cytaty z książek autora "Roman Warszewski"
[...] Cortesowi nie chodziło o odniesienie jakiegoś epizodycznego zwycięstwa, ale o zakwestionowanie siły Indian w całości. Cholula ze względu na jej pielgrzymkowy i na wskroś sakralny charakter nadawał się do tego wyśmienicie. Bo klęska Indian w tym miejscu była tożsama z klęską ich bogów, a więc z klęską ich całego świata.
Nawet gdyby te góry były całe ze złota i srebra i dałbyś je (naszemu) królowi, on (i tak) nie wycofałby Hiszpanów z tego kraju".
[...] od 1532 roku, gdy dotarli tu Hiszpanie - w Peru zmieniło się praktycznie wszystko: architektura, religia, sposób walki, stroje, zwyczaje. Nie zmieniło się tylko jedno - sposób uśmiercania miejscowych władców.
Ziemia [...] jest tu piękna [...]. Stale odkrywam [...] coś nowego. Porównuje się ją z mongolskim stepem, ale też z francuską Prowansją [...]. Krajobraz łagodny, ale nie nudny. Faluje, tworzy tak zwane garby, a najsławniejszy z nich jest Garb Pińczowski, znany z porzekadła "w Pińczowie dnieje", bowiem on to sprawiał ponoć, że słońce wschodziło później, zatem miejscowa szlachta, prowadząca jakoby hulaszczy tryb życia, mogła dłużej niż gdzie indziej biesiadować przy kartach i kielichu.
Potencjalną słabość należy przekuć w realną siłę; ideały są po to by do nich dążyć i by je urzeczywistniać. Jest to często jedyne możliwe rozwiązanie, tym bardziej prawdopodobne, im bardziej samemu się w to wierzy i im bardziej inni w to wątpią. [...] Im bardziej było coś niemożliwe, tym bardziej należało tego pragnąć i dążyć do urzeczywistnienia tego.
Jest niesamowita, bo zawsze ma w zanadrzu tysiące dykteryjek. Można ją włączyć i sama gra. Kiedy się rozstajemy, zawsze czuję smutek. Przez lata znajomości bardzo ją pokochałam. Zdaję sobie sprawę, że mimo wielu przyjaciół, jakich ma, kiedy przychodzi wieczór i zostaje sama pośród dekoracji swego przepastnego domu, w głębi duszy może czuć się samotna.
- Na ile - według pani - Dzikowska jest autentyczna, a na ile jest swoją własną kreacją?
- Jedno nie wyklucza drugiego. Dziś bez kreacji naprawdę trudno istnieć. Poza tym przez lata miała koło siebie Tony'ego Halika, który bez przerwy kreował i konfabulował. Bardzo trudno było od tego uciec. Ale w przyjaźni fabularyzacja nie przeszkadza. Nasz przyjaciel chce, byśmy przyjęli i zaakceptowali go takiego, jaki jest we własnych wyobrażeniach. I to w przyjaźni jest właśnie piękne. Rzecz w tym, że relacje ze swą publicznością Elżbieta też buduje na zasadzie przyjaźni.