cytaty z książki "Komediantka"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Zostawiała te lasy, co były cząstką jej duszy najdroższą, zostawiała góry, polanki, niebo czyste, to życie burzliwe, ale swobodne - te chwile samotności - przeszłość całą, pełną walk, burz, rozszaleń, zachwytów i marzeń... Zostawiała więcej, niż mogła zrozumieć na razie. Patrzyła z gorzką zawiścią na wszystko, że wszystko to zostanie - i myślała posępnie, że tak samo słońce będzie świecić nad tym drogim kawałkiem ziemi, tak samo lasy będą szumieć i wołać tysiącami głosów w noce burzliwe jesieni; wiosny iść będą, kwiaty kwitnąć - i ta pustka, to dobro jej, pełne melancholii, te noce księżycowe, zadumy lasów - wszystko to będzie... tylko ona odejść musi... tylko ją los wyrywa i rzuca daleko... i na zawsze...
Nędza dzisiejszych ludzi pochodzi z oderwania się od przyrody i od Boga, z osamotnienia wewnętrznego.
- Patrz pani i podziwiaj choćby wodę, starczy ci na długo. Przypatruj się gwiazdom, ptakom, żywiołom; śledź rozrost drzew, wsłuchaj się w wichry, pij wonie i barwy, a wszędzie znajdziesz cuda niesłychane, wiecznie trwające, doświadczysz rozkoszy niewypowiedzianych. Wystarczy ci to zupełnie za życie wśród ludzi. Nie patrz tylko okiem pospolitka; bo wtedy najpiękniejszy śpiew ptaków będzie krzykiem; najwspanialsze lasy - opałem; w zwierzętach zobaczysz tylko mięso na pokarm; w łąkach - siano; bo wtedy zamiast czuć, będziesz obrachowywać.
- Wszyscy są takimi.
- Jest niewielu, którzy z księgi przyrody czytają i biorą dla siebie pokarm żywota.
Mnie się zdaje, że powinno się zawsze stać w szeregu jednym lub drugim i czegoś pragnąć, coś robić, pracować i kłaść cała duszę, i żyć z całą pasją...
Ile razy cierpisz, zawodzi cię wszystko, boli cię życie - uciekaj z miasta, idź w pola, oddychaj powietrzem czystym, kąp się w słońcu, wpatruj się w niebo, myśl o nieskończoności i módl się... a zapomnisz o wszystkim. Uczujesz się lepszą i silniejszą. Nędza dzisiejszych ludzi pochodzi z oderwania się od przyrody i od Boga, z osamotnienia wewnętrznego. I jeszcze jedno ci powiem: przebaczaj wszystko i miej litość dla wszystkiego. Ludzie są źli przez głupotę, bądź dobrą. Najwyższa mądrość jest najgłębszą dobrocią. Nie trwoń sił na głupstwa.
... lubię kobiety z pasją, takie, co to jak się rozwściekną, to w miłości kąsają, a w gniewie żrą i biją. W takiej, to wiem, że jest jakaś dusza! Nienawidzę ludzi sklejonych sztucznie, poprawnych manekinów...
Jest niewielu, którzy z księgi przyrody czytają i biorą dla siebie pokarm żywota
Największym dobrem człowieka jest to, że może zapominać, inaczej nie mógłby żyć zupełnie
najlepszym lekarstwem na cierpienie mózgu jest rozszerzenie serc naszych, zjednoczenie się z przyrodą
Las stanął w wielkiej ciszy, jakby słuchał tych jej słów ostatnich pożegnania, jakby dziwił się w milczeniu, że może ktoś, co się w nim urodził i wychował, co żył z nim jednym uczuciem, co tyle łez w jego objęciach wylał, tyle przemarzył w jego ciszy - żegnać się i odejść - na zawsze; szukać lepszej doli i przyjaciół szczerszych
Nie kpij... Ty jesteś okropny po prostu z drwinami swoimi. Kijem nie zrobiłbyś tyle ludziom krzywdy, co im robisz drwinami i cynizmem swoim.
Bieda to ogień, co spala drzewo, puch i wszelkie śmiecie, ale metal szlachetny wychodzi z niego jeszcze czystszym
Jestem tylko jednostką w ogólnej cyfrze, która ma swój numer wejścia na świat i będzie go mieć przy zejściu. Jestem komóreczką czucia, dawno już zapisaną i zaklasyfikowaną przez bliźnich w rubryce ,,niedołęgi
Las stanął w wielkiej ciszy, jakby słuchał tych jej słów ostatnich pożegnania, jakby dziwił się w milczeniu, że może ktoś, co się w nim urodził i wychował, co żył z nim jednym uczuciem, co tyle łez w jego objęciach wylał, tyle przemarzył w jego ciszy - żegnać się i odejść - na zawsze; szukać lepszej doli i przyjaciół szczerszych
Poznała, że samotność jest nieszczęściem w pewnych stanach duszy.
