cytaty z książki "Faraon"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Miłość potrzebuje swobody i czasu do wydania najpiękniejszych plonów.
Zgryzota jest jak skarb dany do przechowania. Póki strzeżemy jej sami, nawet sen ucieka od nas i dopiero wtedy robi się lżej, gdy znajdziemy drugiego stróża.
Każdy z nas ma dziesiątki, jeżeli nie setki niewidzialnych wrogów. Dziękuj więc (...), że masz choć jednego niewidzialnego przyjaciela.
Gniew zaś człowieka nigdy nie zwraca się przeciw niemu samemu; jak głodna pantera nie żre własnego ciała, lecz kręcąc ogonem i tuląc uszy, dokoła siebie wypatruje ofiary.
Więc państwo nie jest odwiecznym i niewzruszonym gmachem, do którego po jednym kamieniu chwały powinni dodawać faraonowie, ale jest raczej kupą piasku, którą każdy władca przesypuje, jak mu się podoba. W państwie nie ma tych ciasnych drzwi, zwanych prawami, w których przejściu każdy musi uchylić głowę, kimkolwiek jest: chłopem czy następcą tronu. W tym gmachu są rozmaite wejścia i wyjścia: wąskie dla małych i słabych, bardzo obszerne, a nawet wygodne dla silnych.
-Więc po co wy mnie o to pytacie?... Co to za śledztwo?... Kto wam daje prawo zaglądać w głąb mego serca...
Słowo, zapamiętaj to, władco, jest jak kamień rzucony z procy; gdy trafi na ścianę, odbije się i zwróci przeciw tobie samemu...
Człowiek, który nie ma serca do mądrości, musi zajmować się pracą ręczną i męczyć oczy.
Jesteście jak dojrzała brzoskwinia w oczach człowieka, któremu język wysuszyło pragnienie... Lecz tylko na pozór... Bo biada głupcowi, który ośmieli się rozgryźć ten piękny owoc: zamiast chłodzącej słodyczy, znajdzie gniazdo os, które poranią mu nie tylko wargi, ale i serce.
Chciałbym przy tobie zamienić się w krzak granatu… Chciałbym mieć tyle ramion, ile drzewo ma konarów, ażeby cię ściskać… Tyle dłoni, ile jest liści, i tyle ust, ile kwiatów, ażebym w jednej chwili mógł całować twoje oczy, usta, piersi… [Ramzes XIII]
Człowiek dopóty nie dba o groby, dopóki nie złoży w nich cząstki samego siebie...
Tymczasem on nie matce dokucza, ale tym wszystkim cnotliwym dziewicom i wiernym żonom, które usychają z tęsknoty, że następca tronu, a w dodatku prześliczny chłopak, nie odbiera im cnoty albo nie zmusza do niewierności.
miłość jest jak miód: ze smakiem można jej kosztować, ale nie podobna kąpać się w niej.
- Gdzie nie ma winnych, muszą być przynajmniej ukarani. Nie wina, ale kara następująca co zbrodni uczy innych, że tego spełniać nie wolno.
Mój Bóg jest tylko moim, a tamci – twoimi, więc muszę ich szanować. [Sara]
W znikomym świecie trwa i zostaje sama tylko mądrość. I biada temu, kto dla rzeczy mijających jak obłoki opuszcza wiekuiste!
...lew i byk w jednej osobie... który ma miody w ustach, a pioruny w sercu...
Piękny traktat przyjaźni między dwoma państwami, który zaczyna się sponiewieraniem posła!...
Świat(...) jest to olbrzymi wir, w którym ludzie miotają się jak piasek, a rzuca nimi nieszczęście.
- Co ty jesteś? - mówi do figury.
- Ja jestem kobieta - odpowiada mu postać głosem tak cienkim, że wniknął mu w serce jak sztylet fenicki.
"Kobieta?… - myśli pisarz. - Tego mnie nie uczono w kapłańskiej szkole." - Kobieta?… - powtórzył. - A co masz o tutaj?…
- To moje oczy.
- Oczy?… Cóż ty zobaczysz takimi oczami, które od lada światła mogą się rozpłynąć.
- Bo moje oczy nie są do tego, żebym ja nimi patrzyła, tylko żebyś ty w nie patrzył - odpowiedziała figura.
"Dziwne oczy!" - rzekł do siebie pisarz, chodząc po pokoju.
