cytaty z książek autora "Jill Barnett"
Złe wybory wydają się błędne tylko gdy człowiek ogląda się za siebie.
Jest taka samotność, która pojawia się wraz ze stratą, osamotnienie, które ogarnia człowieka i sprawia, że ma się wrażenie dryfowania przez nas niczym balonik napełniony helem, bez nikogo, kto trzymałby sznurek
Krzywdząc ludzi, przenosimy na bliźnich upokorzenia, których doznaliśmy w przeszłości.
można zakochać się w kimś innym. Jest wtedy inaczej (...) nowa miłość różni się od dawnej miłości (...) Chociaż nie jest wcale słabsza. Ani mniej głęboka. Ale jest też prawdziwa tajemnica, prawdziwy cud, który jej dotyczy: każda miłość jest pierwsza
Życie nas, kobiet, które kochają swoich mężczyzn, nie jest łatwe. Ale jeśli się kogoś kocha, trzeba się postarać go zrozumieć, zajrzeć mu w duszę. Trzeba zrozumieć, co naprawdę ma znaczenie, i czasami ustąpić.
-Nie możesz oderwać ode mnie oczu, prawda?
*No właśnie.Tak się w tobie zadurzyłam, że zrobię wszystko, byleby znaleźć się blisko ciebie. Mam na twoim punkcie obsesję. Za każdym razem, kiedy obejrzysz się przez ramię, ja tam będę. Żyję tobą. Oddycham tobą. Marzę o tobie.
-Chciałbym, żeby to była prawda.
Życie można zrozumieć tylko wtedy, kiedy się oglądamy za siebie; jednak żyjąc, trzeba patrzeć przed siebie.
I choć wówczas kochałam tylko jego, dowiedziałam się o czymś najcudowniejszym: można zakochać się w kimś innym. Jest wtedy inaczej. Moja nowa miłość różni się od dawnej miłości, którą przeżyłam. Chociaż nie jest wcale słabsza. Ani mniej głęboka.
Ale jest też prawdziwa tajemnica, prawdziwy cud, który jej dotyczy: każda miłość jest pierwsza.
Kiedy mężczyzna traci czujność i okazuje kobiecie swe prawdziwe uczucia i myśli, oznacza to, że ją kocha, że zdobyła jego serce i zaufanie.
Często zmuszamy ludzi do tego, by słono płacili za rzeczy, które we własnym mniemaniu dajemy im za darmo.
Dwie dusze jedną są istotą,
WIęc w czas rozłąki się nie zmienią:
Jak wyklepane w drucik złoto,
Nie przerwą się, lecz rozprzestrzenią.
Jeśli kobieta była adorowana i pewna tego, że mężczyzna ją kocha, rozłaka nie miała dla niej znaczenia.
- To boli - szepnęła, nagle wyprężona.
- Nie ruszaj się - wydyszał.
Zatrzymał się na moment, po czym zaczął wchodzić w nią
coraz głębiej, dopóki coś go nie zatrzymało. Skrzywiła się z bólu,
gdy ostrożnie usiłował pokonać przeszkodę.
- Nic z tego. Nie jest dla mnie odpowiedni - orzekła w swojej
świętej naiwności.
- Szczerze żałuję, Szkotko.
Lekko się cofnął i wszedł gwałtowniej. Joy zaczęła odpychać
jego stalowe ramiona i jęknęła, ale natychmiast zagryzła wargi,
żeby jęk się nie powtórzył.
- Nie obawiaj się. Jeśli nie jesteś gotowa, nie posunę się dalej
ani o milimetr.
- To jest jeszcze jakieś „dalej"? - spytała głosem, w którym
zdziwienie mieszało się z lękiem.
Alec wziął głęboki wdech i zaklął cicho.
- To boli - przypomniała.
- Wiem.
- Jeśli ty też czujesz ból, to dlaczego to robimy?
Nic nie może przeszkodzić człowiekowi w odniesieniu sukcesu z wyjątkiem jego własnych ograniczeń. Jedyną przeszkodą w realizacji marzeń stanowi bowiem brak wiary we własne siły.
Problem polega na tym, że mężczyźni potrzebują kobiet tak samo jak potrzebują broni, tak samo jak potrzebują koni i zbroi. Ale prawda jest taka, że lepiej poprzestać na miłości do swojego miecza, zbroi i konia, niż oddać serce kobiecie.
