cytaty z książki "Białe jabłka"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nigdzie nie jesteśmy bardziej samotni, niż leżąc w łóżku, z naszymi tajemnicami i wewnętrznym głosem, którym żegnamy lub przeklinamy mijający dzień.
Mężczyźni traktują seks jak gimnastykę. Kobiety jak mszę.
Nie możesz zmienić przeszłości, ale przeszłość zawsze powraca, żeby zmienić ciebie. Zarówno twoją teraźniejszość, jak i przyszłość."
Nietzsche powiedział, że czasem dochodzimy do momentu, w którym robi się tak źle, że można uczynić tylko jedno z dwojga - śmiać się albo oszaleć. Dzisiaj trzecią możliwością jest taniec.
Gdy uszkodzeniu ulega coś, na czym nam zależy, nie możemy oderwać oczu - ani myśli - od szczeliny, pęknięcia, rany. Pierwsza głęboka rysa na nowym samochodzie, pierwsze kłamstwo, na którym łapiemy nowego kochanka, dziura po brakującej czarnej kostce. Wiedzieliśmy, ze to się kiedyś stanie, ale łudziliśmy się nadzieja, ze może jednak nie. Czasem to uszkodzenie można naprawić. Ale nawet wtedy rzeczy nie odzyskają dawnego blasku czy proporcji. Nigdy.
Niektóre kobiet są po to, by je wielbić, inne - żeby je bzykać. Problem mężczyzn polega na tym, że ciągle mylą pierwsze z drugimi.
Prawdziwa miłość jest zawsze chaotyczna. Gubisz się, tracisz trzeźwy osąd. Nie umiesz się bronić. Im większa miłość, tym większy chaos.
Śpiączka to miły stan. Dobrze w niego zapaść, kiedy nie można się zdecydować: żyć czy umierać.
Wiedział, że jak wkrótce mu się nie poszczęści, to zwariuje. Żeby się czymś zająć, chwycił list od Isabelle i przeczytał go.
„Zawsze jest coś, o czym muszę ci niezwłocznie donieść, Vincencie. Zawsze coś ważnego: niuans, gest, dźwięk, wspomnienie, widok, anonimowa tablica nagrobna z czarnej stali na miejskim cmentarzu, klucz ptaków na niebie widziany z okna gospody Hansy’ego, jedzący obiad mężczyzna i jego ograniczony umysłowo syn, którym przyglądaliśmy się tego dnia, zapach pocałunku, miłosne westchnienie, pot na twoich dłoniach, łzy na moich policzkach, aromat kawy unoszący się w cukierni AIDA, ten białoszary oddech w zimowy wieczór. Zawsze jest coś ważnego, o czym natychmiast muszę ci powiedzieć. Bo jesteś niezbędny, bo jesteś mój, bo rozumiesz – bo tchnąłeś w moje życie nowe życie. Jest tak wiele przyczyn. Dziękuję Bogu za Ciebie. Mam tylko jedno życzenie. Nieważne, czy je spełnisz w kilka dni, czy lat. Oto ono: napisz do mnie list, swoim pięknym pismem, powiedz w nim wszystko, co chcesz mi powiedzieć: czym dla ciebie jestem, czym ty jesteś dla mnie, czym jesteśmy – jeżeli pewnego dnia nie będę w stanie się wykąpać, to przeczytam ten list i będzie on moją ukochaną wodą”.
Cudowna, wrażliwa Isabelle. Isabelle Neukor. Siedemdziesiąt pięć procent doskonałości, dwadzieścia pięć potłuczonego szkła. Jednakże Ettrich przeszedłby po tym szkle na bosaka, a nawet by je zjadł, gdyby w ten sposób mógł ją zdobyć.
Cierpliwość nie życzy sobie w domu Zdumienia, bo Zdumienie to okropny gość. Zużywa cię do cna, nie przejmując się tym, co kruche i nie do zastąpienia. Jeśli cię uszkodzi, wzrusza ramionami i idzie dalej, jakby nigdy nic. Nieproszone, często sprowadza swoich podejrzanych przyjaciół: wątpliwość, zazdrość, chciwość. Razem zaprowadzają własne porządki; przemeblowują wszystkie twoje pokoje dla własnej wygody. Mówią dziwnymi językami, nie siląc się na tłumaczenie. Pitraszą w twoim sercu nieznane potrawy o dziwacznych smakach i aromatach. Co czujesz, gdy wreszcie odchodzą - radość czy smutek? Cierpliwość zawsze zostaje z miotłą w ręku.
Była to jedna z głównych lekcji, jaką staruszka wyniosła ze śmierci - życie żądało od ciebie poświęceń. Jeśli nie byłeś do nich gotowy, robiło obrażoną minę i przestawało się o ciebie troszczyć. Było kapryśne, niewyrozumiałe i stronnicze. Gdyby udało ci się jakoś rzucić mu w twarz pytanie o jego sens, nie znalazłoby odpowiedzi. Sens życia bowiem zmienia się z dnia na dzień i w zależności od człowieka
Tak bardzo cię pragnę.
Tykasz w mojej piersi.
Przez wszystkie sekundy.
Moje serce to zegar.