- Cóż ja się dowiem z waszych pism i teatrów; że się kochają, nienawidzą, gryzą, że jest, jak było, panowanie zła i przemocy, że świat i życie to wielki młyn, w którym się trą na miazgę mózgi i sumienia. To już wygodniej nic nie wiedzieć.
- Ale czy się powinno tak egoistycznie odsuwać od wszystkiego?
- W tym jest właśnie mądrość. Nie żądać nic dla siebie, nie dbać o nic i być obojętnym, do tego się powinno dążyć.
- Czyż jest możebnym do osiągnięcia ten stan bez czucia zupełnego?
- Dochodzi się do niego doświadczeniem życiowym i myśleniem. Niech pani pamięta, że najdrobniejsza przyjemność, chwilowe zadowolenie kosztuje nas zawsze drożej, niżeli jest w istocie warte. Przeciętny człowiek nie zapłaci tysiąca rubla za gruszkę, dajmy na to, bo rozumie się, że byłoby to szaleństwem i zresztą zna wartość tysiąca i gruszki, ale z kapitału życia gotów rozchodować tysiące na bagatele - na miłostkę, która trwa przez czas dojrzewania gruszki za dwa grosze, bo nie myślał nigdy nad kosztownością wprost bezcenną własnej energii życiowej, oślepia się jak byk, kiedy mu torreador zamigoce czerwoną płachtą, i za to oślepienie płaci kawałem życia. Większość umiera nie z naturalnej konieczności jak lampa, kiedy się nafta wypali, tylko z bankructwa, z roztrwonienia sił na głupstwa tysiąc razy mniej warte od jednego dnia istnienia.
- Nie chciałabym takiego zimnego i wyrachowanego życia, bez szaleństw, marzeń i miłości.
- Świat i tak by się nie zapadł w nicość, choćby się ludzie nie kochali.
- Lepiej by się już zabić niż żyć i usychać jak drzewo.
- Samobójstwo to ordynarny krzyk zwierzęcia, które cierpi, to bunt atomu przeciw prawom ogólnym, a do tego krzyk, w którym może zostać coś z bólu świadomości i trwać wieki w przestrzeniach. Trzeba wypalić się spokojnie do ostatka - w tym jest szczęście.
- Takim jest szczęście? - zapytała przejęta jakimś zimnem.
- Tak. Spokój jest szczęściem. Negowanie wszystkiego, zabijanie siebie w pragnieniach, w żądzach, wyrywanie z siebie złudzeń i zachcianek. Jest to wziąć swoją duszę w garść świadomości i nie pozwolić się rozmieniać dla głupstwa.
- Któż zechce żyć w takim jarzmie? jakaż dusza wytrzyma?
- Dusza - to świadomość.
- Nic prócz kamiennej obojętności, spokoju! Nic nigdy; wolę już tak zwyczajnie żyć.
- Jest jeszcze jeden środek: najlepszym lekarstwem na cierpienie mózgu jest rozszerzenie serc naszych, zjednoczenie się z przyrodą.
Leżała godzinami całymi bez słowa, bez myśli i bez ruchu, bo duszą była tam, w tych borach zielonych; chodziła rozłogami, po których kwitły maliny dzikie i tarnina, błądziła przez pola zarośnięte, niby lasem, żytami wysokimi, które z szumem kołysały się i połyskiwały w słońcu rosami; przedzierała się przez zagajniki pełne sosenek i ciężkich zapachów żywicznych. Szła każdą drogą, każdą granicą i ścieżką każdą i witała się ze wszystkim, i mówiła i polom, i lasom, i błękitom, i górom:
- Jestem! Jestem! - I uśmiechała się jakby odnajdywała stracone szczęście.
Niech pani sobie uprzytomni pola zielone na wiosnę, złotawe latem, szaro- rdzawe, omotane posępnością - jesienią; białe, twarde, dzikie pustką - zimą; niech teraz pani patrzy, jakim jest chłop od urodzenia aż do śmierci. Mówimy o przeciętnych, normalnych chłopach. Chłopak - to będzie dziki, rozkiełznany źrebiec, to będzie siła przyrody wiosennej. Chłop w rozwoju - to lato, to mocarz fizyczny, twardy jak ziemia spieczona słońcem lipcowym, szary jak jego ugory i pastwiska, powolny jak dojrzewanie zbóż... Jesieni zupełnie odpowiada starość chłopska, ta rozpaczliwa, brzydka starość, co ma oczy wyblakłe, cerę ziemistą jak podorówki, brak jej sił, w łachmanach - jak ziemia, z której już wydarto większość płodów, że tylko gdzieniegdzie żółcą się poschłe łodygi pól kartoflanych; wylega się pod przyźbami, nie myśli, nie czeka, nie raduje się ... on już z wolna powraca do ziemi, co sama głuchnie po zbiorach i w bladym słońcu jesieni stoi cicha, zadumana i senna... Później przychodzi zima; chłop się kładzie w białej trumnie, nowych butach i czystej koszuli do tej ziemi, która się pewnego poranku tak samo wyświąteczniła śniegiem i zasnęła, a której życiem on żył, którą bezwiednie i dziko kochał i razem z nią umiera, tak samo zimny i twardy jak te zagony ścięte mrozem, co go żywiły. Pani! to nie jest człowiek taki jak my, on się nie oderwał od ziemi i ma jej wszystkie cechy nie przekształcone, i ziemia go urobiła na swoją modłę...
