cytaty z książki "Ostatnia arystokratka"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Józef ma grypę zawsze, kiedy istnieje zagrożenie, że musiałby coś zrobić.
Dwa miesiące po ukończeniu budowy Kostkę zdobyli rycerze zakonu krzyżackiego. Potem Kostkę zdobywał praktycznie każdy, kto akurat koło niej przechodził.
Jeśli ktoś chciałby wyrobić sobie pogląd o arystokracji u schyłku XX wieku i jako jej typowego przedstawiciela wybrałby mojego ojca, musiałby stwierdzić, że szlachcic większość czasu spędza na uczeniu psów aportowania papuci i żyje w permanentnym strachu przed komornikiem.
(...)przypomniało mi się jak ojciec opowiadał kiedyś dowcip o rosyjskich astronautach, którzy mieli lądować na słońcu, ale żeby ich nie spaliło, lądowali w nocy. Ciocia Jess nie widziała w tym nic śmiesznego.
Mój ojciec też w nocy nie spał. Grzebał w archiwum, żeby zrozumieć, dlaczego nie jesteśmy miliarderami jak książę Schwarzenberg. Opracował czarną listę przodków, którzy według niego ponoszą największą odpowiedzialność za nasze ubóstwo.
Józef sądzi, że artysta fotografik to równie bezsensowne połączenie słów jak na przykład artysta motorniczy. W jego opinii bluźnierstwem jest mówienie o sztuce w przypadku czynności, która nie wymaga nic oprócz sprawnego palca wskazującego.
Ludzie zwiedzają zabytki tylko dla zabicia czasu, bo telewizji nie da się oglądać przez cały dzień, a wytrzymanie z małymi dziećmi w trzypokojowym mieszkaniu przez cały weekend jest niewykonalne.
Arystokratka ma w życiu tylko dwa cele - być ozdobą swojego męża i trwonić pieniądze.
Dzisiaj prawdopodobnie poznałam kolejne czeskie wulgarne słowo. Brzmi ono "kurwa", ojciec wymówił je ze spójnikiem "o", więc razem to wyglądało tak: "o kurwa".W słowniku znalazłam, że "kurwa" to wulgarne określenie prostytutki. Hasła "o kurwa" tam nie ma...
Znów powtórzył, że konsekwencje turystyki są dużo większym zagrożeniem niż broń atomowa. Według jego opinii napływ turystów na zamek powinien zostać całkowicie wstrzymany lub w gorszym wypadku przynajmniej wyraźnie ograniczony, najlepiej poprzez podwyższenie ceny biletów do wysokości przeciętnego wynagrodzenia. Dopiero wtedy odwiedzaliby nas tylko pasjonaci, a nasi przodkowie nie musieliby obracać się w grobie jak za komuny (...).
Po tym jak Deniska trzasnęła drzwiami, pani Cicha spytała, co to jest Waldorfska szkoła.
Józef wyjaśnił jej, że chodzi o szkołę, w której mająca błogosławieństwo państwa anarchia osiągnęła takie rozmiary, że jej absolwenci po ośmiu latach nauki ledwo potrafią podpisać się drukowanymi literami bez wystawiania języka. (s.219).
Wszyscy Kostkowie byli katolikami. My też jesteśmy katolikami, ale umiarkowanymi. W Nowym Jorku chodziliśmy do kościoła raz w roku - na mszę, którą ojciec zamawiał za swoich krewnych, ponieważ im to obiecał. (s.42).
Ojcu piosenki pana Spocka też chyba się podobają, bo w wannie śpiewał sobie piasek w nerkach:
"W głowie mam wielki zamęt, na oczy mgła pada
W krzyżu strasznie mnie kłuje i nie mogę spać
zadzwońcie po lekarza, niech mnie lepiej zbada
przyjechał jakiś młody i ciągle się śmiał
bo podobno:
maaaaam piasek w nerkach
sąąąąąąą z tym same problemy".
(...) ludzkość ma w ostatnim czasie nadmiar pieniędzy i czasu, dlatego bezładnie lata po całym świecie i łazi po zabytkach, żeby pozbyć się jednego i drugiego. Jeśli dodać do tego prawa człowieka, nie można się dziwić, że ludzie zachowują się, jakby się urwali z łańcucha. (s.123).
Podobno prawdziwy arystokrata ma zakodowane w genach, by nie kłamać, nie kraść, nie skarżyć się i niczemu się nie dziwić.
Najwyraźniej nie jestem prawdziwą arystokratką.
Dean Reed postawił ją potem na nogi jakimś białym proszkiem. Sądząc po jej wyrazie twarzy na zdjęciu z Helenką, musiała to być kreska kokainy długa jak kij baseballowy".
Deniska od małego marzy o tym, by mieszkać na zamku i lubi historię. Według niej to niezbity dowód na to, że w poprzednim życiu była szlachcianką.
Na śniadanie pan Spock przyniósł kłębek włosów, który zebrał rano na poduszce. Według niego jest to jasny dowód, że nawet się nie obejrzy, a będzie łysy. Ojciec chciał go pocieszyć, że na łysinę się nie umiera. Pan Spock odgryzł się, że być łysym to tak, jak być martwym.