cytaty z książki "Kamienie węgielne. Na czym nam zależy?"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Żyjemy nie tylko w obecnym społeczeństwie składającym się z żywych ludzi, lecz w tym, co Max Scheler nazywał "społeczeństwem aniołów i dusz", mając na myśli społeczeństwo zamieszkane również przez niezliczonych umarłych, którzy zostawili nam swoje dzieła, oraz przez niezliczonych spadkobierców naszych dzisiejszych dzieł.
Tożsamość jest raczej matrycą, zawsze żywym źródłem, które rodzi wciąż nowe byty. (...) Pozwala rodzić od nowa. Co to znaczy? To znaczy: dostarczać elementarnych, podstawowych zasad, aby można było na ich gruncie budować coś lepiej dostosowanego do obecnego czasu.
Tam, gdzie zanika wiara religijna, pozostaje tradycja. Tam, gdzie wiara odwołuje się do historii świętej, do prawdy także do rozumu, zwykła tradycja odwołuje się do życia społeczeństw w perspektywie długiego trwania, które to życie ukształtowało ludzi w taki lub inny sposób, przyzwyczajając ich do uznawania pewnych zasad.
Między szczęściem-mądrością a pytaniami egzystencjalnymi powstaje antynomiczna wzajemność: szczęście odsuwa te pytania, a one odsuwają szczęście. Aby być szczęśliwym, trzeba zapomnieć o naszej tragicznej kondycji, a psychologiczny komfort pozwala odepchnąć pytania o sprawy ostateczne i daje poczucie bezpieczeństwa, czystego sumienia oraz samozadowolenia.
Cechą późnej nowoczesności jest właśnie uświadomienie sobie ekscesów, jakich dopuścił się człowiek jako pan i władca przyrody, ten człowiek-zdobywca, którego od tej pory przestaliśmy akceptować. Dobrze rozumiemy, że jesteśmy ogrodnikami, a nie stwórcami, że świat nadaje nam strukturę w takim samym stopniu, w jakim my nadajemy ją światu.
Chrześcijaństwo nie uzasadnia dążenia do szczęścia, a to dlatego, że szczęście, pogrążając nas w "świecie", odciąga od zbawienia. Chrześcijaństwo nie dlatego pomijało szczęście, że chciało zniewolić wiernych, lecz dlatego, że proponowało brak spokoju, niepokój.
Zależnie od podskórnej antropologii humanizm przejawia się w różny sposób: gdy niektórzy są uznawani za dzieci, humanizm w stosunku do nich wymaga ochrony i wyrozumiałości, gdy natomiast wszystkich uważa się za dorosłych, humanizm wymaga poszanowania wolności innego człowieka.
Nieszczęście (cierpienie) jest bezdyskusyjne, zło natomiast jest dyskusyjne w tym sensie, że jego definicja wymaga ustanowienia moralności, a zatem też antropologii.
Dorosły znaczy oddzielony. Emancypacja polega na oddzieleniu się od opiekuna. Dorosły nie ma opieki. Stoi na własnych nogach. Dorosły znaczy uprawniony do podjęcia ryzyka własnego urzeczywistnienia. Nikt z nas nie jest ukończony, nawet na progu śmierci.
Jednostka pozbawiona zdolności do krytycznego sądu wydaje nam się nieludzka, należy do innego świata, może do świata demonów, a może ubogich duchem, w każdym razie brakuje jej czegoś istotnego.
Jeden z celów wychowania polega na stopniowym odsłanianiu dramatów, z których utkane jest istnienie, aby dziecko uczyło się je pokonywać i wyrobiło w sobie niezbędne zaufanie, a zarazem odwagę. Utrzymywanie dziecka w złudzeniu egzystencji pewnej i stabilnej jest równoznaczne ze skazywaniem go na wieczną opiekę.
... najgorszą postacią duszy jest ta, która utraciła nadzieję i zaufanie do człowieczeństwa.
Żeby podziwiać, trzeba mieć w sobie pewnego rodzaju naiwność lub niewinność, w każdym razie zgodę na to, że nie wszystko się wiem i nie wszystko się posiada.
My kochamy tylko wątpienie i tylko wątpienia nigdy nie poddajemy w wątpliwość. Stanowi ono zatem rdzeń naszego kulturowego wyboru.
Nadzieja stanowi całkowite przeciwieństwo mądrości. Jest pokorą:polega na jasnym przyznaniu, że nie posiadamy wszystkiego. Że nasza niesamowystarczalność jest zasadnicza, a jednocześnie życiodajna, dlatego nie próbujmy jej kamuflować, bo będziemy żyć w kłamstwie i próżności; nie próbujmy jej pokonywać, bo jest osnową naszego bycia i musielibyśmy zniszczyć samych siebie, aby ją usunąć. Stawiajmy jej czoła ze środkami, jakimi dysponujemy.
