cytaty z książki "W służbie miecza"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Trzy sekundy po zawyciu klaksonu na mostku znalazł się kapitan. Znalazł się w przysiadzie, rozglądając się nerwowo, jakby nie wiedział, w którą stronę uciekać.
- To alarm przegrzania reaktora? - wrzasnął.
- To pan jest kapitanem - poinformował go cicho Tyler, równocześnie w myślach całując na pożegnanie własny tyłek. - Nie wie pan?
- Alarm w reaktorze numer dwa! - zameldował mat pełniący wachtę na stanowisku oficera maszynowego. - Ale nie ma żadnych śladów awarii, sir!
- Przygotować się do wystrzelenia reaktora numer dwa! - krzyknął kapitan i dodał, alarm bowiem umilkł: - Albo i nie!
Po czym zaklął, dopadł interkomu i wybrał numer pomieszczenia drugiego reaktora.
- Dwójka, co się u was, na litość boską, dzieje?
- Tego... przepraszam, sir - dobiegło z głośnika. - Kowalski upuścił kubek na przycisk alarmowy. [...]
Tyler, nadal w szoku, opuścił mostek.
- Nie wiedział, czy to alarm reaktora! – wymamrotał sam do siebie. - Jest kapitanem i nie wiedział! Po czym dostał ataku histerycznego śmiechu.
Poczynając od czwartego dnia na pokładzie Francisa Muellera, Tyler zaczął nosić przy sobie stale hypnostrzykawkę z usypiaczem. Tak na wszelki wypadek. Tylko nie był do końca pewien, czy będzie mu potrzebna, żeby uśpić kogoś, czy siebie.
- Taylor, trzeba uśpić mata Kyle'a - powitał go kapitan i wskazał podoficera siedzącego na stanowisku oficera taktycznego.
Kyle grał w nie istniejącą grę komputerową.
- Aha, planeta! O, nie trafiłem! Trach, trach, łubudu! Bum! - Widać było już na pierwszy rzut oka, że mat Kyle doskonale się bawi.
- Rozumiem, sir.
Tyler podszedł do mata, przycisnął mu do ramienia wylot hypnostrzykawki i nacisnął dźwignię. Środek uspokajająco-nasenny działał błyskawicznie, toteż za moment mat odpłynął bezwładnie z fotela i z głuchym hukiem wylądował na pokładzie.
Za plecami kapitana zmaterializował się pierwszy oficer. [...]
- Myślę, sir, że mat Kyle powinien odpokutować za niesubordynację.
- A ja tak nie myślę - uciął kapitan. - Trzymał się całkiem dobrze, dopóki porucznik Wilson nie ogłosił, że błąd w obliczeniach wziął się stąd, że nie uwzględnił masy Blackbirda i wszystkich jego księżyców. Okazało się, że gdybyśmy nie zwlekali tych czterdziestu minut z wzięciem poprawki, trafilibyśmy w planetę. W tym momencie mat Kyle przestał być sobą.
- Usypiacie tylko jednego tygodniowo? - spytał Sean, z trudem tłumiąc histeryczny chichot.
- Zauważyłeś? - uśmiechnął się chorąży. - Dawkę leczniczą?
- Jeszcze nie. - Tyler z trudem oparł się pokusie. -To tylko ja czy tu wszyscy powariowali?
- Oficerowie na pewno. - Kearns upił kolejny łyk. - A jeszcze nie spotkałeś pierwszego mechanika.