cytaty z książek autora "Robert McCammon"
Jeśli ludzie płaczą na filmach, to dlatego, że w ciemnym kinie przez krótką chwilę dotykają złotego źródła magii. Potem wychodzą w jaskrawe światło rozsądku i logiki i źródło wysycha, ludzie zaś czują w sercu dziwny smutek i nie wiedzą dlaczego. Kiedy jakaś piosenka poruszy w tobie wspomnienie, kiedy wirujące w promieniu światła pyłki odwrócą twoją uwagę od świata, kiedy nocą słyszysz w oddali stukot kół przejeżdżającego pociągu i zastanawiasz się, dokąd też on zmierza, wykraczasz poza człowieka, którym jesteś, i miejsce, w którym się znajdujesz. Na najkrótszą z krótkich chwil wkraczasz do czarodziejskiego królestwa.
Nie śpiesz się do dorosłości. Staraj się pozostać chłopcem tak długo, jak to możliwe, bo gdy raz stracisz moc magii, na zawsze pozostaniesz żebrakiem szukających jej okruchów.
- Mogą wyglądać dorośle - mówiła pani Neville - ale to tylko pozory. To glina, która oblepia ich z biegiem czasu. Mężczyźni i kobiety w głębi serca są wciąż dziećmi. Nadal chcieliby się bawić i skakać, ale ciężka glina im na to nie pozwala. Mają ochotę zrzucić kajdany, jakie nałożył im świat, zdjąć zegarki, krawaty i niedzielne buty i chociaż przez jeden dzień potaplać się na golasa w sadzawce. Chcieliby się poczuć wolni, a równocześnie wiedzieć, że w domu są mamusia i tatuś, którzy się wszystkim zajmą i zawsze będą ich kochać. Nawet w najgorszym na świecie człowieku, kryje się mały, przestraszony chłopczyk, który wciska się w kąt, żeby go nikt nie skrzywdził.
(...) człowiek nie wie, dokąd zmierza, dopóki nie uświadomi sobie, gdzie był.
Nie pozwól, by choć jedne dzień umknął ci bez wspomnień i zbieraj je jak cenne skarby. Bo to są skarby. Wspomnienia to cudowne drzwi, Cory. One uczą, pomagają i strzegą. Kiedy na coś patrzysz, nie ograniczaj się tylko do patrzenia. Zobacz to. Naprawdę zobacz. A jeśli to zapiszesz, ktoś inny będzie miał szansę to zobaczyć.
(...) zdałem sobie sprawę, że nie każde więzienie zbudowane jest z szarego kamienia i strzeżone przez wieże wartownicze i zasieki z kolczastego drutu. Czasami mieści się w zwykłym domu, do którego nie dociera słońce przez zasunięte rolety. Celę mogą tworzyć zbyt delikatne kości, a czasem mur więzienny jest biały w czerwone grochy. W gruncie rzeczy nigdy się nie wie, że coś jest więzieniem, dopóki nie zobaczy się tego, co zostało schwytane i zamknięte w środku.
Widzisz, zawsze sobie mówiłem, że lepiej zginąć stojąc niż żyć na klęczkach.
Istnieją rzeczy o wiele gorsze niż te, jakie widzi się w filmach o potworach. Niektóre koszmary wykraczają poza ekran czy stronice książki i przychodzą do twojego domu, uśmiechają się drwiąco z twarzy ukochanej osoby.
Może jestem jak mój tata - naiwny. Ale lepiej być naiwnym niż zupełnie pozbawionym zdolności współczucia.
- Nikt - szepnęła pani Neville - tak naprawdę nie dorasta.
(...) nie sposób poznać kogoś do końca, że każdy człowiek coś w sobie ukrywa.
Widzicie, jestem zdania, że na początku każdy z nas ma czarodziejską moc. Rodzimy się pełni cyklonów, płonących lasów i komet. Rozumiemy śpiew ptaków, umiemy czytać z chmur i dostrzegamy nasze przeznaczanie w ziarnkach piasku. Ale później miejsce w naszych duszach zajmuje nauka. Magia zostaje z nich wyświęcona, wybita, wyprana i wyczesana. Stawia się nas na prostej, utartej ścieżce i mówi o odpowiedzialności. Słyszymy, że jesteśmy dość duzi. Każe się nam wreszcie dorosnąć, na miłość boską. A wiecie, dlaczego nam to mówią? Bo ludzie, którzy nas pouczają, boją się naszej nieokiełznanej młodości, bo nasza czarodziejska moc sprawia, że czują wstyd i tęsknotę za tym, czemu pozwolili rozsypać się w proch.
