cytaty z książki "Święte gry"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Jeszcze w tym samym momencie, kiedy mamy ich przy sobie, tracimy tych, których kochamy, odbiera nam ich śmiertelność, historia, a także oni sami. W rzeczywistości dysponujemy jedynie tymi okruchami wspaniałomyślności, tymi darami wiary, przyjaźni i pożądania, które możemy sobie nawzajem przekazać
Przyzwyczajenia unoszą się między mężczyznami a kobietami, kryją się w żołądkach dzieci, skąd uciekają, rozprzestrzeniają się i znikają w każdym oddechu, nie można ich zabić, nie można ich powstrzymać, można je tylko cierpliwie znosić
Przysłuchiwał się rozmowie... o liczbie potrzebnych butelek nafty, krowich placków i ilości drewna.Teraz oblekali go w nowe ubranie...Żona nacierała jego czoło gulalem (mieszaniną kolorowego proszku i wody), nałożyła czerwoną tikkę. Sartadź poczuł zapach kadzidła, palonego oleju. Żona zmarłego powolnymi, okrężnymi ruchami poruszała thali wokół ramion nieżyjącego i wokół jego głowy. Płakała.
Wyruszyli do śmaśan ghatu. Ktoś niósł napełniony wodą dzban-matkę. Ktoś inny thali wypełniony kwiatami i gulalem. Ktoś rozrzucał po drodze ziarno i gulal z thali. Do śmaśanu weszli przez wysoką, czarną, metalową bramę...Ktoś rozciął zmarłemu rękaw, a potem rozpiął guziki w spodniach.., dusza nie może napotkać żadnych ograniczeń...
Przyprowadzono do przodu synów. Ktoś położył dłoń na ramieniu starszego chłopca i wraz z nim zatoczył koło wokół jego ojca. Ten syn niósł matkę wypełnioną wodą, która skapywała przez dziurę...Kapłan trzymał rękę chłopca, pokazując mu, jak ma uderzyć kijem w głowę ojca. Było to lekkie uderzenie, symboliczne, ale już chwilę potem prawdziwe uderzenie, wykonane przez kapłana, miało rozbić czaszkę. ...To niezbędne,.. żeby czaszka nie eksplodowała w ogniu. ...Ale Sartadź usłyszał miękki chrzęst otwieranej czaszki i zmarły był teraz otwarty na niebo, absolutnie i w pełni otwarty. Jego syn pochylił się do przodu trzymając w dłoni płonące drewno...Ogień objął drewno, ciało....Kiedy już odeszli wszyscy krewni i przyjaciele, kiedy ostygły popioły, zgarnięto je, zabrano do domu i powieszono w dzbanie koło drzwi
Przyszłość jest iluzją, ale najbardziej nieuchwytną iluzją jest teraźniejszość.
(...) niektórym ludziom pisana była wielkość, a innym torowanie drogi tym wielkim.
,,Jak nisko cenią sobie życie młodzi, ci, którzy są tak go pełni. Jak niewiele wiedzą o śmierci. Wydaje im się, że to zaledwie przerwa w przedstawieniu, i wyobrażają sobie, jak ci gnębiący ich rodzice biją się w piersi i lamentują, a zagubieni w tej przyjemności nigdy nie dostrzegają swojego upadku, nieodwracalności własnego zatracenia.
,,Jesteśmy jak rozsypane szczątki, pomyślał Sartadź, przypadkowo rozrzucone i trącające się nawzajem, jeden drugiemu rozbija życie.
zrozumienie tej podstawowej sprawy, że człowieka można opisać na wiele sposobów, ale jeśli powie się o nim, że jest hindusem, biedakiem, przestępcą, nie daje to punktu zaczepienia
Z Gudźaratu to mili ludzie.
- Chyba że mordują muzułmanów.
- Ale o wszystkich można coś takiego powiedzieć, prawda? Nawet muzułmanie czasami mordują ludzi. Chrześcijanie też to robią".
