cytaty z książki "The Raven Boys"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Krzyczą tylko ci ludzie, którzy mają zbyt ubogie słownictwo, żeby szeptać.
Zawsze go zostawiali. Jednak on nigdy nie potrafił zostawić ich.
Niektóre sekrety odsłaniają się tylko przed tymi, którzy są ich warci.
- Mam do was prośbę. Umówmy się, że od teraz jesteśmy ze sobą szczerzy. Koniec z gierkami. To dotyczy nie tylko Blue. Wszystkich.
- Ja zawsze jestem szczery - prychnął Ronan.
- Człowieku, to największe kłamstwo w twoim życiu - odparł Adam.
Moje słowa to broń masowego rażenia, a ja nie mam pojęcia jak ją rozbroić.
Czy to w taki sposób idziemy na spotkanie śmierci? Bledniemy z każdym chwiejnym krokiem, zamiast świadomie zbliżać się do końca?
Ja tylko chcę cię ostrzec. Miej się na baczności. Tam, gdzie jest bóstwo, zwykle są i rzesze diabłów.
Lubiła czuć się potrzebna, ale czasem wolałaby, żeby słowo "potrzebna" nie kojarzyło jej się tak bardzo z wyrazem "użyteczna".
- Czy to jest bezpieczne? - zapytała.
- Bezpieczne jak życie - odparł Gansey.
- Nie wiem, czego chcę. Nie wiem, kim, do cholery jestem.
Kilka miesięcy wcześniej Gansey zaproponował, że kupi Adamowi komórkę, co wywołało najdłuższą kłótnię w historii ich znajomości. Nie odzywali się do siebie przez tydzień, a pogodzili dopiero wtedy, kiedy Ronan zrobił coś, co obraziło ich jeszcze bardziej.
Biedni się martwią, że są biedni - medytował kiedyś Adam - a teraz się okazuje, że bogaci się martwią, że są bogaci.
Ronan wyrzucił z siebie potok przekleństw tak zróżnicowanych i pełnych agresji, że według Ganseya powinien był zabić Declana samymi słowami.
Jeszcze przed urodzeniem córki Maura uznała, że rozkazywanie dzieciom to barbarzyństwo, dlatego Blue dorastała w otoczeniu rozkazujących pytań.
Rozpoznała to dziwne szczęście, płynące z miłości do czegoś niekoniecznie konkretnego; to dziwne szczęście, które czasem bywa tak bezgraniczne, że można je pomylić ze smutkiem.
Sukces nic dla Adama nie znaczył, jeśli nie osiągnął go własnymi siłami.
Adam nie był pewien, co było pierwsze - to, że Blue zaczęła traktować ich jak przyjaciół, czy to, że zostali przyjaciółmi.
Gansey odkrył, że najważniejsza jest wiara w istnienie rzeczy niezwykłych. Trzeba rozumieć, że są częścią większej całości. Niektóre sekrety odsłaniają się tylko przed tymi, którzy są ich warci.
Obaj byli zbędnymi elementami w machinie zwanej społeczeństwem.
W jego duszy było tyle pragnień, zbyt wiele, żeby ustalić priorytety, wszystkie wydawały się sprawami życia i śmierci.
W świetle księżyca Ronan przypominał dziwną rzeźbę, surowy posąg nie do końca ukształtowany przez rzeźbiarza, który zapomniał tchnąć w niego uczucie.
Brak snu zamieniał jego życie w coś nierealnego; czuł się jak wstążka unoszona na wodzie.
Wszystko to wydawało się jakieś ponure i bezcelowe - jak śmierć bez życia pozagrobowego.
Nie ma wyboru właściwego. Jedynie taki, z jakim możesz żyć.
Jednak dla Adama Parrisha najważniejsza była wolna wola, możliwość decydowania o sobie.
To liczyło się przede wszystkim.
To zawsze było najważniejsze.
Bez tego nie byłby Adamem Parrishem.
Tak naprawdę nie czuła przecież pragnienia poznania przyszłości. Chciała zobaczyć coś, czego nie mógł i nigdy nie miał dostrzec nikt inny, i niewykluczone, że wymagało to magii, jakiej na świecie nie było.
Robił coś przeraźliwie skomplikowanego z głoską "r" i przez to trudno go było zrozumieć.
-Blue. Nazywam się Blue Sargent.
-Blair?
-Blue.
-Blaize?
Blue westchnęła.
-Jane.
Żaden z braci Lynch nie lubił, gdy jego działanie wydawało się niezamierzone, nawet jeśli było celowo okrutne.