cytaty z książki "A więc wojna!"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Natura próżni nie znosi. Gdzie jedna cywilizacja gnije i słabnie, tam wciska się druga i rozpycha, nie czekając nawet na całkowite zwolnienie miejsca. Czy nazywa ona siebie Hunami, czy Wizygotami, czy kalifatem, to naprawdę drugorzędna sprawa.
Widział ktoś ten pomnik głupoty i gigantomanii, jaki wystawiła prezydent Łodzi, pani Zdanowska, w miejscu dawnej stacji Łódź Fabryczna? Hektary kosztownej pustki i ogromny dworzec, na który przyjeżdża dosłownie kilka pociągów dziennie. Różnica jest tylko taka, że jeśli ktoś prywatnie ładuje się w długi, kupując bez sensu niepotrzebne rzeczy i biorąc niepotrzebne kredyty, możemy w ciemno uznać, że to idiota - gdy zadłuża nas jako państwo czy miasto władza, nigdy nie wiadomo, czy nie jest to efekt korupcji. Ale to temat dla odpowiednich służb. Ważne, żebyśmy sobie uświadomili, że w unijnych pieniądzach nie ma żadnych cudów, ani to szczególna łaska, ani wyzysk, czasem może okazja, a czasem oferta dla nas niekorzystna; trzeba myśleć, a nie się żołądkować.
I tak się miotamy - pomiędzy graniczącym ze zdradą narodową poddaniem się zagranicznej "protekcji" a chłopską nieufnością wiodącą do agresji. Albo wierzymy jak idioci, że nam to wszystko Europa daje z łaski, w prezencie, i powinniśmy jej być strasznie wdzięczni - albo jak pańszczyźniany głupek, który rozumie, że żydowski pośrednik na nim jakoś zarabia, ale nie jest w stanie pojąć jak, zamykamy się na wszelki wypadek w podejrzliwej wrogości.
Unia Europejska nie robi z nami niczego innego niż supermarkety czy banki zachęcające do brania kredytu z "zerowym oprocentowaniem" albo z gotówką "w prezencie". Tylko na znacznie, znacznie większą skalę. Fundusze strukturalne to nic innego jak taka wyprzedaż z obniżką cen o połowę. Proszę bardzo, sfinansujemy wam połowę kosztów budowy drogi, stadionu, aquaparku czy czego tam chcecie. A na drugą połowę weźcie sobie kredyt w banku. Naszym banku, bo własnych już przecież nie macie, wyprzedaliście. Wy będziecie mieli drogę czy stadion, my zarobimy na oprocentowaniu.
Unia wskutek wariactw politycznej poprawności i imigracji straciła w naszych oczach dawny szacunek, nawet stała się zagrożeniem - a i fakt, że jej fundusze nie są bynajmniej bezinteresownym datkiem, zaczął do ludzi docierać. Ale mądrzejsi się bynajmniej nie staliśmy. Ze skrajności w skrajność, potulność "biednej panny bez posagu" zastąpiło irracjonalne "pokażemy im", "nie damy ani guzika" i "wstawanie z kolan" w duchu "albośmy to jacy tacy".
Kiedyś, za wczesnego Balcerowicza, opowiadał mi znajomy, jak starsza pani u niego na osiedlu oburzała się na właścicielkę prywatnego warzywniaka: pan u niej nie kupuje, pan wie, że ona to wszystko rano kupuje na Okęciu na giełdzie, tanio, a sprzedaje drożej i na nas zarabia?! Na wiadomość, że z każdego euro unijnej dotacji wydanej w Polsce, około siedemdziesięciu centów wraca na Zachód (tak to akurat obliczył Marian Szołucha, ale są też inne szacunki, mówiące aż o dziewięćdziesięciu centach), reagujemy często podobnie jak owa wychowana w socjalizmie pani na fakt, że handlarz kupuje taniej, a sprzedaje drożej. Oszukują nas, wykorzystują!
Czasem dobrze jest wziąć kredyt, czasem go lepiej nie brać - a wejście do UE było właśnie niczym innym jak wejściem do takiego marketu, gdzie jest ofert, dużo promocji, dużo sprzedaży na raty i oczywiście wielu cwaniaków, którzy chcą leszczowi z prowincji wepchnąć badziewie na jak najkorzystniejszych dla siebie warunkach.