Dzisiaj w modzie jest samowystarczalność. Pragnienie wielkości, które kryje się za nadzieją, rodzi straszliwe obawy. Lepiej więc zadowolić się małymi ambicjami na miarę naszej przeciętności.
Kryteria godności są zmienne, zależne od miejsca i epoki. Chrześcijanie pozwalali kiedyś traktować jak zwierzęta ludzi, o których sądzili, że nie mają duszy. Inni maltretowali tych, którzy należeli do złej klasy społecznej albo złej rasy. Dzisiaj determinujące staje się kryterium zdrowia: jesteśmy już bardzo blisko zabijania ludzi bardzo chorych.
Godność nie zna kryterium i nie wymaga decyzji. Nie można dysponować jej kryteriami. Jest nieopisywalna, niedefiniowalna, nienazywalna, nieanalizowalna, nieodmienialna, niewypowiadalna, niedająca się określić, do niczego nie redukowalna, niewyrażalna, nieklasyfikowalna, niepojmowalmna i nieusuwalna, zatem bezwarunkowa. Musimy ocalić tajemnicę przynajmniej po to, aby ocalić godność.
Nadzieja jest przeciwieństwem przeznaczenia.
...ludzka wolność nie może istnieć poza polem egzystencjonalnego niepokoju, który nie odrzuca tajemnic, lecz je uznaje.
Sprowadzając zło do odczuwalnego cierpienia - sprowadzając wszelkie zło do nieszczęścia, do złej doli - przyjmuje się, że nie istnieje już wymiar zła, który nie powoduje bezpośrednich skutków na poziomie odczuwania, lecz jest ciosem wymierzonym w byt. Grzech nie istnieje już jako naruszenie jakiegoś moralnego dogmatu, a jedynie jako cierpienie zadawane innemu człowiekowi.
Wierzymy na przykład, że demokracja jest technicznym systemem, który można wprowadzić wszędzie, podczas gdy jest ona kulturą mającą głębokie korzenie, której nie można ustanowić na zawołanie. Sądzimy, że religia może zniknąć bez szkody dla tego, co stanowi jej zaplecze. To naiwność.
Dzisiaj nasz świat jest rozbity i nierzeczywisty, a nasze pojęcia są ułomne. Żyjemy na resztkach tego, czego fundamenty stale podkopujemy.
Tak więc mamy obowiązki nie tylko wobec przyrody, wobec świata naturalnego. Mamy również obowiązki w stosunku do świata kulturowego.
Mamy obowiązki wobec naszego świata kulturowego i powinniśmy dbać o jego spójność, bo od tej spójności zależy jego ocalenie. Żyjący ludzie są pasterzami swojego świata.
My kochamy tylko wątpienie i tylko wątpienia nigdy nie podajemy w wątpliwość. Stanowi ono zatem rdzeń naszego kulturowego wyboru.
Podmiotowość oznacza, że każdy człowiek jest obdarzony sumieniem, wewnętrznym zakamarkiem zdolnym przeciwstawić się władzy, prawu pozytywnemu, opinii publicznej. (...)
Dlatego powołujemy międzynarodowe trybunały, aby oskarżać i karać tych, którzy wykonywali ohydne rozkazy, nie słuchając własnego sumienia, inaczej mówiąc, tych, którzy nie byli Antygoną, kiedy trzeba było...
Antropologia późnej nowoczesności jest w najwyższym stopniu wewnętrznie sprzeczna. Z jednej strony człowiek zostaje zredukowany po prostu do wyższego zwierzęcia, z drugiej poświęca się mu uwagę godną świętego obiektu. (...) Te nieustanne zmiany frontu wyrażają wyłącznie naszą niepewność w sytuacji, gdy pozbyliśmy się antropologii chrześcijańskiej, ale kieruje nami marzenie o potędze technicznej, jednocześnie zaś wywierają na nas wpływ antropologie Wschodu.
Ekolodzy są konserwatystami. Ale tym, co chcą zachować, jest przyszłość. Dzięki temu, że w ogóle istnieją, możemy zdać sobie sprawę, że konserwatystom częstokroć chodzi właśnie o przyszłość.
Jednym z celów wychowania polega na stopniowym odsłanianiu dramatów, z których utkane jest istnienie, aby dziecko uczyło się je pokonywać i wyrobiło w sobie niezbędne zaufanie, a zarazem odwagę. Utrzymywanie dziecka w złudzeniu egzystencji pewnej i stabilnej jest równoznaczne ze skazywaniem go na wieczną opiekę.