cytaty z książki "Niedziela życia"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Niech pan spojrzy na tych łobuzów – mówi do Valentina, wskazując ośmiu osobników w przedziale solidnie przyśrubowanych do swoich miejsc - Za nic się nie ruszą, nawet jakby im bomba na łeb spadła.
- Egoiści z nich, prawda? – mówi Valentin.
- Otóż to. Myślą tylko o sobie, nie o mnie.
- A o mnie – mówi Valentin – myśli pan, że choć trochę myślą o mnie?
- A co mnie to obchodzi.
- Powiedz, uważasz, ze jestem przechodzona? - Wcale nie. - Gębusia jak? - W porzo. – Piersiątka? - Mogą być. - Nóżęta? - Jak trzeba. - To o co chodzi? – Liczy się nie tylko strona fizyczna. Chodzi też o morale.
- Co ty masz z tylu głowy? – zapytał Valentin.
- Oparcie krzesła – odpowiedziała Julia.
Gdyby figurował (w rejestrze wojska), mógłbym podać powody, dla których mógłby nie figurować, ale skoro nie figuruje, doprawdy nie widzę, jak mógłbym pani podać powody, dla których mógłby figurować.
- Może moglibyśmy odłożyć podroż poślubną do wakacji – zaproponował Valentin. A wakacje, zaoponowała Julia, kiedy w takim razie pojedziemy na wakacje? W końcu przyjęli jedyne możliwe wyjście; jedno jedyne, znaczy się, że tylko Valentin sam jeden odbędzie podroż poślubną (…). Dwa tygodnie powinny wystarczyć. Człowiek się męczy zbytnią bliskością i na dłuższą metę drażni go byle drobiazg (…) 14 dni jest w sam raz, akurat tyle trzeba żeby było milo, ale nie zemdliło.
- Takim ględzeniem nie podniesiemy Francji – mówi Paul.
-Tym bardziej, ze leży jak długa i szeroka – odpowiada z humorem Julia.
Pozostała mu jedynie rozległa pustka czasu. Postanowił zobaczyć, jak płynie czas, co jest zadaniem równie trudnym, jak przyłapanie samego siebie na zasypianiu.
Żarcie sprzeda się zawsze. Jak wszystko jest w porządku, ludzie żrą, bo są zadowoleni, a jak coś nie idzie, to żrą, żeby się pocieszyć.
Paul zaczyna widzieć życie w kolorze różowego porto, co jest o wiele korzystniejsze niż kolor zielonego pernoda niosącego z sobą zawsze pewna dozę agresji.
Wypowiedzenie wojny, jeszcze bez efektu, zdawało się przyozdabiać ich niewidzialną Legią Honorową za rany odniesione na polu miłości własnej.
Paul zaczyna widzieć życie w kolorze różowego porto, co jest o wiele korzystniejsze niż kolor zielonego pernoda niosącego z sobą zawsze pewną dozę agresji.