Znowu przystanął przed postacią i zapytał:
- A to co masz?
- To moje usta.
- Przez bogi! umrzesz z głodu - zawołał - bo tak małymi ustami najeść się nie można…
- One też nie są do jedzenia - odparła figura - tylko żebyś ty je całował.
- Całował? - powtórzył pisarz. - I tego nie uczono mnie w kapłańskiej szkole… A to o… co to masz?
- To moje rączki.
- Rączki?… Dobrze żeś nie powiedziała, że to ręce, bo takimi rękoma nic byś zrobić nie potrafiła, nawet udoić owcy.
- Moje rączki nie są do roboty.
- Tylko do czego? - zdziwił się pisarz, rozstawiając jej palce…
(Jak ja twoje, Kamo - rzekł następca, pieszcząc drobną rączkę kapłanki.)
- Tylko do czego są takie ręce? - pytał pisarz figury.
- Ażebym nimi ciebie obejmowała za szyję.
- Chcesz mówić: za kark?… - wrzasnął przerażony pisarz, którego kapłani zawsze chwytali za kark, gdy miał otrzymać plagi.
- Nie za kark - rzekła postać - tylko o tak…
I objęła go - ciągnął książę - rękoma za szyję, o tak… (Tu otoczył się rękoma kapłanki.) - I przytuliła go do swej piersi o tak, o… (Tu przytulił się do Kamy.)
…Wtem zadrżała ziemia, pałac zniknął, znikły psy, konie i niewolnicy. Wzgórze pokryte winogradem zmieniło się w opokę, drzewa oliwne w cierń, a pszenica w piasek…
Pisarz, gdy ocknął się w objęciach kochanki, zrozumiał, że jest takim nędzarzem, jakim był wczoraj na gościńcu. Ale nie żałował swoich bogactw, ponieważ miał kobietę, która kochała go i pieściła!
Rozkosze są niby fale i szczyty gór, cierpienia – niby głębie i wąwozy, i dopiero wszystkie one razem sprawiają, że życie jest piękne, gdyż rzeźbi się jak poszarpany łańcuch gór wschodnich, na które patrzymy z podziwem.
Zaiste mój nauczyciel miał słuszność ostrzegając mnie przed kobietami. Jesteście jak dojrzała brzoskwinia w oczach człowieka, któremu język wysuszyło pragnienie... Lecz tylko na pozór... Bo biada głupcowi, który ośmieli się rozgryźć ten piękny owoc: zamiast chłodzącej słodyczy, znajdzie gniazdo os, które poranią mu nie tylko wargi, ale i serce.
Każdy pragnie być szczęśliwym; ale gdy zechcesz zrobić, ażeby wszyscy byli szczęśliwi, każdy będzie cię chwytał za ręce, jak człowiek, któremu chory ząb wyjmują...
I dlatego władca musi być stanowczym... I dlatego boski mój ojciec niedobrze czynił zaniedbując chłopstwo, a bez granic ufając kapłanom... Ciężkie zostawił mi dziedzictwo, ale... dam sobie radę...
U Sodowych Jezior także była trudna sprawa... Trudniejsza niż tu... Tutaj są tylko gadacze i strachopłochy, tam byli ludzie zbrojni i zdecydowani na śmierć...
Jedna bitwa szerzej otwiera nam oczy aniżeli dziesiątki spokojnych rządów... Kto sobie powie: złamię przeszkodę! złamie ją. Ale kto się zawaha, musi ustąpić...
Czyliżbym potrafił? Pokażę mu tylko, że na tym świecie wielkiej radości towarzyszą wielkie strapienia.
Ludzie zawsze smucą się lub cieszą i nie ma takiej godziny, gdzie by ktoś nie śmiał się lub nie wzdychał. Cały zaś bieg historii polega na tym, że gdy więcej jest radości między ludźmi, mówimy – państwo kwitnie, a gdy częściej płyną łzy, nazywamy to upadkiem.
Miłość potrzebuje swobody i czasu do wydania najpiękniejszych plonów.
Rozkosze są niby fale i szczyty gór cierpienia – niby głębie i wąwozy i dopiero wszystkie one razem sprawiają, że życie jest piękne, gdyż rzeźbi się jak poszarpany łańcuch gór wschodnich, na które patrzymy z podziwem.