cytaty z książki "Bohater wieków"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Człowiek jest tym, co go pasjonuje. Odkryłem, że jeśli ktoś rezygnuje z tego, czego pragnie w imię tego, czego swoim zdaniem powinien pragnąć bardziej, koniec jest żałosny.
Na tym polega zaufanie. Na oddaniu innej osobie władzy nas sobą. Władzy która pozwala również skrzywdzić.
Dowodzenie nie oznacza, że trzeba coś robić... oznacza jedynie konieczność upewnienia się, że inni ludzie robią to, co powinni!
Natura świata jest taka, że tworząc coś, często niszczymy coś innego.
Lepiej ufać i zostać zdradzonym.
Lepiej kochać i zostać zranionym.
Skazałam go na śmierć.
-Jak? Jak mogłaś to zrobić?
-Ponieważ spojrzałam mu w oczy - odpowiedziała Vin - i wiedziałam, że tego właśnie pragnie. Ty mi to dałeś, Sazedzie. Ty nauczyłeś mnie kochać go wystarczająco mocno, by pozwolić mu umrzeć.
Najlepszym sposobem, by kogoś oszukać, było danie mu tego, czego pragnął. A przynajmniej czego oczekiwał. Dopóki zakładał, że znajduje się o krok przed przeciwnikiem, nie odwracał się, by sprawdzić, czy nie było takich kroków, które przegapił.
W wierze chodzi o zaufanie. Zaufanie, że ktoś nas strzeże. Że ktoś sprawi, by wszystko było dobrze, nawet jeśli w chwili obecnej sytuacja jest tragiczna. Wydawało się, że aby uwierzyć, człowiek musiał chcieć uwierzyć.
Tu nie chodzi o dobro i zło. Moralność w ogóle się w tym nie liczy. Dobrzy ludzie tak samo łatwo zabijają w imię tego, czego pragną, jak źli ludzie... tyle tylko, że pragną innych rzeczy.
Ostatnio mam wrażenie, że moje życie jest księgą zapisaną w języku, którego nie rozumiem.
Musi być równowaga. Jakimś sposobem ją odnajdziemy. Równowaga między tym, kim pragniemy być i kim musimy być. Ale na razie musimy zadowolić się tym, kim jesteśmy.
Dowód macie dostać dopiero wtedy, kiedy uwierzycie, ale jeśli uwierzycie, wszystko może być dowodem.
Tym, o czym uczeni często zapominają, Yomenie, jest wpływ emocji na przebieg bitwy. Nie chodzi tu tylko o żywność, obuwie i czystą wodę [...]. Chodzi również o nadzieję, odwagę i wolę przeżycia.
Czasami wydawało się, że mogła dokonać niemożliwego jedynie dlatego, że nie zatrzymywała się, by się zastanowić i pomyśleć, jak bardzo jest to niemożliwe.
A jeśli nadejdzie koniec, chcę, żebyście przyjęli go z uśmiechem. Jak nauczył nas Ocalały.
Odkryłem, że jeśli ktoś rezygnuje z tego, czego najbardziej pragnie, w imię tego, czego swoim zdaniem powinien pragnąć bardziej, koniec jest żałosny.
Nienawidzisz zmian. Ja też. Lecz sprawy nie mogą pozostać niezmienne... i dobrze, bo jeśli nic nie zmienia się w twoim życiu, to równie dobrze mógłbyś być trupem.
Nagle Vin zbladła. Elend przerwał i spojrzał na nią, wyczuwając, że coś jest nie tak. Nie w tym, co powiedział. To było coś innego. O co chodzi? Skrytobójcy? Duch mgły? Kolossy?
-Właśnie sobie coś uświadomiłam - powiedziała Vin, wpatrując się w niego. -Nie mogę iść na bal, nie zabrałam żadnej sukni!
Ale zrobił to z uśmieszkiem na ustach. Jakby każdy dowcip był jego sposobem na spoliczkowanie przeznaczenia.
Daj spokój. Musisz przyznać, że jesteś niezwykła, Vin. Przypominasz dziwne
połączenie szlachetnie urodzonej damy, ulicznicy i kota. Do tego, w ciągu trzech krótkich lat naszej znajomości udało ci się zabić nie tylko mojego boga, ale też mojego ojca, mojego brata, a ponadto moją narzeczoną. Musisz przyznać, że to imponujące dokonanie. Poza tym,to niezwykły fundament dla związku, nie sądzisz?
Bądź przeklęty, Kelsierze! - pomyślał z frustracją. Nie możesz mnie zostawić w spokoju nawet po śmierci?
- Wydaje mi się, młodzieńcze - stwierdził Haddek - że szukasz czegoś, czego nie da się znaleźć.
- Prawdy?
- Nie.- odparł stwór - Religii, która nie wymaga wiary ze strony swoich wyznawców.
Zastanawiam się, co jest tak kuszącego w rzeczywistości, że tak się nią wszyscy przejmują. W dzisiejszych czasach to nie jest przyjemne miejsce.
Jakże łatwo Elend mówił o nadziei i humorze, jakby bycie szczęśliwym było decyzją, którą człowiek mógł podjąć.
Nie płacz, ponieważ dzień końca świata nadszedł. (...) Ten dzień został ustanowiony w chwili narodzin świata. W śmierci jest piękno - piękno ostateczności, piękno dopełnienia.
Ponieważ nic nie jest kompletne do chwili, gdy zostaje ostatecznie zniszczone.
Dlaczego wierzyli? Ponieważ widzieli cuda. Coś, co dla kogoś innego było przypadkiem, człowiek wierzący uznawał za znak. Ukochany powracający do zdrowia z ciężkiej choroby, pomyślnie zawarta umowa, przypadkowe spotkanie z dawno niewidzianym przyjacielem. To nie wielkie doktryny o wspaniałych ideałach sprawiały, że ludzie wierzyli, lecz prosta magia w otaczającym ich świecie.
- Sazedzie - powiedział bez ogródek Breeze - jak możesz być tak mądry w pewnych kwestiach, a jednocześnie tak absolutnie głupi w tej sprawie?