cytaty z książki "Ja cię kocham, a ty miau"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Najbardziej się zaniepokoiłem, gdy dostrzegłem, że miał na bokach auta napisane: „Weterynarz Robert”.
Jak nic jakiś zboczeniec.
Albo, co gorsza, prawdziwy weterynarz.
Mieszka ze mną już tyle lat i jeszcze się nie nauczyła, że najzdrowiej jest przytulić się do kogoś, kogo się kocha (znaczy do mnie) i po prostu przestać myśleć o czymkolwiek.
Psy są głupie, każdy kot wam to powie. Trzeba je wyprowadzać na sznurku, bo inaczej by się zgubiły.
Nie to co koty.
Koty nigdy się nie gubią.
Koty po prostu czasami nie chcą się znaleźć.
Wiem, że większość artystów ma pewne… jakby to subtelnie ująć… hm… chyba się nie da. A więc większość artystów ma poprzewracane we łbach.
Dzisiaj natomiast usnęła od razu, zamiast leżeć przez godzinę i przewracać się z boku na bok. Nie lubię, kiedy się tak kręci, bo nie mogę się do niej w spokoju przytulić. A jak się obrażę i po prostu położę się nad jej poduszką, to cały materac skacze, kiedy ona ze złości rzuca się pod kołdrą. Czasami naprawdę trudno z nią wytrzymać. Mieszka ze mną już tyle lat i jeszcze się nie nauczyła, że najzdrowiej jest przytulić się do kogoś, kogo się kocha (znaczy do mnie) i po prostu przestać myśleć o czymkolwiek.
Kiedy się rozmawia z kimś, od kogo zależy przyszłość, to się kłamie jak z nut. Mówi się to, co ten ktoś chce usłyszeć, a nie to, co powinien.
Już chciałem powiedzieć, że kocham ją taką jak teraz, rozczochraną, bez makijażu i zasłony perfum, ale wybiegła z pokoju na dźwięk ekspresu do kawy.
,,Pojawiliśmy się w bibliotece jako pierwsi. Ala przez chwilę zastanawiałam się, czy usiąść na jednym z kilku tylko foteli, czy może lepiej zająć któreś z przyniesionych tu z jadalni krzeseł. Na szczęście wybrała fotel. Co więcej - położyła nogi na stojącym obok krześle! Chociaż raz zachowała się jak kot, a nie spłoszona myszka, i zajeła przestrzeń, na której powinno się zmieścić nie tylko jej ciało, ale także ego. Byłem z niej dumny.".
Włożył eleganckie, zamszowe półbuty i od razu skrzywił się z niesmakiem. W jednym był kłaczek w śmietanie, a w drugim zawartość mojego pęcherza. Niestety kłaczka nie starczyło na oba buty. Musiałem improwizować.
Wskoczyłem na kuchenny blat i zacząłem wylizywać swoje klejnoty rodzinne. Spojrzenie Witka mimowolnie skierowało się w moją stronę. Nie dziwię się jego fascynacji. On zdecydowanie nie ma jaj, skoro nawet nie umie odpowiedzieć mojej ukochanej. Wysyłałem w jego stronę tyle niemej pogardy, ile tylko potrafiłem z siebie wykrzesać.