogoś, kto nie istnieje. Ten stan ma naturę falującą i sprzeczną w sobie. Jest kwintesencją życia i jest przeciwko życiu. Przenika przez skórę do mięśni i kości, które zaczynają odtąd istnieć boleśnie. Nie boleć. Istnieć boleśnie - to znaczy, że podstawą ich istnienia był ból. Toteż nie ma od takiej tęsknoty ucieczki. Trzeba by było uciec poza własne ciało, a nawet poza siebie.
(...) być może urodzimy się ponownie i tym razem będzie to właściwy czas i właściwe miejsce.
Mój zespół objawów polega na tym, że pociąga mnie wszystko, co popsute, niedoskonałe, ułomne, pęknięte. Interesują mnie formy byle jakie, pomyłki w dziele stworzenia, ślepe zaułki. To, co miało się rozwinąć, ale z jakichś względów pozostało niedorozwinięte; albo wręcz przeciwnie – przerosło plan. Wszystko, co odstaje od normy, co jest za małe albo za duże, wybujałe lub niepełne, monstrualne i odrażające. Formy, które nie pilnują symetrii, które się multiplikują, przyrastają po bokach, pączkują, lub przeciwnie, redukują wielość do jedności.
Im więcej kopii na świecie, tym silniejsza jest moc oryginału, moc czasami bliska potędze relikwii. Ważne jest bowiem to, co pojedyncze, nad czym wisi porażająca groźba zniszczenia.
Stać z boku.Widzi się tylko świat we fragmentach, innego nie będzie. Są momenty okrychy, chwilowe konfiguracje, które raz zaistniawszy, rozpodają się na części. Życie? Niczego takiego nie ma; widzę linie, płaszczyzny i bryły, i ich przemiany w czasie. Czas zaś wydaje się prostym narzędziem do mierzenia drobnych zmian, szkolną linijką z uproszczoną podziałką - to zaledwie trzy punkty: było, jest i będzie.
Czas zaś wydaje się prostym narzędziem do mierzenia drobnych zmian, szkolna linijką z uproszczona podziałką - to zaledwie trzy punkty: było, jest i będzie.
Stojąc na przeciwpowodziowym wale, wpatrzona w nurt, zdałam sobie sprawę, że – mimo wszelkich niebezpieczeństw – zawsze lepsze będzie to, co jest w ruchu, niż to, co w spoczynku; że szlachetniejsza będzie zmiana niż stałość; że znieruchomiałe musi ulec rozpadowi, degeneracji i obrócić się w perzynę, ruchome zaś – będzie trwało nawet wiecznie.
jedynym sposobem przetrwania w takim rozciągniętym, linearnym czasie jest zachowanie dystansu, taniec , którego krok polega na zbliżaniu się i oddalaniu...
Ja jednak mam inne zdanie na temat czasu. Czas wszystkich podróżnych to wiele czasów w jednym, cała mnogość. To czas wyspowy, archipelagi porządku w oceanie chaosu, to czas, który produkują dworcowe zegary, wszędzie inny, czas umowny, południkowy, więc niech nikt nie bierze go zbyt poważnie.
Lecz, uważam, najpiękniejszy kształt ma Peloponez. To kształt wielkiej matczynej dłoni, z pewnością nie ludzkiej; która zanurza się w wodzie, badając, czy jej temperatura nadaje się do kąpieli.
Zawsze wiedział, czego chce. Teraz nie wie. Nie wie nic, nawet nie wie, co miałby wiedzieć.
(...) mężczyźni potrzebują kobiet bardziej niż kobiety mężczyzn. Właściwie (...) kobiety mogłyby spokojnie obejść się bez mężczyzn. Dobrze znoszą samotność, dbają o zdrowie, są bardziej wytrzymałe, pielęgnują przyjaźnie (...) szybko się uczą, nie są agresywne, lubią dzieci, są przyjacielskie, trzymają się domu. Łatwo w nich, zwłaszcza gdy są młode, obudzić tajemniczy, obezwładniający instynkt, który tylko od czasu do czasu wiąże się z posiadaniem dzieci.
Ten, kto rządzi światem, nie ma władzy nad ruchem i wie, że nasze ciało w ruchu jest święte, tylko wtedy mu uciekasz, kiedy się poruszasz. On zaś sprawuje rządy nad tym, co nieruchome i zmartwiałe, nad tym, co bezwolne i bezwładne.
Dlatego odchowaj swoje dzieci, skoro je już nieopatrznie urodziłaś, i ruszaj w drogę; pochowaj rodziców, skoro już niebacznie powołali cię do istnienia – i idź!
Opisywanie jest jak używanie - niszczy; ścierają się kolory, kanty tracą ostrość, w końcu to, co opisane, zaczyna blaknąć, zanikać. (...) Prawda jest straszna: opisać to zniszczyć.
Mój zespół objawów polega na tym, że pociąga mnie wszystko, co popsute, niedoskonałe, ułomne, pęknięte.
Grzech opowiedziany zostaje odpuszczony. Opowiedziane życie – zbawione.
Świata jest za dużo. Należałoby go raczej zmniejszyć, a nie poszerzać, powiększać. Należałoby go znowu zatrzasnąć w małej puszce, w przenośnym panoptikum, i pozwolić nam zaglądać tam tylko w soboty po południu, gdy wszystkie codzienne prace zostały już wykonane (...).
gdyby można było spojrzeć na świat bez żadnej ochrony, uczciwie i odważnie -pękłyby nam serca.
Nic tak bowiem nie czyni nas bardziej ludzkimi niż to, że każdy z nas posiada swoją niepowtarzalną, wyjątkową historię, że poruszamy się w czasie, zostawiając ślady.