cytaty z książek autora "Elliot Aronson"
Adresaci szczerego przyznania się do błędu nie są jedynymi ludźmi, którzy czerpią z tego korzyści. Uświadomienie sobie własnych błędów i wzięcie za nie odpowiedzialności może być ożywczym, uwalniającym doświadczeniem.
Błędy stanowią nieodłączny element baseballu, a także medycyny, biznesu, nauki, prawa, miłości i życia w ogóle. W ostatecznym rozrachunku ocena charakteru całego narodu oraz szlachetności jednostki nie zależy od tego, czy ów naród lub osoba działają bezbłędnie, lecz od tego, co robią po popełnieniu błędu.
Jeśli jesteś osobą porzuconą, możesz doświadczać druzgocącego dysonansu między dwoma przekonaniami: „Jestem dobrym człowiekiem i byłem wspaniałym partnerem” i „Ona ode mnie odchodzi. Jak to możliwe?”. Możesz dojść do wniosku, że wcale nie jesteś taki dobry, jak sądziłeś, albo że jesteś dobrym człowiekiem, ale kiepskim partnerem, jednak niewielu z nas próbuje usunąć dysonans, wbijając strzały w poczucie własnej wartości. Dużo łatwiej jest złagodzić to nieprzyjemne uczucie, wbijając je w partnera, na przykład dochodząc do wniosku, że jest on trudnym w pożyciu egoistą, tyle że dotąd nie zdawałeś sobie z tego sprawy.
Silne emocje, takie jak te, które wzbudzają informacyjne środki przekazu, często uniemożliwiają racjonalne podejmowanie decyzji. Jak powiedział Hermann Goering, jeden z najbliższych współpracowników Adolfa Hitlera, zanim skazano go na śmierć w Norymberdze: „Ludzi zawsze można nakłonić do wykonywania poleceń przywódców... Trzeba tylko powiedzieć im, że są atakowani a zwolenników pokoju oskarżyć o brak patriotyzmu i narażanie kraju na niebezpieczeństwo. To działa tak samo w każdym kraju.”.
Cała sztuka polega na tym, żeby zidentyfikować dwa sprzeczne przekonania, które wywołują w nas nieprzyjemne napięcie, a następnie znaleźć sposób na konstruktywne usuniecie tej sprzeczności lub (…) nauczyć się z nią żyć.
Ludzie, którzy sami byli o włos od zamieszkania w domach ze szkła, pierwsi rzucają w nie kamieniami.
W rzeczywistości o tym, czy dana osoba będzie uważać pewien wykład za formę kształcenia czy propagandy, decydują w dużej mierze uznawane przez tę osobę wartości.
Byle idiota potrafi wygrać, gdy ma w ręce fula. Cała sztuka w pokerze polega na tym, żeby grać jak najlepiej kartami, które dostałeś. Jeśli rozegrasz partię właściwie, możesz wygrać, nie mając nic.
Ludzi pięknych i przystojnych lubimy bardziej niż nieładnych i przypisujemy im różnorakie dobre cechy.
Im większe zaangażowanie osoby w określone postępowanie, tym większy opór stawiać będzie informacjom, które temu postępowaniu zagrażają.
Anthony Greenwald doszedł do wniosku, że naszym Ja rządzi totalitarne ego, które bezlitośnie niszczy niepożądane informacje oraz – jak wszyscy totalitarni przywódcy – zafałszowuje naszą historię, spisując ją z punktu widzenia zwycięzcy. Jednak w odróżnieniu od totalitarnego władcy, który przeinacza historię, żeby przekazać swoja wersję przyszłym pokoleniom, totalitarne ego robi to dla siebie. Historię spisują zwycięzcy, a kiedy tworzymy własną historię, czynimy to – podobnie jak wielcy zdobywcy – żeby usprawiedliwić swoje działania, przedstawić się w korzystnym świetle oraz podtrzymywać swoje zadowolenie z siebie i z tego, co zrobiliśmy (bądź czego nie zrobiliśmy). Jeśli popełniono jakieś błędy, to nasza pamięć utwierdza nas w przekonaniu, że popełnił je ktoś inny.
Gdy kochające się osoby nie wyrażają swych nieprzyjemnych uczuć (urazy, gniewu, zazdrości, frustracji) bezpośrednio,
lecz zamiast tego ukrywają je, uciekając się do ocen i atrybucji dyspozycyjnych, wówczas drobne różnice zdań prawie nieuchronnie przeradzają się w poważne kłótnie.
