cytaty z książki "Harry Potter i Insygnia Śmierci"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nie żałuj umarłych, Harry, żałuj żywych, a przede wszystkim tych, którzy żyją bez miłości.
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
- Niech mi pan powie jeszcze tylko jedno – odezwał się Harry. – Czy to dzieje się naprawdę, czy tylko w mojej głowie?
(…)
- Ależ oczywiście to dzieje się w twojej głowie, Harry, tylko skąd, u licha, wniosek, że wobec tego nie dzieje się to naprawdę?
Otworzył oczy. Snape patrzył na niego z przerażeniem.
- Chroniłeś go, utrzymywałeś tak długo przy życiu tylko po to, by umarł we właściwym momencie?
-To cię tak szokuje, Severusie? A ilu ludzi umarło na twoich oczach?
- Ostatnio tylko ci,których nie byłem w stanie ocalić- odparł Snape,wstając.
- Wykorzystałeś mnie.
- To znaczy?
- Szpiegowałem dla ciebie,kłamałem dla ciebie, narażałem dla ciebie życie,a wszystko to robiłem , by zapewnić bezpieczeństwo synowi Lily. A teraz mówisz mi, że hodowałes go jak prosiaka na rzeź...
- To bardzo wzruszające, Severusie- powiedział z powagą Dumbldore.- A więc w końcu dojrzałeś do tego, by przejmować się losem tego chłopca?
- Jego losem?-wykrzyknął Snape.- Expecto patronum!
Z końca jego różdżki wystrzeliła srebrna łanai. Wylądowała na podłodze, przebiegła przez pokój i wyskoczyła przez okno. Dumbldore patrzył, aż jej srebrna poświata znikła w ciemności, a potem odwrócił się do Snape'a. Oczy miał pełne łez.
-Przez te wszystkie lata?...
-Zawsze.
To dziwne, ale kiedy człowiek się czegoś boi i oddałby wszystko, byle tylko spowolnić upływ czasu, czas ma okropny zwyczaj przyspieszania swego biegu.
-Więc ukryj ich gdzieś. Ukryj ją... Ich wszystkich. W jakimś bezpiecznym miejscu. Błagam.
- A co mi dasz w zamian, Severusie?
- W zamian?- Snape wytrzeszczył oczy na Dumbldore'a, a Harry spodziewał się, że zaprotestuje, ale po długiej chwili powiedział :
-Wszystko.
Bo widzisz, Harry, to nasze wybory ukazują, kim naprawdę jesteśmy, o wiele bardziej niż nasze zdolności.
Oczy skrzata odszukały go,usta zadrżały, gdy z trudem wypowiedział słowa:
- Harry... Potter...
A potem drgnął lekko i znieruchomiał,a jego oczy były już tylko wielkimi,szklistymi kulami pocętkowanymi odbiciem gwiazd,które przestał widzieć.
-Spójrz... na... mnie- wyszeptał.
Zielone oczy odnalazły czarne oczy,ale po chwili coś w tych czarnych oczach zanikło,stały się nieruchome,puste i martwe. Ręka trzymająca szatę Harry'ego opadła z głuchym stukiem na podłogę i Snape już się więcej nie poruszył.
No jasne, walimy do Albanii. Przeszukanie całego kraju zajmie nam najwyżej jedno popołudnie" – zadrwił Ron
Harry, zabiję cię, jeśli przez nich zginiemy!
Bo czasami trzeba przestać myśleć tylko o własnym bezpieczeństwie! Czasami trzeba pomyśleć o większym dobru!
Może jest, a może go nie ma, ale pozostaje faktem, że potrafi poruszać się szybciej niż Severus Snape, gdy mu się zagrozi szamponem, więc nie liczcie na to, że zabawi gdzieś dłużej, gdy wy planujecie coś ryzykownego.
To słuszność idei może nas zaprowadzić do sukcesu, a nie liczba jej wyznawców.
- Czy to boli?
To dziecinne pytanie wymknęło mu się z ust, zanim zdołał je powstrzymać.
- Umieranie? Nie, w ogóle nie boli- odrzekł Syriusz.- To coś takiego jak zaśnięcie, tylko jest szybsze i łatwiejsze
Siedzący przed nim Gryfoni powstali jak jeden mąż, zwróceni twarzami nie do niego, ale do Ślizgonów. Potem wstali Puchoni i prawie w tym samym momencie Krukoni, wszyscy plecami do Harry'ego, wszyscy wpatrzeni w Pansy Parkinson, a Harry wzruszony ujrzał wynurzające się spod peleryn i rękawów różdżki.
Czuł, że wciąż błądzi w ciemności: wybrał drogę, ale wciąż oglądał się za siebie, zastanawiając się, czy nie odczytał źle znaków, czy nie powinien pójść inną drogą.
A Voldek gnije w piekle za którym tęsknił sam
-Zgredku, czy to jest Muszelka?- szepnął,ściskając dwie różdżki,które wyrwał Malfoyowi, gotów walczyć,jeśli zajdzie potrzeba.- Jesteśmy we właściwym miejscu? Zgredku!
Obejrzał się.Mały skrzat stał tuż obok niego.
-ZGREDKU!
Skrzat zachwiał się lekko, gwiazdy odbiły się w jego olbrzymich,jasnych oczach. Obaj spojrzeli w dół na srebrną rękojeść noża wystającą z piersi skrzata.
-Zgredku... nie... POMOCY !-ryknął Harry w stronę domu, do ludzi, którzy tam się poruszali. -POMOCY!
Nie dbał już o to, czy to są czarodzieje czy mugole,przyjaciele czy wrogowie,widział tylko ciemną plamę rozrastającą się na piersiach Zgredka,widział drobne ramiona,które skrzat wyciągnął ku niemu błagalnym gestem. Złapał go i położył na chłodnej trawie.
- Zgredku, nie, nie umieraj, nie umieraj...
Oczy skrzata odszukały go,usta zadrżały, gdy z trudem wypowiedział słowa:
- Harry... Potter...
A potem drgnął lekko i znieruchomiał,a jego oczy były już tylko wielkimi,szklistymi kulami pocętkowanymi odbiciem gwiazd,które przestał widzieć.
Pogodzenie się z zimną krwią z zagładą samego siebie, dobrowolne wyjście naprzeciw śmierci wymaga innego rodzaju męstwa.
Jeśli nie trafisz do Gryffindoru to Cię wydziedziczymy, ale nie nalegam.
After all this time?
Always, said Snape.
Dumbledore na pewno by mu uwierzył. Dumbledore wiedziałby, w jaki sposób i dlaczego różdżka Harry’ego zadziałała samoistnie, bo Dumbledore zawsze znał właściwe odpowiedzi, wiedział wszystko o różdżkach, wyjaśnił mu, dlaczego między jego różdżką a Voldemorta istnieje dziwna więź... ale Dumbledore... podobnie jak Szalonooki, jak Syriusz, jak jego rodzice, jak jego biedna sowa... wszyscy odeszli i już nigdy nie będzie mógł z nimi porozmawiać. Poczuł palenie w gardle, które nie miało nic wspólnego z Ognistą Whisky...
Jakie to piękne miejsce na spotkanie z przyjacielem. Zgredek jest szczęśliwy, że może tu być z przyjacielem, z Harrym Potterem" ~ Zgredek
Czuł się tak, jakby między jego ciałem i świadomością zerwało się połączenie. Jego członki działały bez świadomych instrukcji, jakby był pasażerem, a nie kierowcą ciała, które miała opuścić.