cytaty z książki "Najczarniejszy strach"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Potrzeba przestrzeni to zazwyczaj synonim puszczenia w trąbę.
To, że ktoś jest moim przyjacielem, nie wyklucza, że popełnia głupstwa.
Szkoła wyrywa dzieci z ciepłego rodzicielskiego kokonu. Uczy je terroryzować innych lub ulegać terrorowi. Uczy okrucieństwa. Uczy, że mama i tata kłamali, mówiąc im, że są jedyni i wyjątkowi.
(...) kłamstwa są jak wzbierające wrzody. Możesz odsuwać je od siebie. Możesz zamykać je w skrzyniach i zakopywać w ziemi. W końcu jednak przeżerają wieka trumien. Wygrzebują się z grobów. Mogą spać całymi latami. Ale zawsze się budzą. Wypoczęte, mocniejsze, jeszcze bardziej podstępne i zdradliwe. Kłamstwa zabijają.
Jedyny sposób na zduszenie ognia to go nie podsycać. Choćby hulał nie wiem jak, to gdy brak nowych wieści, gdy nic go nie rozpala, sam zgaśnie. Ludzie wciąż powtarzają ten sam błąd, sądząc, że zduszą pożar słowami, bo są bardzo sprytni i ich wyjaśnienia podziałają jak woda. (…) Wszystko, nawet najpiękniej sformułowane zaprzeczenia, podtrzymują płomienie, podsycają je.
Taki żal przetrąca ci kręgosłup. Żyjesz dalej, ale już się nie prostujesz. Uśmiechasz się, ale nigdy oczyma.
Czego się boisz najbardziej? -szepce głos- Zamknij oczy i wyobraź sobie najczarniejszy strach. Widzisz? Czujesz? Najgorszą udrękę dostępną wyobraźni?
- Tak- mówię po dłuższym milczeniu.
- Dobrze. A teraz wyobraź sobie coś gorszego, coś znacznie, znacznie gorszego...
Zaczęłam wrzucać jej rzeczy do pudeł. Ale trudno jest spakować czyjeś życie.
- Widzisz, Myron? Jak to dobrze, że masz płytką matkę.
- Płytką?
- Gdybym oceniała mężczyzn na podstawie rozumu i poczucia humoru, to byś się nie urodził.
Przyrzeknij, że nie umrzesz, dobrze? Obiecaj mi to.
I ktoś to życie zgasił, ktoś, kto miał to wszystko za nic. Ktoś, dla kogo to nic nie znaczyło...
Ciekawy gość.(...) Na zewnątrz chłodny i zdystansowany. Ale w środku, w głębi duszy, zdystansowany i chłodny.
Cofasz się w przeszłość i znów jesteś mały i bezpieczny, bezpieczny tak zupełnie, tak bez reszty, jak dziecko w obecności taty. Wciąż masz go przed oczami - stoi w ciemnych drzwiach, cichy strażnik twojego dzieciństwa - i śpisz snem istoty naiwnej, niewinnej, niedojrzałej. A kiedy dorastasz, dociera do ciebie, że bezpieczeństwo to było złudą, jeszcze jednym dziecięcym wyobrażeniem, tak jak rozmiar twojego podwórka za domem.
Nie ciągnij Supermana za pelerynę, nie pluj pod wiatr, nie ściągaj maski Samotnemu Jeźdźcowi, nie zadzieraj z Winem.
Dzieci to absolutny id.Są z natury bodaj najbardziej niemoralnymi i agresywnymi stworzeniami na tej Bożej ziemi.
Pan nie jest moim tatą. Ojcem owszem, ale nie tatą. Rozumie pan?(...)Ale wcale nie musi pan zniknąć.
Najbardziej żałuje się szaleństw, których się nie popełniło, kiedy miało się okazję.
- Piekłam pierwszy raz w życiu. Powiedz prawdę.
- Smakuje jak kostka pisuarowa.
- Jak co?
- Kostka z męskiej toalety. Z pisuaru. Wkładają je tam, żeby pachniały.
- I ty je jesz?
- Nie...
- Czy to dlatego twój ojciec spędza tyle czasu w toalecie? Chrupie kostki? A ja myślałam, że dokucza mu prostata (...).
(...) - Na dobrą sprawę tym się tu zajmujemy. Dedukowaniem. Niektóre diagnozy są łatwe. Do innych dochodzimy na podstawie dowodów. Czytał pan powieści z Sherlockiem Holmesem?
- Oczywiście.
- Powiedział on, że nie wolno wysnuwać teorii, nie mając w ręku faktów. Wówczas bowiem nagina się je do teorii, a nie teorię do nich. Chybione diagnozy to w dziewięciu przypadkach na dziesięć skutek zignorowania tej reguły Sherlocka.
Taki żal przetrąca ci kręgosłup. Żyjesz dalej, ale już się nie prostujesz. Uśmiechasz się, ale nigdy oczami.
(…) wsypał do miski owocowe kółeczka dla dzieci, otręby dla dorosłych i zalał mieszankę chudym mlekiem. Wyjaśnienie dla niewykształconych na brykach studenckich: takie zachowanie – bardzo symboliczne i wzruszające – świadczy, ile z chłopca nadal tkwi w mężczyźnie.
To, że ktoś jest moim przyjacielem, nie wyklucza, że popełnia głupstwa.
- Czego się boisz najbardziej? – szepcze głos. – Zamknij oczy i wyobraź sobie najczarniejszy strach. Widzisz? Czujesz? Najgorszą udrękę dostępną wyobraźni?
– Tak – mówię po dłuższym milczeniu.
– Dobrze. A teraz wyobraź sobie coś gorszego, znacznie, znacznie gorszego....
- Cześć - powiedział Win kilka sekund później.
- Przyjmij do wiadomości, że jestem zniesmaczaczony.
- Przyjąłem.
Myron znał takie reakcje. Taki żal przetrąca ci kręgosłup. Żyjesz dalej, ale już się nie prostujesz. Uśmiechasz się, ale nigdy oczami.
Zaczęłam wrzucać jej rzeczy do pudeł. Ale trudno jest spakować czyjeś życie.
Znienacka dzwoni telefon.
- Czego się boisz najbardziej? - szepcze głos - zamknij oczy i wyobraź sobie najczarniejszy strach. Widzisz? Czujesz? Najgorszą udrękę dostępną wyobraźni?
- Tak - mówię po dłuższym milczeniu.
- Dobrze. A teraz wyobraź sobie coś gorszego, coś znacznie znacznie gorszego...
Wciąż masz go przed oczami - stoi w ciemnych drzwiach, cichy strażnik twojego dzieciństwa - i śpisz snem istoty naiwnej, niewinnej, niedojrzałej.