cytaty z książki "Legenda. Wybraniec"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Day, ów chłopiec z ulicy, którego całym bogactwem było brudne ubranie i szczerość w oczach, zawładnął moim sercem.
Jest najpiękniejszy na świecie, zarówno ciałem jak i duszą.
Jest srebrnym błyskiem w świecie ciemności.
Jest moim światłem.
Całuje mnie po raz ostatni, obezwładnia mnie swoim ciepłem, wraz z oddechem wtłacza we mnie życie, miłość i bolesny smutek.(...)Jego usta całują mnie desperacko, pochłaniają mnie, wysysają ze mnie oddech. Nie odchodź błagam go bez słów, ale na jego ustach wyczuwam smak pożegnania.
Przecież gardzę Republiką, prawda? Chcę, by upadła, no nie? Sęk w ty, że dopiero teraz widzę pewną różnicę – nienawidzę praw, które rządzą Republiką, ale sam kraj kocham. Kocham tych ludzi. Nie robię tego dla Elektora. Robię to dla nich.
Wiesz, zastanawiam się czasami, jakby się poukładało, gdybym po prostu cię któregoś dnia poznał. Wiesz,
jak normalni ludzie. Gdybym wpadł na ciebie na ulicy pewnego słonecznego poranka, uznał, że śliczna z ciebie
dziewczyna, zatrzymał się i powiedział: „Cześć, mam na imię Daniel”.
Ryzykowałem dla was życiem, a wy odpłacaliście się dla mnie tym samym. Wszyscy zaś
ryzykowaliśmy życiem dla naszego kraju – nie tego, w którym teraz mieszkamy, ale tego, w którym kiedyś
mamy nadzieję zamieszkać. Wszyscy co do jednego jesteście bohaterami.
Jak ja mogłam marzyć o tym, że
nigdy nie dotkną nas konsekwencje krzywdy, którą wyrządziłam jego rodzinie? Jak mogłam być aż tak
arogancka i zakładać, że wszystko się w końcu poukłada między nami, a kilka dobrych uczynków z mojej strony
załagodzi ból, który mu przysporzyłam? Prawda nigdy się nie zmieni. Choćby nie wiadomo co, za każdym
razem,gdy na mnie spojrzy, zobaczy swoją rodzinę. Zobaczy to, co zrobiłam. Ta świadomość zawsze będzie go
prześladować. Moje czyny będą zawsze nas dzielić.
(...)wystarczy jedno pokolenie, by wyprać mózgi wszystkim obywatelom i przekonać ich, że rzeczywistość nie istnieje.
-Słuszność czyichś decyzji to spawa względna, nieprawdaż?
Chcę umykać i chronić się wśród cieni. Tym razem jednak nie cofam się ani o krok. Mam już dość uciekania.
- Podoba mi się - powtarzam.
Idiotyczna odpowiedź, June. Już lepiej walnij go w twarz. Moje zmieszanie sięga zenitu, gdy przypominam sobie, że uderzyłam go kiedyś tak bronią. Ale to wszystko romantyczne.
Day przyciąga mnie do siebie. Nasze nosy się stykają.
– Kocham cię.
Pożądanie w jego głosie sprawia, że moje serce bije jak szalone,ale z drugiej strony natychmiast odzywa się
praktyczna część mojego umysłu.
„Wysoce nieprawdopodobne – parskam w myślach. – Miesiąc temu nie wiedział nawet o moim istnieniu”.
– Nie, nie kochasz mnie – wyrywa mi się. – Jeszcze nie.
Day marszczy brwi, jakbym go zraniła.
– Przecież bym nie kłamał – mówi. Nasze usta znajdują się tuż obok siebie.
Nasza rozmowa wydaje się lekka, niemalże beztroska, ale oboje wyczuwamy napięcie kryjące się w tych słowach, jakbyśmy ze wszystkich sił próbowali zapomnieć czy odepchnąć niewygodne fakty, jakbyśmy usiłowali zignorować konsekwencje czynów, których nic nie cofnie.
- [...]Pieniądze nie liczą się, gdy...
Day celuje we mnie palcem.
- Nie waż się powiedzieć mi tego prosto w oczy. Pieniądze to najważniejsza rzecz pod słońcem.
Oblewa mnie rumieniec.
- Nie, to nie prawda.
- Mówisz tak, bo nigdy ci ich nie brakowało.
- [...]Pieniądze nie liczą się, gdy...
Day celuje we mnie palcem.
- Nie waż się powiedzieć mi tego prosto w oczy. Pieniądze to najważniejsza rzecz pod słońcem.
Oblewa mnie rumieniec.
- Nie, to nie prawda.
- Mówisz tak, bo nigdy ci ich nie brakowało.
- [...]Pieniądze nie liczą się, gdy...
Day celuje we mnie palcem.
- Nie waż się powiedzieć mi tego prosto w oczy. Pieniądze to najważniejsza rzecz pod słońcem.
Oblewa mnie rumieniec.
- Nie, to nie prawda.
- Mówisz tak, bo nigdy ci ich nie brakowało.
- [...]Pieniądze nie liczą się, gdy...
Day celuje we mnie palcem.
- Nie waż się powiedzieć mi tego prosto w oczy. Pieniądze to najważniejsza rzecz pod słońcem.
Oblewa mnie rumieniec.
- Nie, to nie prawda.
- Mówisz tak, bo nigdy ci ich nie brakowało.