cytaty z książki "Signum Sanguinem. Geneza"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Miłość nie jest czymś, co można zamknąć przed człowiekiem — nieważne, jakim. Każdy może kochać. Wszyscy mają te same ciała. One są różne. Mają więcej lub mniej elementów. Kiedyś je stracimy. Spoczną w piachu. Ale… Każdy ma też duszę. Indywidualną, wyjątkową, niezwykłą. Taką, jak Twoja. Twoja jest prawdziwa. Jej nikt nigdy nie zabije. Ją zobacz najpierw. Zobacz siebie w kimś innym. Pozwól mu poznać swoją historię.
Czego śmiecisz, gówniarzu? Jesteś bezużyteczny.
— Pewnie tak samo czuje się twój mózg — westchnął z politowaniem Joaquín Emil.
Jojo kompletnie nie rozumiał relacji uczuciowych ludzi, którzy uważali się za normalnych. Wygląda na to, że bycie normalnym niekoniecznie wiązało się z byciem logicznie myślącym.
Jesteśmy bezpieczni, dopóki jesteśmy razem — szepnęła.
Nieważne, kto cię zranił. Ważne, kto sprawił, że znów się uśmiechasz.
Uczuć nie zakopiesz. Rzadko kiedy umierają. Obudzą się z letargu, a ty nawet nie będziesz wiedział, kiedy.
Bycie realistą nie polega na negowaniu emocji, tylko na zaakceptowaniu ich istnienia. Nawet jeśli twoje gesty mówią coś innego, i tak widać, co kryjesz wewnątrz siebie.
Nie wszyscy nas akceptują, Jojo — wyjaśnił Dex. — Czasem ludzie chcą, żebyś był inny, a ty już taki jesteś. Inny niż oni. Z odmienną wizją świata, poglądami. I za to cię nienawidzą.
Uważasz, że nikogo nie pokochasz? — spytał nagle Dex, jakby wyczytał odpowiedź z jego twarzy. — Nigdy?
— Tak — powiedział po długiej chwili ciszy.
— A co, jeśli ktoś powie ci, że mu na tobie zależy?
Jojo milczał, wpatrując się w sekator oparty o ramię Dexa.
Jedynym antidotum na Superbię jest Humilitas.
Jesteś idiotą… — zaczął Jojo, zdecydowanym ruchem chwytając Dexa za bluzę. — Jesteś idiotą, jeśli myślisz, że ja nie czułem się podobnie! — wrzasnął, potrząsając nim jak lalką.
Zdezorientowany Dex zerknął na wściekłego chłopaka, nic już nie rozumiejąc.
Buntowniczy głos Jojo załamał się, on zaś zwolnił uchwyt, gapiąc się w ziemię.
— Idiotą, który przez cały ten czas był moim oparciem...
Życie składa się z momentów. Ludzie od zawsze kochali, marzyli, tańczyli, upijali się, śmiali, płakali, bali się, mieli nadzieję, żyli i umierali. Wielu z nich nie miało jednak odwagi, by sięgnąć po to, czego pragnęli. Teraz już wiem… Nieważne, jak skomplikowaną mamy historię. Nie zatrzymamy czasu. Nie posiadamy go tyle, by marnować go na lęk, który nie pozwala żyć.
Nigdy więcej tego nie rób — wydukał w końcu. — Nigdy więcej nie przyjmuj ciosów za nas obu. Obiecujesz?
— Obiecuję — powiedział Dex, obejmując go.—Naprawdę mi na tobie zależy.
Przez moment nie spuszczali z siebie wzroku. To były chwile, w których Jojo czuł, że jego umysł i ciało brną w inne strony, tak dalekie od siebie, że tylko silny wstrząs mógłby je złączyć, a czasem i to nie działało.
Życie nie polega tylko na obronie. Czasem ratuje nas atak.
Zobaczyć siebie w kimś innym. Czy nie to było obietnicą, jaką złożył, by być szczęśliwym?
A gdy nadejdzie czas, małżonkowie znów się spotkają i ujrzą triumf ich miłości, która zmiażdży Zło. Poznają Prawdę, która mówi: gdy walczysz ze swoimi demonami, dajesz im siłę. Musisz je przyjąć i poznać, by w końcu je pokonać. I tak oto Światło pokona Mrok.
Myślałam, że mogę cię kochać. Ale ty na to nie pozwalasz… — powiedziała jeszcze, zerkając na niego przed odejściem.
Wciągnąłeś mnie w mrok, bo to jedyna rzecz, nad którą masz kontrolę. Musiałeś mnie zabić, bo tylko tak możesz działać — zaczął Jojo, wpatrując się w nóż, w którym zawsze odbijały
się płonące żądzą mordu oczy. — Ale ta krew… To nie ja pokryłem nią ostrze, tylko ty. I dlatego powinno pochłonąć cię piekło. Kimkolwiek jesteś, demonie — wiedz, że cię znajdę. A potem
zniszczę tak, jak ty zniszczyłeś mnie.
Znam cię, spotkaliśmy się w moich snach. Myślisz, że jesteś bestią? Nie nabierzesz mnie. Skoro ja nie jestem demonem, ty również nim nie jesteś… Ale… Demony żyją w nas.
Czy zależy ci na moim nędznym życiu?
Nawet nie wiesz, jak bardzo.
Nie, nic nie rozumiesz — przerwał jej łamiącym się głosem. — Jestem mordercą. Tu nie ma miejsca dla takich jak ja. Pewnych rzeczy nie da się wybaczyć.
— On wybacza — uśmiechnęła się Aniela, wskazując na swój medalion. — Musisz tylko zaufać.
Nie umiał patrzeć na ludzi inaczej niż przez pryzmat tego, co mówią i robią.
Zastanawiał się, czy jest piękna. To, co on nazywał pięknym, było brzydkie w oczach tego świata, który bał się niedoskonałości.
Nie był zabójcą. Walczył z tym, czego nie mogło znieść społeczeństwo. A społeczeństwo nie znosiło nieróbstwa, bezużytecznych osób, psujących wizerunek miasta. On nie zabijał,tylko pozbywał się balastu. To samo zrobił ze zdrajcą zgromadzenia.I postąpi tak z każdym, kto stanie mu na drodze. Nawet, jeśli tym kimś jest kobieta.
Chciałabym kiedyś stworzyć miejsce, w którym wiedza będzie dostępna dla wszystkich — oznajmiła, zerkając na Andrzeja zza kubka z herbatą.
— Już zostało stworzone, nazywa się szkoła — odparł beznamiętnie.
Czasem, kiedy o tym myślę, zastanawiam się, czym jest kopuła, którą nad nim roztaczamy. Mam wrażenie, że go więzimy, nie pozwalamy mu poznawać świata tak, jak robią to inni.
— Inni? — Andrzej prychnął. — To on jest inny, Anielo. A naszym zadaniem jest ochrona go przed tym, co na niego czyha, i przed ludźmi, którzy uważają go za bękarta. Wiem, że starasz się widzieć ich w pozytywnym świetle, ale wierz mi, potrafią być źli do szpiku kości. Czasem zastanawiam się, kto jest gorszy, demony czy ludzie.
Szczęście miało wiele imion. Jej szczęściem była jej rodzina.