cytaty z książek autora "Rafał A. Ziemkiewicz"
Człowiek, który musi prowadzić dwa życia, traci siły i spala się dwa razy szybciej od tego, który ma tylko jedno

Polski inteligent jest wyjątkowym konformistą. Owszem, uwielbia mieć własne zdanie, ale pod warunkiem, że jest to zdanie podzielane przez wszystkich innych. Z przejęciem powtarza więc obiegowe banały i nawet nie przyjdzie mu do głowy, aby zadać jakieś pytanie. Uwielbia chodzić w nogę, być w masie, po słusznej stronie i śpiewać w chórze.

Francja więc nawet nie za bardzo ukrywała, że swoich zobowiązań wobec Polski nie zamierza spełnić. Polska na każdym kroku podkreślała, że wręcz przeciwnie. Odbierano to prawdopodobnie jako rodzaj gry, mającej podbić cenę naszego kraju w oczach Niemców, a zarazem w odpowiedniej chwili dać asumpt do stwierdzenia, że Polska zrobiła co mogła, aby wytrwać w istniejących sojuszach, ale została zmuszona do przejścia w orbitę polityki niemieckiej.
Zajadły wróg Becka, ambasador Francji w Warszawie, stwierdził: "Beck mówił mi parokrotnie: nie robimy sobie złudzeń, wiem, że nasz sojusz jest jednostronny: gdybyście byli zaatakowani przez Niemcy, Polska przyjdzie wam z pomocą, gdyż byłoby to w jej własnym interesie, natomiast wzajemność nie wchodzi w rachubę."
Mniej więcej w tym samym czasie Beck oznajmia Ribbentropowi - podczas jego wizyty w Warszawie w styczniu 1939, gdy niemiecki minister stawia już sprawy wprost i pyta, co Polska zrobi w obliczu wojny niemiecko-francuskiej - że w takim razie Polska uderzy wszystkimi posiadanymi siłami na Niemcy.
Trudno się dziwić, że niektórzy podejrzewali Becka o uleganie alkoholizmowi lub innym nałogom, powodującym u niego od czasu do czasu stan częściowej niepoczytalności.

Żyć w Polsce to jakby się było zmuszonym pływać w kisielu, da się, oczywiście, tylko każdy ruch kosztuje dwa razy więcej wysiłku...

Tu jest sedno naszych społecznych nieszczęść: państwo polskie dla większości swych mieszkańców nie jest ich państwem.

Natrętne powtarzane twierdzenie, że w II wojnie światowej Zło przegrało z Dobrem, to naiwna bzdura. W II wojnie światowej Zło głupie i szalone przegrało ze Złem perfidnym, przemyślanym i przebiegłym,które umiało pozyskać sobie potężnych sojuszników.

Polak w Polsce jest leniwy, a na Zachodzie pracowity z tego samego powodu: bo tak mu się opłaca. Kiedy wyjedzie do Ameryki, zaczyna funkcjonować w systemie, który premiuje pracowitość, aktywność i pomysłowość. Ale dopóki jest u siebie, to wie od pokoleń, że tutaj grunt się nie wychylać, że pokorne cielę dwie matki ssie, stój w kącie, znajdą cię, nie bądź orłem, bo wylecisz, a czy się stoi czy się leży, każdemu się należy tyle samo.

Nie ma wszak nic bardziej niebezpiecznego niż przestraszony idiota.

Polska demokracja przypomina knajpe, w ktorej mozesz wybrac, co chcesz, ale tylko z tego, co jest w karcie, a w karcie sa dwa dania, oba niesmaczne, i dwie jeszcze bardziej niesmaczne przystawki. A jak ci sie nie podoba, masz alternatywe – nie jesc w ogole.

współczesny człowiek nie jest wychowywany, żeby sobie czegokolwiek odmawiać, przeciwnie, w głowie mu się nie mieści, że można by od niego żądać jakichkolwiek wyrzeczeń.

Posługiwanie się innymi, przyjacielu: królewska sztuka. Sprawić, aby miliony ludzi powtarzało z głęboką wiarą słowa, które im podpowiemy, i nie wiedziało wcale, że ktoś im je podpowiedział.

...nikt ich nie nauczył, że szczęście nie bywa przynoszone podmuchem losu, że trzeba je budować codziennie z najdrobniejszych spraw, uśmiechów, zgromadzonych rzeczy i codziennych rytuałów. Że trzeba zakląć każdą szczęśliwą chwilę(…), jak w krysztale, aby płonęła wiecznie.