Wiatr i życie to wielki młyn, w którym się trą na miazgę mózgi i sumienia
Gniewa się tylko lub raduje głupstwo. Człowiek powinien patrzeć, obserwować i na swoją drogę
Artyzm to szalona ruchliwość wrażliwości mózgowej i czuciowej, co wszystko wchłania i rozlewa się na wszystko, i dąży przede wszystkim do tego, żeby swoje ja zatracić. Gdzież tutaj miejsce - bo mówię o aktorach - na indywidualizm życiowy, an świadomość ogólniejszą i jaką bądź równowagę, gdy się pomieszają wszystkie stany scenicznych nastrojów z własnymi tak ściśle, że się nie wie, gdzie się zaczyna moje własne ja, a gdzie komediowe, artystyczne, to jest: wyobrażeniowe?... Ludzie ci też żyją resztkami rozprzężonej jaźni, są jakby własnymi cieniami...
Nienawidziła wszystkich młodych kobiet, bo w każdej przeczuwała rywalkę, złodziejkę wydzierającą jej role i publiczność. Ach ile razy ona płakała łzami niewypowiedzianego bólu, kiedy w roli, w której kiedyś robiła furorę, schodziła teraz bez brawa ze sceny!... ile ją nocy bezsennych i gorzkich łez kosztowały powodzenia [Majkowskiej] - tego nikt nie wiedział.
Cóż się dowiem z waszych pism i teatrów; że się kochają nienawidzą, gryzą, że jest jak było, panowanie zła i przemocy, że świat i życie to wielki młyn, w którym się trą na miazgę mózgi i sumienia. To już wygodniej nic nie wiedzieć(...) w tym jest właśnie mądrość. Nie żądać nic dla siebie, nie dbać o nic i być obojętnym, do tego się powinno dążyć.
Orłowski, któremu dziękowano i winszowano takiej córki i towarzyszki, machnął ręką.
- Żeby to był syn, zobaczylibyście, co by wam pokazał!
Był jednak zadowolony, bo poszedł za kulisy, pogładził Jankę po twarzy, a Kręską pocałował w rękę.
- Dobrze, dobrze!... Pociecha niewielka, ale przynajmniej wstydu nie ma - powiedział im za całą pochwałę.
Ona, co śmiała się bardzo rzadko i to tylko ustami, a prawie nigdy sercem, nie mogła znieść wesołości powstającej z byle czego.
(...) poznałem, żem źle myślał, że nam nie wolno odsuwać się pogardliwie od życia i jego cierpień, że to jest egoizm tylko.(...) Cóż by było z wygranych bitew, gdyby żołnierze z obawy śmierci rozbiegli się przed walką na wszystkie strony świata, co ?...
Szuka nie jest poza wszystkim, ale ponad wszystkim... wyższym czymś, ale tym samym... jest streszczeniem wszystkiego, bo wszystko się zazębia, wszystko się łączy i wszystko powinno być jednym: dobrem i poznaniem. Sztuka to sama przyroda, tylko przyroda uświadomiona niejako.
Nie,nie!... Żyć to właśnie działać, to rozlewać po świecie talent, energię, uczucie... pomagać w czasie pokoleniom przyszłym.
Tak, bez entuzjazmu nie ma sztuki, bez pewnego zapamiętania się nie ma artysty (...) Patrzeć od razu na wszystko to tyle, co nie widzieć nic i stanąć w połowie drogi, rozglądać się bezradnie... Najlepiej jest nic nie wiedzieć tylko mieć siły i iść naprzód... - Można się przez to nie obliczyć z siłami i paść w pół drogi... - To i cóż?... inni, drudzy dojdą z pewnością i przekonają się, że nie warto było iść, że nie warto dążyć do niczego, że nie warto ani jednego wysiłku ponieść, ani jednej łzy wylać, ani jednej przykrości znieść... bo wszystko urojenie, urojenie...