cytaty z książek autora "Karol Wojdyło"
Z niepokojem patrzę w lustro,
Czyżby dopadł mnie szczękościsk?
Nie, to Ty przyjeżdżasz jutro
i uśmiecham się z radości!
Zraziłeś mnie swą osobą
i dużo wody upłynie,
nim wzgardzę kimś tak, jak tobą,
żałosny sukinsynie.
Przekartkowałem już słownik cały
od „abacysty” aż po „żyźnicę”,
lecz nie znalazłem słów, co oddały-
by to, jak bardzo się tobą brzydzę!
Nie potrzebuję was, laury złote,
byście dla chwały zdobiły skroń mi,
gdyż w twórczym szale sam ją oplotę
załamanymi bezradnie dłońmi.
- Oho, widzę, że zna się pan na kalamburach, he, he! - odparł - To tak jak ja! A zatem - w tym miejscu zrobił pauzę, jakby miał za chwilę wygłosić najlepszy żart stulecia - teraz moja „kolej”!
Popatrzyłem na niego z wymuszonym uśmiechem, który widocznie nie dość dobrze zamaskował moje zażenowanie, gdyż konduktor, wyraźnie skołowany, spytał:
- Nie rozbawiło to pana?
- Nie, skądże. To było doprawdy komiczne.
- Ale się pan nie zaśmiał.
- Ależ owszem, jestem głęboko rozweselony tym dowcipem. Kolej jako „pociąg” i kolej jako „następstwo według ustalonego porządku”? Winszuję panu tak zgrabnej dwuznaczności!