Żaden paswan nie mógł wejść nie tylko na wewnętrzny dziedziniec domu braminów czy bhumiharów, ale także na zewnętrzny, biedak musiał kucać na ziemi, kiedy chciał rozmawiać z osobą z wyższej kasty, która leżała wygodnie na khattiji. Ludzie niskiego stanu nie mieli prawa ani do krzeseł, ani do dumy, ani do godnośc
Pewnego razu Laluo Prasad Jadaw spotkał japońskiego biznesmena, który przyjechał do stanu Bihar. Japończyk powiedział mu " "Premierze-dźi, pański stan dysponuje wspaniałymi zasobami. Jeśli dacie nam wolną rękę na trzy lata, my zamienimy go w drugą Japonię". Lalu popatrzył na niego bardzo zaskoczony i odrzekł: "A mówią, że wy, Japończycy jesteście tacy efektywni! Trzy lata?! Dajcie mi wolną rękę na trzy dni, a ja zmienię Japonię w drugi Bihar
Ponarzekali już na władze miasta, na korporacje, przeniesienia uczciwych pracowników służby cywilnej i policjantów, drogie mango, ruch uliczny, zbyt wiele prowadzonych budów, walące się budynki, zatkane rury kanalizacyjne, samowolny i nieludzki parlament, dokonywane przez Rakszak wyłudzenia, złe filmy, na to, że nie ma co oglądać w telewizji, na mieszanie się Ameryki w sprawy subkontynentu, na zniknięcie ze stoisk napoju Rimzim, międzystanowe spory o wodę w rzekach, brak dobrych szkół angielskiego dla dzieci, których rodzice nie mają fury pieniędzy, na wizerunek policji na ekranie filmowym, niezapłacone nadgodziny, na płacę i na pracę
Każdego ranka dziękował Bholenathowi (niewinny bóg, jedno z imion Śiwy) za te wszystkie wyłudzone krory, za wręczane łapówki, za cement zmieszany z piaskiem, za tandetne okablowanie, które wyłaziło z nierównych ścian, za budynki postawione bezprawnie i bez zezwolenia, za naruszanie prawa, za dodatkowe kondygnacje zdecydowanie przewyższające limity FSI, za pieniądze przedstawicieli klasy średniej, którzy marzyli o własnych domach, za niewolniczą pracę, za slumsy, za twardzieli wymachujących mieczam
Opowiadał, jak wszechświat powstał przez ofiarę, jak bogowie poświęcili Puruszę i jak z jego członków i ciała zrodziło się wszelkie stworzenie. Wszystko, co istnieje, wszystko co kiedykolwiek było i będzie, jest stworzone przez tą pierwszą ofiarę. W każdej ofierze ofiarodawca naśladuje to pierwsze wielkie oddanie samego siebie, to pierwsze złożenie ofiary. Ofiarodawca powtarza tę ofiarę i w ten sposób podtrzymuje istnienie wszechświata. Składając ofiarę, ofiarodawca staje się Puruszą, staje się tą pierwszą istotą, która się podzieliła, aby wszystko stworzyć
Ludzie nadciągali tu ze wsi... i znajdowali tu miejsce, na którym mogli usiąść, kładli się na brudnym kawałku ziemi, a ona się posuwała i układała, żeby ich przyjąć, a potem oni tu żyli. I dlatego tu też zostaną.
W tym mieście bogaci dysponowali pewną wolną przestrzenią, klasa średnia miała jej mniej, a biedota wcale.... ale i tak Satadź Singh uważał, że jego ojciec, spragniony większej przestrzeni, gdy odszedłszy z policji opuścił Mumbaj i przeniósł się do Pune, czasem tęsknił za tymi przypominającymi tunele uliczkami slumsów Mumbaju, za tymi ruderami, które z każdym rokiem przesuwały się do przodu, gdzie każde dodane pomieszczenie zajmowało teren i już się z niego nie wycofywało
Te fantastyczne kolory wieczoru w Mumbaju biorą się z tych wszystkich zanieczyszczeń, ktore unoszą się nad miastem, z tych nieprzeliczonych milionów ludzi, ktorzy tłoczą się tu na tak małej przestrzen
O Mumbaju - Wkroczyć w świat brudu nieposprzątanych ulic, chaotycznych i niekończących się robót ziemnych..., wzburzonych potoków pojazdów łamiących wszelkie przepisy, ponurych i spoconych pieszych. Trudno dostrzec w tym piękno, ale czy to wszystko było tak złe, że zasługiwało na śmierć?