cytaty z książki "Trup na plaży i inne sekrety rodzinne"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Mówią, że czytanie rozwija empatię. Nie wspominają, że zwiększa też ryzyko powstania skłonności do dziwnych skojarzeń, nabawienia się niewyparzonego języka i otrzymania etykietki dziwaka. Cóż, wciąż warto.
[...] w obliczu śmierci życie dla równowagi musi być głośne i ekspansywne. Do mnie przemówiło burczeniem żołądka. Memento mori w czysto praktycznym wydaniu - jedz, póki możesz.
[...] intuicja to jest ten prymitywny rozum, który wyłapuje kontekst szybciej, niż kulturowy mózg zdąży przeanalizować dane.
To musiało być przeznaczenie. A po co siłować się z losem w nieudanych próbach uniknięcia jego wyroków? Chętnych los prowadzi, a niechętnych wlecze.
Pracownica księgarni tylko uniosła brew i uśmiechnęła się z aprobatą.[...]Na jej koszulce widniała ilustracja z Alicji w Krainie Czarów ze stylizowanym napisem informującym, że wszyscy tutaj jesteśmy nieco szaleni. Doskonały komunikat przy kasie w księgarni. Pozwala zagłuszyć cichutki głosik zdrowe rozsądku.
Zmiany są dobre. Zwłaszcza jeśli ma się rzeczy, które mimo tych zmian pozostaną takie jak zawsze.
Nikt nie powinien podejmować kluczowych decyzji na temat swojej przyszłości przed dwudziestką.
Nie wiem. Ale czuję, że jest w tym tajemnica, a na tajemnice reaguję jak prosiaczek na trufle.
Oczy szczypały mnie od łez, więc zrobiłam to, co większość polskich kobiet w sytuacji kryzysowej - napełniłam czajnik, nastawiłam wodę i wyciągnęłam z szafki dwa kubki oraz puszkę z herbatą. Dzięki takim gestom świat nie staje się lepszy, ale po herbacie zawsze łatwiej sobie radzić z przeciwnościami losu.
Przez aromat świeżo mielonej kawy wyraźnie przebijał się zapach czekolady, śmietany i słabej woli.
Najlepszą cechą turysty jest to, że wcześniej czy później zawsze wraca do domu.
Rób tylko to, z czym jutro nie będziesz się czuł fatalnie.
Magda Garstka, kelnerka, detektyw amator, pies pasterski jednorożców, trener personalny debiutujących striptizerów. Jak ja to wszystko zmieszczę na wizytówce?
- Zostawił bagaż, nie wrócił na noc, nie daje znaku życia. Nie zjadł też krówek, które położyłam na poduszce podczas sprzątania poprzedniego dnia. To jest podejrzane.
- Może nie lubi słodyczy?
- Tacy ludzie są podejrzani, nawet jeśli nie znikają.
Nigdy nie odmawiam ciastek, jeśli smaczne i same pchają się w rękę.
Wszyscy znają Czterech Jeźdźców Apokalipsy – Wojnę, Zarazę, Głód i Śmierć. Nikt nie wspomina o piątym jeźdźcu, tylko pozornie mniej szkodliwym, a jednak potrafiącym doprowadzić dzielnego jednorożca do ruiny – Tequili.
Ale wyjdę z tego - jeśli będzie trzeba, to z pomocą psychologa. Gdyby złamał mi nogę, nie wstydziłabym się iść do ortopedy. Dlaczego miałabym się wstydzić, że zostawił ślady na psychice i potrzebuję pomocy?
Wszystko wydaje się mniej straszne, gdy masz u swego boku przyjaznego wikinga.
Bo typy są dwa: aspołeczny, często ewoluujący w zaborczą smoczycę lub smoka, traktujący księgozbiór jako swoją własność i patrzący na czytelnika jak na zło konieczne. Typ drugi natomiast jest prospołeczny. To miły, wesoły, zaangażowany pasjonat, któremu nawet niskie zarobki i stały kontakt z dziećmi nie przeszkadzają w lubieniu swojej pracy. Wśród bibliotekarzy, jak wśród nauczycieli - potrzebne jest powołanie.
- Daj mi minutę na spakowanie plecaka. Czy dostanę sowę? - To naprawdę jedyne pytanie, które zadałabym przed wyruszeniem do akademii magii.
Chętnych los prowadzi, a niechętnych wlecze...
I pomyśleć, że pierwszy niepokój wzbudziła niezjedzona krówka ustecka. Być może to najlepsza reklama lokalnej manufaktury słodyczy: tylko martwi potrafią się im oprzeć.
Nigdy mi się nie znudzi gapienie się w zamgloną krawędź horyzontu, gdzie spotykają się niebo i morze. Równomierny i harmonijny szum fal uspokaja mnie, wprowadza w przyjemny trans. Wówczas serce zwalnia galopadę, myśli przestają wariacko się tłoczyć. Nad morzem staje się najlepszą wersją siebie.
Przez aromat świeżo mielonej kawy wyraźnie przebijał zapach czekolady, śmietany i słabej woli.
Wiedziałam, że to sen. Jeden z tych, z których nie możesz się obudzić i w których odczuwasz przerażenie, choć przecież wiesz, że śnisz. Bo zdawałam sobie sprawę, że gdy otworzę oczy, to przy moim kuchennym stoliku nie zobaczę Butryka. Nagiego, tylko w czarnych slipach, z wodorostami włosów oblepiającymi nagą czaszkę. Tymczasem mój trup, z sino zielonkawą twarzą i niebieskimi ustami, popijał kawę z mojego ulubionego kubka. Fluidy śmierci wsiąkały w porcelanę przy każdym łyku i zastanawiałam się, czy doszoruję to mleczkiem, czy jednak potrzebny będzie wybielacz.
W tej robocie nie ma miejsca na rywalizację. Ważne, żeby winni zostali ujęci, a sprawa wyjaśniona - tyle. Robisz swoje, a zasługi i tak przypadają z innego klucza.
Czas nie stoi w miejscu. Niby wszyscy o tym wiedzą, ale jeśli nie masz dzieci, które co kilka miesięcy wyrastają z ubrań, jego upływ nie jest szczególnie odczuwalny.
Szczęśliwie, gdy przyszła pora zamknięcia, już go nie było. Może to zabójca na etacie - po ośmiu godzinach odbijał kartę i spokojnie wracał do domu, bo za nadgodzin w dręczeniu bliźnich nikt mu nie płacił.