Nie trzeba odwagi, by umrzeć. Znacznie trudniej jest znaleźć odwagę, by żyć, gdy ci, któych kochałeś, odeszli.
wyciągnęła dłoń i zamknęła oczy, wyobrażając sobie, że mebel unosi się w powietrzu.
- W górę! - krzyknęła, pstrykając palcami.
- Do jasnej cholery!
Otworzyła oczy. Fotel, na którym siedział Belmore, znajdował się ponad półtora metra nad podłogą.
- O mój Boże!
- To nie wydarzyło się naprawdę.
- Wydarzyło się.
- Nie, bo to, psiakrew, niemożliwe! - Czerwony od gniewu mąż spiorunował ją wzrokiem.
- Możliwe.
- Ja śnię - bronił się z uporem. - Obudź mnie.
- Alec, jestem czarownica i nie mogę przestać nią być na twój rozkaz.
- Jesteś - poddał się pobladły.
Rio zaczął śpiewać, schodząc po schodach ze sceny między publiczność i ruszył w naszym kierunku, zanim do mnie dotarło, co się dzieje. obrócił krzesło stojące obok mnie, usiadł na nim okrakiem, kładąc ramię na oparciu i trzymając w ręku mikrofon, i śpiewał dla mnie.
...
To jest obłęd czasami,
Bo kochałem kogoś tak długo.
Owinęłaś się wokół mnie,
Brakuje mi oddechu, gdy odeszłaś.
W życiu, które teraz mam,
Radzę sobie ze światem bez ciebie,
W niektóre dni nawet nie wiem jak.
To jest jak obłęd czasami,
Gdy budzę się i ciebie nie ma.
Chodzę po pokoju i myślę,
Jakiego mężczyznę teraz całujesz.
To jest jak obłęd czasami,
Kiedy wspominam dawne czasy,
Dni, zanim cię poznałem,
Gdy w sercu pustkę miałem.
To jest jak obłęd czasami,
Bo znam dziś cenę moich błędów.
I mogę winić tylko siebie,
Bo przegrany facet to ja.
To jest jak obłęd czasami,
Wiem, że nic na to nie poradzę,
Nie mogę cofnąć czasu i przeżyć go znowu,
I znaleźć drogi do ciebie.
To jest jak obłęd...
Samotność w życiu
To jest jak obłęd...
Wiem, że odeszłaś.
To jest jak obłęd,
To jest jak obłęd,
Czasami to po prostu obłęd.
*przekład Krzysztof Ołtak.
Biegnij za miłością, a z pewnością ci ucieknie;
uciekaj przed miłością, a ona pobiegnie za tobą.
Rysy jego twarzy trochę się rozmazały przez łzy w moich oczach. Zaczął śpiewać:
Spotkałaś go zbyt młoda, miałaś w oczach gwiazdy
Nigdy nie kłamał i nauczył cię prawdy
Jego miłość była szczera, nie dla wybiegu
Miał marzenie, chciał śmigać po śniegu
Razem jego marzenie spełniliście
Bo on kochał cię
....
....
...
....Czytałem kiedyś w samolocie o tym, jak my, rodzice, popełniamy błędy, doszukując się w dzieciach nas samych. Zdaniem autora psychologa nasza wiara w to, że jesli uda się, na jakiej zasadzie pracują ich umysły, jest naturalna, narcystyczna i konieczna. Ale udowodniono naukowo, że cechy genetyczne przeskakują o kilka pokoleń. Dlatego nasi rodzice nie mieli o nas pojęcia, podobnie jak my nic nie wiemy o naszych pociechach.
Przez te lata dowiedział się jednak, kiedy kończy się młodość. Mija wraz z marzeniami o tym, by wreszcie dorosnąć.
- Musimy pomyśleć - rzekł król, nie zwalniając nawet kroku - Powinieneś jakoś ułagodzić lady Clio.
- Wystarczy, jeśli nadzieję się na miecz?
- Głupota! - Sophia skrzywiła się. - Z pewnością nie wierzysz w te głupstwa. Gdyby włosy naprawdę wyrastały z mózgu, wszyscy mężczyźni byliby łysi.
(...)
- Jak pupcia niemowlęcia - szepnęła królowa ze słodkim uśmiechem.
- Niektórzy są po prostu urodzonymi przywódcami. (...) - A inni - ciągnął dobitnie Merrick - przyszli na świat po to, by denerwować mężczyzn i uwodzić wszystkie kobiety, jakie napotkają po drodze.
- Nie wszystkie, przyjacielu. Tylko te, które mają zęby.