Potężnym czynnikiem determinującym uprzedzenia jest odczuwana przez nas potrzeba uzasadniania naszego zachowania i naszego wyobrażenia o sobie. [...] przekonaliśmy się, że jeśli byliśmy okrutni wobec jakiejś osoby lub grupy ludzi, to większość z nas będzie starała się poniżać i deprecjonować tę osobę czy grupę, aby usprawiedliwić własne okrucieństwa. Jeśli potrafimy przekonać samych siebie, że ludzie stanowiący jakąś grupę są bezwartościowi, głupi, niemoralni lub też niegodni miana człowieka, pomaga to nam uchronić się od poczucia, że my jesteśmy niemoralni, czyniąc z nich niewolników, pozbawiając ich dostępu do dobrych szkół lub mordując.
Możemy wówczas nadal chodzić do kościoła i czuć się dobrymi chrześcijanami, ponieważ ten, kogo skrzywdziliśmy, nie był naszym bliźnim, takim samym jak my człowiekiem. Rzeczywiście, jeśli tylko posiadamy wystarczające umiejętności, możemy nawet przekonać samych siebie, że barbarzyńskie mordowanie starców, kobiet i dzieci jest cnotą chrześcijańską – jak to czynili niektórzy krzyżowcy, gdy wyrzynali europejskich Żydów w drodze do Ziemi Świętej, gdzie wymordowano tysiące muzułmanów, wszystko w imię Księcia Pokoju.
Bez wątpienia jest bardzo ważne, aby dzieci nauczyły się odnosić sukcesy, ale jest równie istotne, aby nauczyły się nie lękać niepowodzeń. Kiedy dzieci lub dorośli boją się porażki, obawiają się ryzyka. Czują, że nie mogą sobie pozwolić na pomyłkę.
Rewolucji zazwyczaj nie wszczynają ludzie, którzy mają karki przygięte do ziemi. Najczęściej wywołują je ludzie, którzy niedawno podnieśli głowy, rozejrzeli się dookoła i spostrzegli, że inni ludzie mają się lepiej niż oni, że system traktuje ich niesprawiedliwie.
Frustracja nie jest więc po prostu wynikiem deprywacji; jest ona wynikiem względnej deprywacji.
...jedynym sposobem zredukowania przemocy jest nieustanne eliminowanie niesprawiedliwości powodujących frustracje, które często prowadzą do wybuchów gwałtownej agresji.
Jeśli ktoś przez cały czas chroni swoje ego, to nigdy się nie rozwinie. Aby się rozwijać, musimy uczyć się na własnych błędach. Jeśli jednak człowiek jest pochłonięty redukowaniem dysonansu, to nie przyzna się do swych błędów. Zamiast tego skłonny jest je lekceważyć lub co gorsza - zaczyna je uważać za zalety.
W jaki sposób nadawcy mogą sprawić, aby wydali się nam osobami wyraźnie wiarygodnymi? Jednym ze sposobów, jakue mają do dyspozycji, jest wysuwanie twierdzeń niezgodnych z własnym interesem. Jeśli dana osoba, przekonując nas, nie może nuc zyskać (a może coś stracić), to wierzymy jej wówczas i będzie mogła skuteczniej na nas oddziaływać.
Jeśli uważam się za łajdaka, to zadanie cierpienia innej osobie nie powoduje u mnie zbyt dużego dysonansu; zatem odczuwam mniejszą potrzebę przekonywania siebie, że osoba ta zasłużyła na swój los.
Wynika stąd wniosek o zabarwieniu dość ironicznym: właśnie dlatego, że uważam się za porządnego człowieka, muszę, gdy zadam ci ból, przekonać siebie, że jesteś kanalią. Innymi słowy - ponieważ sympatyczni faceci, tacy jak ja, nie krzywdzą niewinnych ludzi, przeto musiałeś widocznie zasłużyć na wszelkie świństwa, jakie ci wyrządziłem.
Wyładowanie gniewu – bezpośrednio lub pośrednio, werbalnie lub fizycznie – nie zmniejsza wrogości. Przeciwnie, zwiększa ją.
