cytaty z książki "Sonnenberg"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Mówię wam: nie traćcie czasu na ludzi, którzy jedynie przemkną przez wasze życie, nic po sobie nie zostawiając, bo skradną wam tylko to, co najcenniejsze, czyli czas. Nie musicie się z nimi spotykać, prowadzić rozmów, które nie rodzą refleksji, nawet pić z nimi nie musicie.
Zawsze będziemy tacy sami, jest w życiu moment, po którym już nijak nie można się zmienić, nie wiem, kiedy on następuje, czy przychodzi z wiekiem, czy też na skutek jakiegoś wydarzenia - pewne jest tylko to, że gdy człowiek przekroczy niewidoczny Rubikon, już do końca życia pozostanie taki sam.
Uśmiechała się złośliwie, ale ponętnie, ponieważ złośliwość zazwyczaj jest ponętna. Nie zawiść, nie zazdrość, nie złość, lecz złośliwość, będąca uzewnętrznieniem inteligencji, a ta z kolei jest przecież jednym z najważniejszych składników seksapilu.
(...) wino pite w samotności inaczej działa niż pite w towarzystwie, otwiera inne drzwi oraz okna w innych pokojach, pokazuje inne światy, można powiedzieć, że picie samotne jest zaskakująco bardziej literackie niż picie towarzyskie, które już po pierwszych kolejkach schodzi do poziomu brukowego czytadła.
Wojna domowa jest zawsze najbardziej upragnioną wojną każdego narodu, żądza rodaczej krwi nieodmiennie większa niż krwi cudzej, a okrucieństwo niewspółmiernie wielkie; przecież nigdy nie czujesz do obcego aż takiej nienawiści jak do swojego rodaka.
Ludzi w zasadzie nie da się zrozumieć, a przynajmniej pojąć ich do końca. Często ci się zdaje, że już kogoś znasz, przyjaźnisz się z nim od lat, nawet go kochasz, a nagle ta osoba robi takie rzeczy,zupełnie nieoczekiwanie, irracjonalnie, działa w sposób tak niepojęty, że jedyne, co ci pozostaje, to pogodzić się z tym, że tak naprawdę nic o niej nie wiedziałeś i nie miałeś pojęcia, co siedzi w jej głowie.
Hotelik był bajkowy, z rozległego balkonu rozpościerał się pocztówkowy widok na miasto, a bajkowość polegała też na tym, że w pokoju panowała wieczna wilgoć jak w jakimś lesie braci Grimm.
Tak oto żenada została wyniesiona na ołtarze, nieudacznictwo nazwano sprawnością warsztatową, oszustwo świetną rozrywką, kolejowy kryminał wnikliwą analizą społeczną, umysłową pornografię wciągająca historią, bełkot dobrze zakamuflowanych analfabetów trzymającą w napięciu opowieścią.
Ani Dostojewski, ani Bułhakow nic nie wiedzieli o istocie zła, Austriacy o nim wiedzą, ponieważ nigdy mu się nie przeciwstawili, zawsze dawali się złu obłapiać, obmacywać, a finalnie zerżnąć w tłusty habsburski tyłek. (s.220).
Węgierska melancholia nie jest otchłanią, nie ma głębi, lecz wyłącznie obszar. Nie idzie w mroczną czeluść, nie drąży do rozgrzanego jądra, lecz rozlewa się na wszystkie strony, aż po drgający horyzont, jak ten nasz bezcenny azjatycki step, nasze prawdziwe bogactwo. William Turner mógłby malować pusztę, gdyby rozsądnie urodził się w
Debreczynie, Nyíregyháza bądź Békéscsaba. (s.338).
Otóż u Máraia jest opis jego spotkania z pewnym wydawcą. (...) I Márai mu mówi, że teraz wydawane i kupowane są głównie książki napisane przez dziwki i dziewice, generałów i manikiurzystów oraz kucharzy o kogo tam jeszcze, ale niechętnie wydawane są książki prawdziwych pisarzy, może więc by to zmienić i w ramach eksperymentu oraz efektu nowości zacząć wydawać książki pisarzy. Na co wydawca zamyślił się i powiedział: "Dobry pomysł. Dobry, ale ryzykowny".(s.440).
Przyjechać z drugiego końca świata, by sfotografować, a potem zjeść małe ciastko - oto definicja współczesnego odkrywcy. Wielcy żeglarze wyruszali z portu Belém odkrywać nowe drogi morskie, poszerzać władzę portugalskich królów, przywozić egzotyczne przyprawy, pomnażać dochody, kolonizować obce ludy, krzewić wiarę chrześcijańską, wyzyskiwać tubylców na orientalnych lądach i zapisywać się w pamięci potomnych, a współcześni wędrowcy przyjeżdżają sfotografować, a potem zjeść babeczkę z budyniem.
Dzisiaj mamy do czynienia z prawdziwą inflacją słów. (...) Dlatego nie mów zbyt często "szczęście", tak samo jak nie wypowiadaj zbyt łatwo słowa "nieszczęście" i wielu innych słów, jak "tragedia", koszmar", "okropieństwo" czy "zgroza"., Podobnie jak "miłość", "rewelacja" i "wspaniale", bo te słowa coraz mniej znaczą i niedługo będziemy mówić "szczęście", nawet jak uda nam się tylko satysfakcjonująco wysikać, i "nieszczęście", kiedy okaże się, że w sklepie nie ma naszego ulubionego batonika. (s.295).
(...) oto największa korzyść bycia mieszkańcem Węgier: z każdego miejsca w kraju można zawsze na noc wrócić do stolicy. (s.9).
Bo my jesteśmy wierni, oczywiście najchętniej wierni przegranej sprawie, czy to nazizm, czy komunizm. Często myślę, że system sowiecki na Węgrzech upadł jedynie z tej przyczyny, że upadł wszędzie wokół, nawet w tak otępiałych od komunizmu krajach, jak Czechosłowacja i Rumunia, i po prostu samotnie nie dało się go już utrzymać. (s.320).
jeśli istnieje życie w ludziach umarłych, to nie w filmowych zombie i nie w powieściowych żywych trupach, lecz wyłącznie w starych fotografiach. (s.38).
nie ma bardziej przerażającego dźwięku niż odgłos własnego serca (s.16).