cytaty z książki "Dziecko w konflikcie z rodziną"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Trudności i kłopoty, jakie sprawiają nam dzieci, dość często tkwią korzeniami w specyfice pola psychologicznego, które trzeba przeanalizować i zrozumieć. Ten, do którego poszczególni członkowie rodziny zwracają się przy zaistniałych trudnościach po radę, nie jest w stanie dokładnie poznać ich całego pola psychologicznego. Dociera bowiem do niego jedynie część prawdy, przedstawionej przez kogoś, i to przeważnie w naświetleniu subiektywnym. W większości przypadków określony stan zobrazowany zostaje w przekroju poprzeczym, bez uwzględnienia źródeł, procesów i erspektyw.
Mając do czynienia z rodzicami i opiekunami dzieci tzw. trudnych, dość często stwierdzamy u swoich rozmówców duży zasób wiedzy psychologicznej. Okazuje się, że sporo czytali, że przyswoili sobie pewne terminy oraz określone założenia i koncepcje. Równocześnie jednak uderza niekiedy dysproporcja pomiędzy abstrakcją a życiem. Znając twierdzenia teoretyczne i będąc w stanie prowadzić dyskusję na ich temat, w licznych przypadkach nie znają i nie rozumieją własnego dziecka. Nie mają też znajomości samych siebie i nieraz nawet nie chcą zdać sobie sprawy ze swojej niesłusznej postawy.
Nie sądzę, by najbardziej nawet błyskotliwe teorie i zaskakujace koncepcje były w stanie dać nam do ręki "uniwersalny klucz" do psychiki naszego młodego przeciwnika. Cieszyłam się bardzo w swoim czasie gdy Janusz Korczak nazwał taki uniwersalny i niezawodny sposób postępowania, poszukiwany przez wiely wychowawców - "złodziejskim wytrychem".
Samo uprzytomnienie sobie zainteresowań, potrzeb wymagań określonego typu odbiorcy, do którego adresuje się publikację, zmusza autora do ponownego przemyślenia, starannego doboru, niekiedy nawet rewizji treści,jaką zamierza przekazać.
Wytwarza się tym samym wzajemne oddziaływanie, współzależność dwóch partnerów: autora i adresata, powstaje mniejsze lub większe porozumienie, które przekształcić się może w swoistą więź, a nikiedy nawet w uczycie przyjaźni.
Zastanówmy się nad pozytywami, jakie może zawierać rozsądne podejście do sytuacji konfliktowej.
Zmusza ono do uprzytomnienia sobie faktu, że mogą istnieć racje różniące się od naszego punktu widzenia. Inni ludzie również myślą, czują, do czegoś dążą. Na skonstatowanie tej prawdy opiera się sama możliwość współistnienia.
Większa lub mniejszą skłonność do uwzględnienia stanowiska niezgodnego z naszymi pragnieniami czy wyobrażeniami zależy od różnych czynników. Jest ona mocno związana z naszym stosunkiem do przeciwnika. Niewydaje mi się przy tym by można było dojść do zadowalającego rozwiązania konfliktu, o ile nie ma się kultury uczuć.
My, pedagodzy lecznicy, doceniamy w pełni różnorodność podłoża sytuacji konfliktowych. Z praktyki wiemy, że wykrycie właściwego podłoża i ukazanie go wychowankowi stanowi w licznych przypadkach początek daleko idących zmian w jego osobowości.
Rozwiązanie konfliktu powinno naświetlić, a przynajmniej wypuklić problemy. Bezproblemowość to przejaw swoistego odczłowieczenia. Świadczy bowiem o powierzchownym ujmowaniu życia i o braku rozwiniętego poczucia odpowiedzialności.
Notatki z tych rozmów zrobiłam później. Z nich to obecnie chce rekonstruować główną myśl. Polegała ona na przypomnieniu bardzo ścisłego związku pomiędzy psychiką - tym co dziecko przezywa - a ujawniającymi się przejawami fizjologicznymi. Przypominałam o nagłym zanieczyszczeniu się kalem przy wielkim przestrachu. I nie tylko u ludzi,ale i u zwierząt. Znana jest tzw. choroba niedźwiedzia, polegająca na groźnej w skutkach biegunce zwierzęcia, które nagle się przeraziło. Staram się przekonać słuchaczy, że w sprawie przyzwyczajenia małego dziecka do czystości zbyt często sięgamy po bron zawstydzania. Marna to broń, bo obniża poczucie godności osobistej. Każdy człowiek, a więc i najmniejsze dziecko, ma granice wytrzymałości na zawstydzenie i upokorzenie. Przekroczenie zaś progu wytrzymałości spowodować może taką mniej więcej postawę: Skoro nie mogę zadziwić was dobrym postępowaniem, to pokaże jak potrafię zachować się złe.