(…) June Tangney wykazała, że kiedy ktoś krytykuje nas za to, jacy jesteśmy, a nie za to, co zrobiliśmy, doświadczamy dojmującego poczucia wstydu i bezradności; mamy ochotę zapaść się pod ziemię, zniknąć. Ponieważ osoba głęboko zawstydzona nie ma dokąd uciec od przygnębiającego poczucia upokorzenia (…) – zawstydzeni małżonkowie często biorą na partnerze gniewny odwet: „Wmawiasz mi, że zrobiłem coś strasznego, bo jestem beznadziejny i nieudolny. Ponieważ jednak nie uważam się za beznadziejnego ani nieudolnego, to ty musisz być do niczego, skoro upokarzasz mnie w taki sposób”.
Przemoc rodzi przemoc - nie tylko w tym prostym znaczeniu, że ofiara stara się odwzajemnić napastnikowi, lecz także w nieskończenie bardziej skomplikowanym i podstępnym znaczeniu, mianowicie takim, że napastnik stara się usprawiedliwić swoją przemoc, wyolbrzymiając zło tkwiące we wrogu i w ten sposób zwiększając prawdopodobieństwo, iż zaatakuje go jeszcze raz (i jeszcze raz, i jeszcze raz).
Nigdy nie będzie wojny, która położy kres wszystkim wojnom, ani rozruchów, które zlikwidują wszelką niesprawiedliwość - wręcz przeciwnie: wojownicze zachowanie nasila wojownicze postawy, co z kolei zwiększa prawdopodobieństwo wojowniczych zachowań.
Biorąc pod uwagę siłę oddziaływania dzienników telewizyjnych, warto zapytać, jakie czynniki decydują o tym, które wiadomości włączy się do dziennika. Odpowiedź nie jest prosta, lecz jednym z głównych czynników jest wartość widowiskowa poszczególnych wiadomości. Istotnie, taki ekspert jak były dyrektor BBC powiedział, że dziennik telewizyjny jest pewną formą widowiska.
Chyba najważniejszą nauką, jaka płynie z teorii dysonansu, jest ta, że nie powinniśmy czekać, aż ludzie wokół nas doznają nawrócenia moralnego, przemiany osobowości, nagłej zmiany zdania albo objawienia, które każe im usiąść prosto, przyznać się do błędu i zrobić to, co należy. W większości wypadków ludzie i instytucje robią wszystko, co w ich mocy, żeby zredukować nieprzyjemny dysonans w sposób korzystny dla siebie – taki, który pozwoli im usprawiedliwić swoje błędy i postępować tak, jak dotąd.
To, jak odtwarzamy przeszłość, zależy od naszej teorii wyjaśniającej, w jaki sposób przeszłość zmieniła się, by stać się teraźniejszością.
Często nie zwracamy zbytniej uwagi na kontekst, a jeszcze mniej na rzetelność prezentowanych alternatywnych możliwości. Zwiększa to ogromnie siłę oddziaływania „producentów kontekstu” , takich jak politycy, specjaliści od reklamy, dziennikarze i sprzedawcy.
Ludzie sądzą, że błędy świadczą o głupocie tych, którzy je popełnili. W połączeniu z charakterystyczną dla naszej kultury skłonnością do zapominania o tym, co zdarzyło się dawniej niż miesiąc temu, takie podejście oznacza, że ludzie traktują błędy jak wyjęte z ogniska, gorące ziemniaki – próbują się ich pozbyć tak szybko, jak to tylko możliwe, nawet jeśli muszą je podrzucić komuś innemu.
Kiedy coś Ci nie wychodzi, spróbuj powiedzieć: „Popełniłem błąd. Muszę zrozumieć, co poszło nie tak, jak powinno. Nie chcę powtórzyć tego samego błędu”. Wyniki badań Dweck dodają otuchy, ponieważ świadczą o tym, że w każdym wieku możemy się nauczyć spostrzegać swoje błędy nie jako osobiste klęski, które trzeba usprawiedliwić lub zakwestionować, lecz jako nieodłączny aspekt życia, który pomaga nam się rozwijać i dorastać.
Każdy z nas popełnia błędy. Możemy jednak powiedzieć: „Coś jest nie tak. To nie ma sensu”. Błądzić jest rzeczą ludzką, ale każdy, kto popełnił błąd, może wybrać między ukryciem go a przyznaniem się do jego popełnienia. Ta decyzja ma kluczowe znaczenie dla naszych dalszych działań.