cytaty z książki "Impresje Wiktorii"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
U twoich stóp składam przeprosiny,
którym nie ma końca.
Nadzieja w tym,
że otrzymam przebaczenie,
zanim sama się zatracę.
Dopiero teraz poczułam prawdziwą miłość, która wzbijając się ponad urażoną dumę, jest w stanie dawać wszystko, co ma najlepszego do rozdania. W jego ramionach czułam się jak kobieta, a nie cielesny przedmiot pożądania. Byłam kochana i z każdą chwilą, gdy zbliżaliśmy się do końca, coraz intensywniej błagałam Boga, żeby tak już zostało na zawsze. Myśląc o Stwórcy, przestraszyłam się, że pozbawienie mnie uczucia męża będzie jedyną słuszną karą, jaką Wszechmogący mógłby mi wymierzyć.
W tłumie elegancko ubranych, dostojnych osób (…) nagle stanął barczysty chłop o jasnych włosach i dzikim spojrzeniu. W mig zatrzymałam się, a moje serce zabiło mocniej.
– Przyszedłem po moją żonę! – odezwał się na całe gardło, nic sobie nie robiąc z obecności osób wywodzących się z wyższych warstw społecznych. Jego oczy były utkwione we mnie, podczas gdy oczy gości obrzucały nieproszonego gościa pogardliwymi spojrzeniami.
– Witold! – krzyknął Jankowski, co było znakiem, że sługa ma zająć się obcym.
Benedykt zbliżył się do mnie i z pytaniem w oczach zerknął na mojego towarzysza zabawy. Zygmunt odstąpił, robiąc miejsce silniejszemu.
– Wracamy do domu.
Nie mogłam zrobić nic, choć moje serce krzyczało: BŁAGAM! ZABIERZ MNIE STĄD!
Jankowski wkroczył między nas, wiedząc, że uczynię wszystko, co mi karze.
Dopiero teraz dotarło do mnie to, że ten tajemniczy i dziki mężczyzna, który pojął mnie za żonę, tak naprawdę bardzo mocno mnie kochał, bardziej niż samego siebie. Anna wciąż kazała mi robić różne rzeczy w izbie i w obejściu, nosić drewno, robić masło, haftować… Ale ja nie pamiętałam, żebym kiedykolwiek robiła coś cięższego, a przecież te rzeczy same się nie robiły. Spojrzałam na swoje dłonie i zobaczyłam, że nie ma na nich ani śladu po ciężkiej pracy, żadnego odcisku czy rysy, które nosiły dłonie Benka i jego matki.
Wlepił we mnie cielęce spojrzenie i pozwolił mi się dotknąć bez protestu. Mimo tego co uczyniłam, musiał nadal mnie kochać i pragnąć od bardzo dawna, bo oddawał mi się kawałek po kawałku. Nadeszła ta chwila, ten właściwy moment, choć poprzedzony przykrym incydentem. W jego ramionach poczułam się nie tylko kochana, ale i zaszczycona. Był wspaniałym mężczyzną, a Robert nie dorastał mu nawet do pięt z całym tym jego romantycznym bełkotem.