Słyszymy, że jesteśmy już dość duzi. Każe się nam wreszcie dorosnąć, na miłość boską. A wiecie, dlaczego nam to mówią? Bo ludzie, którzy nas pouczają, boją się naszej nieokiełznanej młodości, bo nasza czarodziejska moc sprawia, że czują wstyd i tęsknotę za tym, czemu pozwolili rozsypać się w proch.
- Całkiem wam odbiło, wiecie o tym?
- Wiemy. - W głosie Davy'ego zadźwięczała duma.
Życie nie jest usłane różami. (...) Bóg mi świadkiem, że chciałbym, by tak było. Ale w życiu tyle jest cierpienia i chaosu, co radości i porządku. Śmiem twierdzić, że chaosu jest znacznie więcej. A kiedy to sobie uświadomisz (...) będzie to oznaczało, że zacząłeś dorastać.
Może niezupełnie miałem racje; może miałem ją tylko w połowie, ale oni chcą, żebym przyznał, że w ogóle jej nie miałem.
Po różnych przejściach żyje się dalej, bo nie ma innej rady.
Przyjaciele! Ci to wiedzą, jak strącić człowieka z piedestału, prawda?
Wierzę w to, że muzyka to język młodości, a im więcej jesteś w stanie jej zaakceptować i polubić, tym młodszy duchem się stajesz.
Czy czasem chce ci się czegoś, ale za żadne skarby świata nie potrafisz dociec czego?
Aż nazbyt wyraźnie widziałem, że mój ojciec - nie mityczny heros, nie superman, po prostu dobry człowiek - jest samotnym podróżnikiem na pustyni cierpienia.
Kiedy miałem dwanaście lat, świat był dla mnie latarnią magiczną, w której zielonym blasku oglądałem przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.
Ludzie żyją sobie dalej mimo okaleczonego ducha i zszarganych ideałów. A po upływie lat zapominają, co doprowadziło do tych okaleczeń i tego zszargania. Z wiekiem akceptują jedno i drugie, i to z ogromnym przejęciem, jakby chodziło o królewskie dary. A później widzą tego samego optymistycznego ducha i te same wielkie ideały u młodych ludzi, i uważają je za coś głupiego, żałosnego... za coś, co należy kaleczyć i szargać, ponieważ każdy rzeczywiście przechodzi nad tym wszystkim do porządku dziennego i żyje sobie dalej.
Kiedy odczytano mu akt oskarżenia, upadł na kolana i ze łzami w oczach palnął mowę, która samego Szekspira wpędziła by w kompleksy. Wyznał, że oto wyjrzał na oczy, by stwierdzić, iż podążał ścieżkami szatana, zwiedzony przez swoich własnych wiarołomnych synów. Widocznie wdali się w swoje matki - orzekł. Ślubował, iż resztę życia poświęci służbie duchowej, jeśli za wstawiennictwem Pana Naszego sędzi okaże mu miłosierdzie.
Powiedziano mu, że będzie miał teraz bardzo dużo czasu na układanie kazań i miłe, bezpieczne miejsce, gdzie bez przeszkód będzie mógł czytać Biblię.
Patrzę w górę, w jaskrawe, błękitne, niebo.
Wydaje mi się, że widzę cztery uskrzydlone figurki w towarzystwie czterech skrzydlatych psów. Fikają kozły i gonią się w rzece światła.
Będą tu zawsze, tak długo, jak trwa magia.
A magia ma potężne, potężne serce”.
I zupełnie nie rozumiem, o co chodzi z tą wiarą (...), a jeżeli nie istnieje nic, w co można wierzyć, Davy? Jeżeli wiara jest jak głuchy telefon, do którego mówisz, ale o tym, że na drugim końcu linii nie ma nikogo, dowiadujesz się dopiero wtedy, gdy zadasz mu pytanie, a on nie odpowie?
Jak to jest, że nikt nie słucha dzieci nawet wtedy, kiedy mają coś do powiedzenia?
No cóż, pomyślała, musimy brnąć dalej, krok po kroczku. Jeden krok, za nim następny doprowadzą cię tam, dokąd zmierzasz.