Pomógł mu sufit. Sufity bywają dobrymi kompanami: informują Cię gdzie się znajdujesz. (...) więźniowie i nieszczęśliwie zakochani często robią doktoraty z badań nad sufitem. (...) Bezpośrednio nad głową, Ettrich miał małą brązową plamkę, którą nazwał ziemniakiem. (...) Od tamtej pory po wielu godzinach wślepiania oczu, zdążył ją nawet polubić. Stała się jego brązową Wyspą Ziemniaczaną pośrodku monotonnie błękitnego morza sufitowego.
Miłość jest chaosem. Ale nie tylko. Tak, gubisz się. Tracisz trzeźwy osąd. Ty. W pojedynkę.(...) Ale kiedy między dwojgiem ludzi rodzi się prawdziwa miłość, to nie są już sami. Tę naukę najtrudniej sobie przyswoić. Że nie są sami. Stwarzają coś nowego, trzeciego.
Człowiek wymyślił sobie niebo i piekło, żeby się torturować. Czy znałaś kiedyś zdrowego psychicznie człowieka albo naprawdę dobrego człowieka, który by twierdził, że zasługuje na to, aby pójść do nieba? Wątpię. Wszyscy sądzą, że ich postępowanie zostanie potępione.
Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.
Gdzie się spotkamy? Możesz już teraz? Dostaję na głowę. Wszystko jest po staremu Vincencie. Umarłem i wróciłem, ale nic się nie zmieniło!...
Była to jedna z głównych lekcji, jaką staruszka wyniosła ze śmierci – życie żądało od ciebie poświęceń. Jeśli nie byłeś do nich gotowy, robiło obrażoną minę i przestawało się o ciebie troszczyć. Było kapryśne, niewyrozumiałe i stronnicze. Gdyby udało ci się jakoś rzucić mu w twarz pytanie o jego sens, nie znalazłoby odpowiedzi. Sens życia bowiem zmienia się z dnia na dzień i w zależności od człowieka.
Pamięć jest jak kocia kołyska splątanych nitek i połączeń. Pójdziesz za jadną z nich - w dół, w górę i dokoła - aż nagle uświadomisz sobie, że wracasz do punktu wyjścia.
Zamiast zmierzyć się z trudnościami, bierzesz ogon pod siebie. Weszło ci to w krew. Potem wymyślasz żałosne wykręty, żeby usprawiedliwić swoją słabość.
W pewnym sensie jego ciało cofało się do czasu dzieciństwa, w którym akcji odpowiada prosta reakcja: jest ci smutno, więc płaczesz. Boisz się, więc sikasz w majtki. Może starzenie się oznacza, że stajesz się więźniem zachcianek własnego ciała.
To sonogram. Wysyła fale dźwiękowe, które odbijają się od pańskich wnętrzności i umożliwiają specjaliście odczytanie ich wyglądu. Kosztuje około siedemdziesięciu tysięcy dolarów. A oto wielka tajemnica lekarska: to jest tylko narzędzie. Młotek ze stopniem profesorskim. Narzędzia potrafią naprawić to i owo, ale cudów nie zdziałają.
Tak to już jest, że kobiety złoszczą się, denerwują lub są rozczarowane mężczyznami z tego czy innego powodu. To nieuchronne. Im bardziej cię przedtem kochały, tym większy zawód sprawiasz im na końcu. Dajesz za mało albo za dużo. Zły kolor, zły czas, zły gest. Powiedz komplement, a zbędą cię wzruszeniem ramion lub zimną uwagą typu: „Spostrzegawczy jesteś”.
Sufity bywają dobrymi kompasami: informują cię, gdzie się znajdujesz. (...) Więźniowie i nieszczęśliwie zakochani często robią doktoraty z badań nad sufitem.
Są dwie kategorie ludzi niewidzialnych: starcy i nieudacznicy (...). Starzenie się na ziemi podlega stopniowej utracie widzielności. (...) Starych ludzi dostrzega się tylko wtedy, gdy robią kłopoty albo stają się dokuczliwi, albo gdy umierają. (...) Drugim rodzajem niewidzialności są nieudacznicy, patałachy, zera. Podobnie jak starcy – nic nie dają, więc nic nie znaczą.
Pamięć jest jak kocia kołyska splątanych nitek i połączeń. Pójdziesz za jedną z nich – w dół, w górę i dokoła – aż nagle uświadomisz sobie, że wracasz do punktu wyjścia.
Gdy uszkodzeniu ulega coś, na czym nam zależy, nie możemy oderwać oczu – ani myśli – od szczeliny, pęknięcia, rany. Pierwsza głęboka rysa na nowym samochodzie, pierwsze kłamstwo, na którym łapiemy nowego kochanka, dziura po brakującej czarnej kostce. Wiedzieliśmy, że to się kiedyś stanie, ale łudziliśmy się nadzieją, że może jednak nie. Czasem to uszkodzenie można naprawić. Ale nawet wtedy rzeczy nie odzyskają dawnego blasku czy proporcji. Nigdy.
Nie, że jesteś głupia, ale żeby wyraźnie ujrzeć życie, naprzód musi ono dobiec końca. Nie wolno ci się spodziewać żadnych korzyści, musisz porzucić nadzieje i ukryte pragnienia... Mówić, czego się nauczyłam, to jakby tłumaczyć ci coś, podczas gdy ty dostajesz orgazmu. (...) Tym różni się spokojna jasność, która przychodzi po miłosnym akcie, od tego, co przeżywa się w trakcie.