- Co wyklucza niemowlęta oraz ich babki.
- Prababki - sprostował Roger.
Jej brzydki kot spał na łóżku i chrapał tak, jakby miał ciężko chore płuca. Podniósł stwora i zrzucił go na podłogę. Kocisko zerknęło na Merricka jednym okiem, po czym przeniosło tęskne spojrzenie na posłanie, wyraźnie szykując się do skoku.
- Nawet o tym nie myśl. Nie sypiam ze zwierzętami.
- Ja również - oświadczyła Clio, łypiąc spod oka na narzeczonego.
Montana ryknął śmiechem.
- Addie, Addie - powiedział, kręcąc głową. - Co ja z tobą mam!
Oparła łokcie na kolanach.
- To twoja wina.
- Jak to?
- Po prostu twoja i tyle - wykręciła się, wygładzając spódnicę ukochanej sukni. Nie zamierzała wnikać w szczegóły.
Siedzieli tak przez chwilę, patrząc sobie w oczy.
- Poprosiłem cię o rękę - powiedział, otwierając na nowo wszystkie rany.
- Bo zależało ci na farmie.
- I nadal mi zależy - odparł cicho.
Addie zesztywniała, a z jej ust dobył się nagle nie artykułowany świst.
Chciała wstać, ale Montana posadził ją z powrotem i odwrócił twarzą do siebie.
- Ale ty mi się bardzo podobasz - powiedział.
- Coś takiego! - Miała ochotę go uderzyć. - Hurra! Ale ze mnie szczęściara! Podoba ci się to, że nie przestrzegam żadnych zasad moralnych. Podoba ci się również moja farma, dom i... łóżko. - Widziała, że Montana jest zły, ale to jej nie powstrzymało. - Lubisz się wślizgiwać nocą do mojej sypialni, ale ja jestem co obojętna! - krzyknęła, celując oskarżycielskim palcem w tors Montany.
- Nie o to mi chodziło... Ja...
- Nawet ze mną nie zatańczyłeś! - Zerwała się z miejsca, ale Creed pochwycił ją w talii i podniósł.
- Puść mnie natychmiast!
- Nie.
- Idź do diabła!
- Już tam byłem.
- Ja również - syknęła. - A ty mi towarzyszyłeś w podróży.
Przytulił ją tak, że nie mogła się wyrwać.
- Jeśli chodzi o mnie, to czułem się jak w niebie - powiedział i musnął wargami jej usta.
Pociągnęła go za włosy.
- Ty uparta, mała czarownico! - szepnął.
- Puść mnie!
Poddał się. Stanąwszy na ziemi, dziewczyna popatrzyła na niego zimno, poprawiła suknię i uniosła dumnie podbródek.
- Skoro nie chcesz ze mną tańczyć, nie będziemy się całować.
Przygładził nerwowo palcami włosy.
- Myliłem się, Addie. Oczywiście, że będę z tobą tańczył. Chciałem tylko...
- Za późno. Wracaj do Rebeki. - Z tymi słowami odwróciła się na pięcie, po czym ruszyła na salę z zadartym nosem i krwawiącym sercem.
Szybko zerknęłam na korytarz i weszłam do tego pokoju.
Jedyna ściana wolna od regałów z książkami była wyłożona boazerią, na jej środku wisiał oryginalny remington. (...)
Kiedy rozglądałam sie po pokoju, podobało mi się to, co widziałam. Wśród książek na półkach nie dostrzegłam klasyki.....
Na półkach Rio były prawdziwe książki, zaczytane, o połamanych grzbietach, porwanych okładkach, w broszurowej oprawie, autorów, których rzeczywiście się czyta - całe serie popularnych pisarzy: Ludluma, Haileya, Shawa i Mitchnera, Wilbura Smitha, Pattersona i McMurtry^ego, Grishama i Cusslera. Książki McCarthy^ego, Vonneguta i Phillipa Rotha stały obok długich rzędów starych broszurowych westernów i kryminałów, i grubych tytułów fabularyzowanej historii. Zobaczyłam razem wszystkie tomy Harry^ego Pottera, ale też półkę z poezją klasyczną i współczesną.
Puste pokoje nie mają wrażliwych serc, które można zranić. Puste pokoje nie mówią człowiekowi, że jest jedynym powodem, dla którego dają radę podążać za swoimi marzeniami. W pustym pokoju można wyrzucić z siebie wszystko, nawet w jaskrawym świetle nowego dnia, a to i tak nie jest równoznaczne z pożegnaniem