Cesarz Napoleon, który się na tym niewątpliwie znał, mówił, że więcej jest warta armia baranów dowodzonych przez lwa niż armia lwów dowodzona przez barana. Jakkolwiek boleśnie to brzmi w wielkiej wojnie wystąpiliśmy własnie jako lwy dowodzone przez baranów.

Mamy takich polityków, jacy sami jesteśmy. Właśnie dlatego patrzymy na nich z taką niechęcią i obrzydzeniem. Dlatego, że widzimy w nich, jak w lustrze, siebie samych.

Taka "samorealizacja",jaką ten chory współczesny świat wykreował na najwyższe z praw człowieka, dokonywać się może tylko kosztem rodziny i dzieci.

Jedzie prezydent martwy a wielki stukrotnie"... Ilu ludzi musiało tam być, żeby tak gęsto, jak za pierwszej papieskiej pielgrzymki, obstawić całą drogę z Okęcia na Krakowskie? Pół miliona? Milion? Jeszcze nas tylu zostało, czy tamci dawni Polacy powstawali na chwilę z grobów?

...nowatorstwo Dmowskiego polegało na odkryci przed Polakami, że istnieje coś, co można nazwać walką cywilną. I właśnie ta walka cywilna, prowadzona nie od wielkiego dzwonu, nie zrywami, ale na co dzień, jest obowiązkiem polskiego patrioty.

Jesteś mądry – w oczach innych – dlatego, że jesteś bogaty, a nie dlatego jesteś bogaty, że jesteś mądry.

Teraz już wiemy, dlaczego Anglia tak namiętnie na wiosnę 1939 zabiegała o sojusz z Polską. To nie Polska, ale Angila miała w tym sojuszu własny najżywotniejszy interes. To nie Anglia Polskę, ale Polska Anglię miała ocalić.

Co do Jarosława Kaczyńskiego uważam, że to ciekawy człowiek, skomplikowany i na swój sposób wielki. Można się go bać, nienawidzić, ale to jest facet na poważnie, a nie taki picuś-glancuś i polityczny Kalibaka... Przecież rządził tylko kilka lat, a już dwie dekady całe polskie życie publiczne kręci się wokół niego, rząd istnieje tylko po to, żeby on nie rządził, a wpływowe media codziennie zajmują się dyskredytowaniem każdego jego słowa i ruchu. Trudno mi znaleźć światowy precedens dla takiej sytuacji.

Ale wolałbym mieć przesrane w prawdziwym Kościele i u prawdziwego kapłana, niż ma mnie głaskać po główce jakiś ekumeniczny palant i opowiadać, że wcale nie trzeba wierzyć w Boga, żeby być chrześcijaninem, i że nic się muszę wysilać - cokolwiek bym zrobił, Jezus mnie i tak kocha, i żaden szatan nie dybie, żeby mnie sprowadzić na złą drogą, bo w ogóle nie ma żadnych złych dróg, są tylko te w twoim guście i nie twoim guście, wrzuć monetę.

Gigantyczny upust krwi nie wzmacnia organizmu, tylko go osłabia.

Rzecz jest oczywista-w roku 1938 Polska nie była postrzegana przez rząd Niemiec jako cel napaści wojskowej, ale jako sojusznik. I tak było jeszcze w styczniu, lutym i marcu 1939. I tak zresztą postrzegana nie tylko w Berlinie, ale też w Moskwie, Paryżu i Londynie.

Związek zawodowy to po prostu gang - taki sam, jak łysole w dresach, którzy wymuszają haracze od restauratorów i sklepikarzy. Kieruje się jedną zasadą: swoim ludziom załatwić jak najwięcej. Wywalczyć, żeby pracowali jak najmniej za jak największe pieniądze, i żeby mieli, ile się tylko da, dotacji, subwencji i przywilejów branżowych. Interes ogółu obchodzi związkowca tyle co zeszłoroczny śnieg, bo to nie jego interes (...). Od prostych gangsterów różnią się tylko tym, że nie trudzą się wymuszaniem haraczu od każdego z nas z osobna - robi to za nich rząd, a oni tylko biorą swoją dolę z budżetu państwa, dzięki czemu nieoświecone w takich kwestiach masy w większości w ogóle nie zdają sobie sprawy, że to one im płacą.

Nie lubię słowa "antysemityzm". Niewiele ono wyjaśnia, raczej zaciemnia sprawę. W odniesieniu do problemu, z jakim mamy doczynienia w Polsce, znacznie poręczniejsze wydaje mi się słowo "żydofobia". Polactwo słowem "Żyd" zwykło określać każdego obcego i w każdym Żydzie widzi obcego, a obcy oznacza kogoś wrogiego. "Żydem" w pewnym momencie zostanie każdy, kto cokolwiek w Polsce zaczyna znaczyć.
